Jeśli chodzi o sprzedaż to mamy już dane za styczeń i luty tego roku. W ciągu tych pięćdziesięciu dziewięciu dni firma sprzedała 615 tysięcy samochodów i stanowi to 90 procent więcej niż przez pierwsze dwa miesiące 2024 roku.
Oczywiście 322 tysiące samochodów sprzedanych w lutym tego roku to dużo mniej niż pół miliona, jakie BYD notowało w grudniu czy w listopadzie 2024, ale musimy wiedzieć, że taka jest specyfika rynku chińskiego. Za Wielkim Murem sprzedaż rośnie liniowo od stycznia do grudnia i właśnie na sam koniec roku osiąga ona największe wartości.
Dodatkowo w styczniu i lutym i jest długa przerwa w Chinach wynikająca z Festiwalu Wiosny, czyli chińskiego Nowego Roku. Przez dwa tygodnie praktycznie cały kraj stoi i ludzie spędzają czas z rodzinami, a nie kupują samochody.
Z tych 615 000 samochodów 250 tysięcy stanowiły auta wyłącznie elektryczne a pozostała część to hybrydy z gniazdkiem, czyli tak zwane PHEV-y. Co więcej, to właśnie auta hybrydowe w tej chwili rosną szybciej niż w elektryki.
Wzrosty sprzedaży BYD miały miejsce nie tylko w Chinach, także eksport notuje rekordowe wyniki. Przez pierwsze dwa miesiące roku producent wysłał za granicę 133 000 aut i jest to aż o 127 procent więcej niż rok temu. Sprzedaż zagraniczna stanowi już praktycznie 1/5 wyniku firmy. Co więcej, BYD wyprzedził firmę Cherry, która zawsze była największym eksporterem aut z Chin.
Nowości technologiczne w BYD
Drugą ważną wiadomością ze świata BYD jest wprowadzenie systemu Oko Boga. To zespół czujników oraz oprogramowanie do wspomagania jazdy autonomicznej. Oczywiście nie wyeliminuje ono w pełni kierowcy, ale mocno wspomaga go w czasie jazdy, pozwalając na automatyczne utrzymanie pasa ruchu, kontrolę prędkości, a nawet manewry takie jak zjazd z autostrady czy przejazd przez rondo albo skrzyżowanie.
To, co w tym systemie jest wyjątkowego, to nie samo jego zaawansowanie technologiczne, a już szczególnie nie w najprostszej odmianie, ale jego dostępność. Będzie on bowiem instalowany w każdym modelu BYD i to bez dopłaty.
pamiętajmy, że samochody te należą do tych najtańszych na rynku. Także w tej chwili kupując np. małego miejskiego Seagull kierowca dostanie nowoczesne systemy wspomagania jazdy, a przecież to samochód, który w Chinach kosztuje 40 tysięcy złotych. Jego cena jest za Wielkim Murem jest porównywalna do obecnego w Polsce Leapmotor T03, który na naszym rynku kosztuje 85 tysięcy złotych.
Dla kontrastu w Polsce rozwiązania takie są dostępne tylko w zdecydowanie droższych autach. A i tak mają one ograniczone możliwości spowodowane regulacjami prawnymi. Oko Boga będzie dostępne w trzech odmianach, najtańszej przeznaczona do tańszych modeli BYD, która pozbawiona jest Lidaru oraz działa tylko poza miastem.
Bardziej zaawansowana opcja jest przeznaczona dla droższych modeli BYD oraz aut Denza korzysta dodatkowo z Lidaru właśnie, oraz dużo potężniejszego komputera do analizy danych. Lidar to taki radar, który zamiast fal radiowych wykorzystuje promienie lasera, dzięki temu może bardzo dokładnie skanować otoczenie samochodu, co ważne także w warunkach ograniczonej widoczności.
Ta wersja może także sterować samochodem w mieście oraz realizować funkcje samodzielnego parkowania. I mowa tu nie tylko o samym manewrze zatoki tak nielubianym przez kursantów zdobywających prawo jazdy.
