Psycholog dr Tomasz Witkowski, autor książki "Zakazana psychologia".
Psycholog dr Tomasz Witkowski, autor książki "Zakazana psychologia". Fot. Łukasz Giza / Agencja Gazeta
Reklama.
Już we wstępie drugiego tomu książki "Zakazana psychologia" psycholog dr Tomasz Witkowski porównuje kolegów po fachu "do kapłanów 'kultu cargo'", czyli szamanów "wierzących w bzdury. W rozmowie z tygodnikiem "Polityka" wyjaśnia, że zdecydował się na tę publikację, żeby zwrócić uwagę na czarne strony psychologii, dziedziny z którą jak twierdzi jest naprawdę źle. Liczba ekspertów i publikacji naukowych z tego zakresu nijak ma się do realnych sukcesów. "Obecna sytuacja w psychologii, a szczególnie w psychoterapii przypomina wolną amerykankę" – zaznacza.
dr Tomasz Witkowski
w rozmowie z "Polityką"

Chodziło mi o zwrócenie uwagi na kwestie, o których na ogół nie mówi się studentom tego kierunku i o których nie wspominają podręczniki akademickie. Bo są wstydliwe – jak np. udział psychologów w rozwoju eugeniki, czyli ulepszaniu rasy naukowej. Fałszerstwa naukowe dokonane przez Zygmunta Freuda.


Sam jako praktykujący psycholog zauważył, że ta dziedzina naukowa funkcjonuje w oparciu o mity i "bezrefleksyjnie powtarzane prawdy". "Początkowo chodziło o drobne, wręcz banalne rzeczy. (...) Ale im dalej zagłębiałem się w las, tym bardziej byłem przerażony tym, co widziałem. Uznałem, że jeśli zechcę pokazać wszystko, co zobaczyłem, to nigdy nie skończę książki" – przyznaje w wywiadzie.
O Tomaszu Witkowski zrobiło się szczególnie głośno, kiedy wdał się w konflikt z miesięcznikiem "Charaktery". Jak tłumaczy nie mógł zlekceważyć, że pismo popularyzuje "pseudonaukowe i szkodliwe bzdury". Mimo że współpracują z nim znani profesorowie. W ramach prowokacji wykreował fikcyjną psycholog i psychoterapeutkę Renatę Aulagnier, która mailem wysłała do redakcji tekst o zastosowaniu tzw. pola morfogenetycznego (które w rzeczywistości nie istnieje) w psychoterapii. Był przekonany, że prowokacja się nie uda. Tekst jednak opublikowano.
W rozmowie z "Polityką" dr Witkowski przytacza kilka przykładów psychologicznych "bzdur". Wśród nich jest NLP (neurolingwistyczne programowanie), które ekspert nazywa "pseudonaukowym oszustwem, który służy do wyciągania pieniędzy o ludzi". Szczególnie oburzający jest dla niego fakt, że o NLP uczy się studentów.
dr Tomasz Witkowski
w rozmowie z "Rzeczpospolitą"

Jednym założeń NLP (...) jest przekonanie, że ludzie posiadają "podstawową reprezentację zmysłową", czyli dominujący rodzaj zmysłu i da się go zidentyfikować na podstawie tego, jak mówią. Np. wzrokowiec będzie częściej używał słów związanych z kolorami czy patrzeniem.


Dr Witkowski zwraca uwagę, że mimo absurdalności niektórych teorii mają one swoich zwolenników w Polsce i są stosowane przez niektórych lekarzy w trakcie terapii. Psychoterapia to w ocenie dr. Witkowskiego "dynamicznie rozwijający się w Polsce biznes". W drugim tomie szczególnie ostro krytykuje metody leczenia dzieci z porażeniem mózgowym, autyzmem i zespołem Downa, które "nie mają udokumentowanej skuteczności, za to [mają-red.] udowodnioną szkodliwość".
dr Tomasz Witkowski
w rozmowie z "Polityką"

Pacjenci prawie w ogóle nie są chronieni przez prawo. Martwa ustawa o zawodzie psychologa sprzyja prowadzeniu terapii przez ludzi bez jakiegokolwiek specjalistycznego wykształcenia.


Psycholog przestrzega, że psychoterapia "może zmienić system wartości", dlatego decydując się na nią powinniśmy wybierać eksperta, który ma podobny światopogląd. Według Witkowskiego "Kodeks etyczny" obowiązujący psychologów i psychoterapeutów to "czysta fikcja".
O niebezpiecznych psychologach i niebezpiecznych terapeutach pisała również nasza blogerka psychoterapeutka Milena Karlińska-Nehrebecka.
Źródło: "Polityka"