
„[Klerycy] Przed obłóczynami ubierają się jak zwykli świeccy. No, prawie: bo wśród kolorów ubioru króluje czarny, szary, granatowy i ciemnobrązowy. Noszą zazwyczaj dżinsy albo czarne płócienne spodnie. Często koszule i swetry, rzadziej bluzy z kapturem. Ważną częścią stroju są buty. Tu sprawa ma się podobnie jak z sutanną. W tygodniu nosi się sandały i czarne skarpety, czasem ciemne półbuty. W niedzielę albo święto kleryk wkłada czarne pantofle”.
"Tygodnik" zwraca także uwagę na to, że niełatwo dowiedzieć się, co naprawdę siedzi w głowach kleryków. To dlatego, że często odpowiadają na pytania według określonego wzoru. Na przykład: "Pobyt w seminarium to przygoda z Panem Bogiem" albo "Jesteśmy w seminarium, by wzrastać w miłości".
Za moich czasów seminarium duchowne niektórzy nazywali „zakładem zamkniętym”. Obowiązywały tam zasady dotyczące niemal każdej dziedziny codziennego funkcjonowania kleryków. Nikt jednak nie wpadł na pomysł, by określać zasady, na jakich ktoś mógłby z seminarium odejść. I wielu odchodziło. Mam nadzieję, że i dziś, w dobie topniejącej liczby kandydatów do kapłaństwa, nie wprowadza się w seminariach stalowych krat w oknach, szyfrowych zamków w drzwiach i zatwierdzonej procedury odejścia z seminarium. CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: "Tygodnik Powszechny"