Ten system działa na takiej zasadzie, że właściciel podjeżdża pod samo wejście do centrum handlowego, wysiada z samochodu, a auto samodzielnie odjeżdża, znajduje wolne miejsce parkingowe i ustawia się pomiędzy liniami. Oczywiście w drugą stronę działa to dokładnie tak samo. Jak już kończymy zakupy, to po prostu otwieramy aplikację i wydajemy komendę, aby auto przyjechało nas odebrać. Czyżby za parę lat czekała nas rewolucja w systemie egzaminowania kierowców?
Najbardziej rozwinięta opcja jest przeznaczona dla ultra luksusowej marki Yangwang. Ma ona trzy czujniki Lidar oraz sprzęt komputerowy, który pozwala na naprawdę szybkie obliczenia, jego moc określana jest bowiem jako 600 TOPS. Oznacza to, że może on wykonać 600 bilionów operacji na sekundę.
Wprowadzając system Eye of God BYD zrobiło to, w czym jest najlepsze, czyli pozwoliło niezbyt zamożnym klientom użytkować najnowocześniejsze rozwiązania technologiczne w świecie motoryzacji. Klienci to docenili i według mediów salony wypełniły się po brzegi. Także wynik sprzedaży w marcu powinien być jeszcze lepszy niż w dwóch pierwszych miesiącach roku. Niestety ze względu na system prawny w Europie raczej niezbyt szybko doczekamy się dostępności tych funkcji w samochodach BYD na naszym rynku.
Oto Denza!
Ostatnia nowość od BYD jest jednocześnie najbardziej związana z naszym rynkiem. Bowiem szefowa tej firmy na Europę potwierdziła to, co nieoficjalnie było wiadomo od dłuższego czasu.
Denza, czyli marka premium tego koncernu, wchodzi na de europejskiej oferty. Widać wyraźnie, że BYD patrzy przyszłościowo i chce być obecna nie tylko w najbardziej popularnych segmentach rynku, ale także w tych droższych. I choć wiadomo, że sprzedaż aut Denza nie będzie szczególnie wielka, bo to po prostu drogie auta, to będą one miały za zadanie budowanie wizerunku BYD jako samochodów o wysokiej jakości i bardzo nowoczesnych rozwiązaniach.
Start sprzedaży zaplanowany jest na trzeci kwartał roku, więc myślę, że w wakacje możemy się spodziewać pierwszych testów samochodów Denza. A co firma przywiezie do Europy?
Tego oficjalnie nie wiadomo, ale jestem przekonany, że będą to:
Denza Z9 GT
To bardzo duży i luksusowy liftback, który ma 518 centymetrów długości i będzie konkurować z takimi autami jak Mercedes EQS czy Porsche Panamera. Na rynku chińskim występuje jako hybryda z możliwością ładowania z gniazdka oraz pełny elektryk. W tej pierwszej odmianie ma 870 koni mechanicznych a w tej drugiej 970.
Tą moc czerpie z trzech silników elektrycznych, z których dwa umieszczone są na tylnej osi. Dzięki takiemu rozwiązaniu istnieje możliwość różnicowania prędkości, a nawet kierunku obrotu kół z tyłu. Razem możliwością ich skręcania daje to naprawdę niesamowitą zwrotność tego potężnego auta. Promień skrętu jest mniejszy niż w małych miejskich samochodach a dodatkowo Z9 może obracać się w miejscu czy wjeżdżać w miejsca parkingowe niedostępne dla konkurencyjnych samochodów.
Auto jest oczywiście bardzo luksusowo wyposażone i niesamowicie komfortowe. A jakość wykonania jest lepsza niż w Mercedesie czy BMW. Miałem okazję być na prezentacji marki i wszyscy obecni tam dziennikarze podkreślali dbałość, o szczegóły, jakiej dawno już nie widziano w europejskich samochodach.
Oczywiście na razie nie rozmowy o cenach, ale według mnie Z9 będzie kosztować od 300 do 400 tysięcy złotych w zależności od wersji.
