Ja nie uciekam! Jadę spróbować, bo mam dosyć polskiej czkawki
Sandra Borowiecka
05 maja 2013, 14:05·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 05 maja 2013, 14:05
"Z Polski otrzymałam pozdrowienia szczere i serdeczne – wielkiej sterty garów, dupą nie zarobisz, zginiesz marnie, nic dobrego Cię nie czeka, jesteś zerem" – przyznaje Sandra, która kilka dni temu opisała u nas powody, dla których zamierza wyjechać do Londynu. Dziś odpowiada tym, którzy "wylali jej wiadro pomyj na głowę".
Reklama.
Kiedy w niebycie ulotniły się ostatnie gazy wydane z głośnym słownym pierdnięciem przez komentatorów mojego listu zamieszczonego przez portal Natemat.pl, pozwalam sobie na swój prywatny komentarz, który aż rwie się z mych ust, by w ten piękny, niedzielny poranek, ujrzeć światło dnia i tym samym nadziei.
Nie będę brzdękała o tym, co myślę na temat Ferdka Kiepskiego. Dość powiedzieć, że serial ten miał swego czasu wielką oglądalność i pozostał w pamięci wielu Polaków po dziś dzień. W moich galaretowatych zwojach (których według wielu nie mam dużo) pozostanie szczególnie jedna scena, a dokładnie taka, w której młody Kiepski wraca z rozmowy o pracę, i na pytanie, zdaje się, zadane przez matkę, a brzmiące -Jak poszło?- Odpowiada konkretem - A gówno!-.
A gówno zatem! A gówno wielkie tym, co myślą że jadę do Londynu tylko dlatego, że brakuje mi nadziei na dobre życie w Polsce. Że w swoim braku umiejętności do życia i spełnienia zawodowego, chwytam się ostatniej deski ratunku, brzytwy tępej jak mózgi wielu moich rodaków. Wiadro pomyj na głowy tym, co tak łatwo wygłosili opinię, że skoro jadę, to muszę być głupia, niewykształcona i nie mieć żadnych ambicji. Tak łatwo przychodzi wam oceniać innych, a tak mało robicie, by zmienić polskie realia! Gdy trzeba zacząć działać, a nie piermandolić o wyborach innych, zasłaniacie się tym że nie jesteście debilami z prywatnych uczelni, ale wysoko wykształconymi ludźmi, w wielu przypadkach światłymi humanistami - swoją drogą zupełnie nie zrozumieliście co mam na myśli, bowiem chodziło nie o mniejszość która wie po co studiuje, która ciężko pracuje by opłacić czesne i rozwijać swoje umiejętności, ale o większość, która studia traktuje jak wylęgarnie moli w dobrym futrze z norek ukrytym w szafie babki.
Nic mi do waszych wyborów. I wam do moich także niewiele, ponieważ (o zgrozo!) z kilkuset wiadomości które po publikacji otrzymałam, pozytywne były w większym odsetku te, które pochodziły od Polaków mieszkających poza krajem. Z Polski otrzymałam pozdrowienia szczere i serdeczne - wielkiej sterty garów, dupą nie zarobisz, zginiesz marnie, nic dobrego Cię nie czeka, jesteś zerem -. Serdeczne Bóg zapłać! Już dawno wiedziałam że Polska, kraj katolicki, wychowuje młodzież w wierze i chęci do niesienia pomocy bliźnim.
A na koniec powiem jedno. Jadę do Londynu, nie skreślając Polski. Nie uciekam, ani nie wyrywam się z kajdan niewoli. Swoją drogą po jaką cholerę głosowaliście za wstąpieniem do Unii, skoro nie uznajecie otwartych granic krajów! Co za szalona utopia, skoro każdego wyjeżdżającego rodaka oceniacie jako uciekiniera i zdrajcę, odbierając mu prawo do powrotu! Ja nie uciekam, ja jadę spróbować, bo mam dosyć polskiej czkawki wolności. Chcę i mam prawo wybierać. Chcę i mam prawo spełniać swoje marzenia, bo je mam. Wiem czego chcę, i nie jest to wbrew waszej opinii zmywanie garów, ale pisanie. Skoro nie mam możliwości tu, to szaleństwem byłoby zostać i czekać aż jakaś redakcja uzna że może warto się mną zainteresować, skoro tam zainteresowali się mną dawno temu.
Kochani Polacy, życzę wam mniej szczekania jak psy na uwięzi, a więcej zerwanych łańcuchów. Nie marnujcie czasu na ocenianie moich wyborów, oceńcie swoje.
List Sandry Borowieckiej wywołał w naTemat dyskusję o emigracji:
Brzydzę się typem ludzi, którzy wyjeżdżają do Anglii, dają się tam traktować jak śmiecie, po czym szybciutko gnają do Polski, gdy tylko pojawią się problemy zdrowotne. Podobno w Anglii na wszystko zapisuje się Paracetamol... CZYTAJ WIĘCEJ
Kinga, raczysz mi wybaczyć szorstkość słów, ale w swoim artykule chrzanisz od rzeczy. To, czy ktoś daje się traktować jak "śmieć", zależy od indywidualnego charakteru danej osoby. CZYTAJ WIĘCEJ
Od pierwszego stycznia 2009 przeniosłem do Polski zarówno moją działalność gospodarczą, jak i sporą część życia osobistego. To była dość poważna decyzja.Mimo możliwości przeniesienia się do wielu krajów, nie widzę racjonalnego powodu, dla którego w mojej sytuacji miałbym to robić CZYTAJ WIĘCEJ