Dzisiaj umówienie się na randkę to żaden problem - wystarczy internet, gdzie aż roi się od takich serwisów. Niestety, prawie sto lat temu nie było tak łatwo - chociaż już wtedy szukano żon i mężów poprzez ogłoszenia, które dzisiaj wzbudzają sporą wesołość.
"Kawaler, szlachcic, lat 37, cośkolwiek gotówki, pragnie nawiązać korespondencję z odpowiednią panienką posiadającą skład cukierków lub skład kolonialny…” - tak w 1933 roku poszukiwano życiowych partnerek. Kto na żywo miał problemy z poznaniem drugiej połowy, ten próbował w prasie - z większym lub mniejszym skutkiem. Jedno jest pewne: dawno temu w doborze osoby do związku zdecydowanie większe znaczenie, niż dzisiaj, miały pieniądze.
"Dentysta technik lat 30 pragnie poznać lekarkę dentystkę (…) w celu założenia wspólnego zakładu dentystycznego, gdzie ożenek niewykluczony. Dla wspólnego dobra cośkolwiek gotówki pożądane” - to ogłoszenie z "Ilustrowanego Kuryera Codziennego" z 1933 roku.
Niektórzy, jak powyższy dentysta, o pieniądzach pisali jako "wspólnym dobrze", inni zaś szukali środków na "powiększenie przedsiębiorstwa".
“Kawaler lat 28, masarz z dobrej rodziny kupieckiej, właściciel realoności pozna pannę lub wdowę – posag 2-3 tysiące dolarów, celem powiększenia przedsiębiorstwa”
Nie da się też ukryć, że w 1933 roku ludzie potrafili nawet tak prozaiczne sprawy, jak harówka w polu, określać w sposób bardzo delikatny i na około. Przy poniższym ogłoszeniu można nawet odnieść wrażenie, że mężczyźnie zależy głównie na charakterze. Ale o tym, by ktoś otwarcie pisał, że szuka seksu, nawet nie bylo mowy.
Ogłoszenie matrymonialne z 1933 roku
Która z panien Żydówek (wysoka brunetka) dobrego charakteru, energiczna, idealnych poglądów na zamiłowanie do pracy w polu i ogrodzie względnie posiada umiejętności zarządzania gospodarstwem i sprzedawania w sklepie (towary kolonialne) przy tym jest miłośniczką przyrody – proszona jest do chłopca podobnych zalet (lat 27) na towarzyszkę życia w jego domu własnym. Posag pożądany
Takie podejście do sprawy - wymaganie "zamiłowania do pracy w polu" - może dziwić, ale wówczas takie pragmatyczne podejście do małżeństwa było normalne. Nawet kobiety, szukając męża, ogłaszały, że są "obznajomione z praktycznym życiem i gospodarstwem".
Inni w 1933 roku wymagali zdjęć, a niektórzy pisali, że "Fotografja niepotrzebna, gdyż uroda z sympatyczną osobowością nie zawsze chodzi w parze".
Ogłoszenie matrymonialne z 1933 roku
Znudzony nieustannemi nagabywaniami ze strony moich wierzycieli oraz doprowadzony do rozpaczy restauracyjnymi fryturami, pragnę wstąpić w związek małżeński z osobą, któraby od tych plag egipskich uwolnić mnie chciała. Mam lat 31, awanturnik, birbant i hulaka. Po ożenieniu na pewno się ustatkuję. Zdrowie dobre. Od przyszłej żony wymagam głównie dwóch rzeczy: wykształcenia, gdyż w szablonowej gąsce nie mógłbym się rozmiłować, i minimum 15 000 rs. posagu, potrzebnych do uregulowania moich interesów. Bezpieczeństwo dla posagu wskażę później. Fotografja niepotrzebna, gdyż uroda z sympatyczną powierzchownością nie zawsze chodzi w parze. Osoba nie zrażona moją otwartością, która zechciałaby nawiązać ze mną korespondencję celem bliższego poznania oraz omówienia warunków, raczy nadesłać list poste-restante pod adresem.
Więcej ogłoszeń matrymonialnych z 1933 roku na portalu Nieznana Historia. Opracowane na podstawie książek A. Lisaka: "Miłość, kobieta i małżeństwo w XIX wieku" oraz "Miłość staropolska".