Denza N7
To w pełni elektryczny SUV o długości 4.9 metra, który na celownik bierze takie samochody jak Mercedes Benz EQE SUV lub BMW iX. Występuje w odmianie napędzanej na jedną oś i mocy 300 koni mechanicznych lub wersji 4x4, która ma moc 530 KM. Samochód jest w standardzie wyposażony w pneumatyczne zawieszenie zapewniające komfort wybierania nierówności oraz wszystkie dodatki zwiększające wygodę jak fotele z wentylacją i masażem. Bateria o pojemności 91 kWh pozwoli realnie przejechać około 400 kilometrów, co jest wartością standardową w tej klasie.
Ciekawie wygląda kwestia szybkiego ładowania. W Chinach to auto ma dwa porty CCS i oba mogą być podłączone jednocześnie. Dzięki temu baterię od 10 do 80 proc. można naładować w 20 minut. Jeśli producent wprowadzi to rozwiązanie do Europy, to będzie to pierwsza auto z taką możliwością na naszym rynku. Cena Denza N7 powinna wynosić od 250 do 300 tysięcy złotych i będzie to zdecydowanie taniej niż konkurencje modele od zachodnich konkurentów. To prawdopodobnie będzie bestseller tej marki w Europie.
Denza D9
Ten samochód jest dla mnie najciekawszym modelem Denzy, który może trafić do Europy. O ile elektrycznych limuzyn czy SUVów na rynku nie brakuje tak elektrycznych lub hybrydowych vanów od początku zaprojektowanych jako auta osobowe, nie ma za wiele. Tak naprawdę to mamy Maxusa Mifa 9 oraz Lexusa LM. Pozostałe auta jak np. Mercedes EQV to tak naprawdę dostawczaki tylko przystosowane do transportu osób. Także bardzo liczę, że D9 będzie u nas oferowany.
Ten mierzący 525 centymetrów długości samochód przewiezie 7 osób i wszystkim zapewni wręcz niesamowity komfort jazdy. A już szczególnie jest on widoczny w drugim rzędzie siedzeń. Mamy tam do czynienia z fotelami, które przypominają takie instalowane w pierwszej klasie najdroższych linii lotniczych.
Można je położyć do pozycji zwanej zero grawitacji, czyli takiego, w którym wszystkie mięśnie kręgosłupa mogą być naprawdę rozluźnione. Oczywiście możemy skorzystać z masażu, a o odpowiednią temperaturę zadba ogrzewanie i wentylacja.
Auto ma baterię o pojemności 103 kWh, która pozwoli przejechać około 400 kilometrów na jednym ładowaniu. Napęd może być przenoszony na tylną lub obie osie a moc to odpowiednio 308 i 370 koni mechanicznych.
Jest też wersja hybrydowa, gdzie akumulator ma 38 kWh, ale za to mamy dodatkowo spalinowy silnik o pojemności 1,5, pod maską który przejmuje napęd po około 150 kilometrach jazdy, gdy prąd w akumulatorze zacznie się powoli kończyć. Jeśli chodzi o ceny, to powinny one kształtować się w przedziale od 300 do 350 tysięcy złotych.
****
Plan na ten rok dla BYD to wyprodukowanie 5 milionów samochodów i awans do najmniej o jedno miejsce w klasyfikacji największych producentów samochodów na świecie.
W 2024 roku firma była na 7 miejscu, a chce przeskoczyć Stellantis, który rok temu sprzedał 5.3 miliona aut, dla porównania wynik BYD za 2024 rok to 4.3 miliona samochodów.
Patrząc, w jakim tempie rośnie sprzedaż oraz jak szybko wprowadzane są innowacje, jestem przekonany, że Chińczycy osiąganą ten cel. Ale ich ambicje są jeszcze większe, i szóste miejsce absolutnie nie jest dla nich szczytem możliwości. Oni mają plany, aby być co najmniej na trzecim miejscu i to jeszcze w tym dziesięcioleciu. To, czy się uda zależy zarówno od tego jak będą rozwijać oraz oczywiście jak będzie wyglądał świat pod względem geopolityki w najbliższych latach.