
Reklama.
Wtorkowe obrady w wenezuelskim parlamencie przypominały bójkę w pubie. W ruch poszły pięści i przedmioty, które tylko były w zasięgu rąk rozgorzałych polityków. Zmarły niedawno prezydent Wenezueli Hugo Chavez namaścił swojego następcę, Nicolasa Maduro. Zgodnie z jego wolą, został on prezydentem. Tyle tylko, że różnica między nim a jego politycznym konkurentem wyniosła zaledwie jeden procent.
Julio Borges, przeciwnik Nicolasa Maduro zapewnił, że ani on ani jego koledzy nie pozwolą się zastraszyć. – Mogą nas pobić, zamknąć, zabić, ale i tak nie sprzedamy naszych zasad. Te rany dodają nam sił – powiedział po bójce pokazując opuchniętą i zakrwawioną twarz dziennikarzom.
Źródło: globovision.com