Areta Szpura i Karolina Słota zaczynały jako blogerki, prezentując w internecie swoje modowe pomysły i robiąc zdjęcia. Dziś pod marką Local Heroes prowadzą sklep z ubraniami, którymi zachwyca się Kelly Osbourne i które noszą m.in. Justin Bieber i Rihanna.
O dwójce młodych Polek świat usłyszał w maju 2012 roku, gdy internet obiegło zdjęcie Justina Biebera ubranego w ich koszulkę z napisem „Doing Real Stuff Sucks“. Areta Szpura i Karolina Słota wysłały mu ją do domu w paczce, wcześniej odszukując adres gwiazdora w Google Maps.
W programie “Dzień dobry TVN” polskie fashionistki przyznały, że tamten dzień zmienił ich życie. Z całego świata posypały się setki zamówień i z lokalnej marki, którą założyły wykładając 600 zł, stały się brandem rozpoznawalnym na całym świecie. Swoje ubrania zaczęły wysyłać do Afryki, Australii, Nowej Zelandii, Rosji, Brazylii, USA.
Choć eksplozja radości, gdy zobaczyły zdjęcie Biebera w ich koszulce, była potężna, dziewczyny nie straciły głowy: – Czekałyśmy aż będzie jakaś 8 rano, żeby to puścić na Facebooka, bo gdybyśmy to zrobiły o 4 nad ranem, nikt by tego nie zobaczył – mówią serwisowi Lula o chwili, gdy wracając z imprezy dowiedziały się o sukcesie.
To jedno zdanie dobrze ilustruje, że pomimo młodego wieku (a może dzięki niemu?) Karolina i Areta z Local Heroes świetnie czują świat internetu i mediów społecznościowych: ich marka ma nie tylko stronę internetową, ale bardzo efektowne, pełne treści i prowadzone z pasją konta na Facebooku, Twitterze, Instagramie i serwisie Tumblr.
Celebryci w wersji casual
Wśród licznych wpisów na profilach Local Heroes znajdziemy zdjęcia polskich i zagranicznych gwiazd, które noszą ich ubrania: Ellie Goulding, Rita Ora, Cara Delevigne, Ewa Farna, Patricia Kazadi, Olga Bołądź, Marina Łuczenko, Alan Andersz.
– Ich ubrania są proste, streetwearowe, bardzo casualowe – mówi Ewelina Rydzyńska, stylistka, pasjonatka mody, blogerka naTemat. W większości to bawełniane koszulki i bluzy, a także czapki i gadżety ozdobione kolorowymi, młodzieżowymi printami i “niegrzecznymi” hasłami w stylu “Fuck you, you fuckin’ fuck”, “Last clean t-shirt”, albo “WTF”. Wszystko utrzymane w estetyce momentami nieco pretensjonalnego, licealnego buntu.
– Zrobienie nadruku na koszulce to jeszcze nie jest prawdziwa moda – ocenia krótko Local Heroes Marcin Różyc, dziennikarz modowy. Przyznaje jednak, że w dzisiejszych czasach nie można bagatelizować tej części odzieżowego biznesu, która wyrasta z wirtualnego świata blogerek i szafiarek. – Internet stał się lepszym środkiem komunikacji projektantów z odbiorcami niż nawet najbardziej prestiżowe, tradycyjne tytuły, jak choćby “ELLE” – mówi Różyc.
Warto dodać, że Local Heroes dzięki wirtualnemu rozgłosowi zdobył już przyczółek w prasie papierowej – wzmianki o dwóch młodych Polkach pojawiły się “K MAG-u”, “Glamour” oraz francuskiej edycji “Grazii”. W kwietniu 2013 roku, poza kolejnym sukcesem w postaci nowego zdjęcia Rihanny ubranej w ich bluzkę, Karolina i Areta nawiązały też współpracę reklamową z Nestle – zorganizowały w internecie modowy konkurs promujący żelki. Widać więc wyraźnie, że firma stale się rozwija i szuka nowych pomysłów. Ale nie obyło się bez wpadek.
Pechowy start?
“Nie polecam, ponad miesiąc już mija, a ja nadal nie mam zamówienia do tego nie idzie się z nimi dogadać bo nie odpisują,a jeżeli już to zrobią, piszą do ciebie jak do głupiej kumpeli – pisze jedna z użytkowniczek portalu snobka.pl pod artykułem na ich temat.
– Miały pechowy start. Nie spodziewały się takiego sukcesu i nie miały mocy przerobowych, by odpowiedzieć na popyt, jaki zrodził się po publikacji zdjęcia Justina Biebera – mówi naTemat osoba związana z branżą. Nie wszyscy podzielają też zachwyt nad PR-owym zagraniem założycielek brandu, twierdząc, że wysyłanie ubrań celebrytom to standard w branży mody.
– To prawda, większość projektantów tak robi. Każdy z nich marzy o tym, by gwiazda pokazała się publicznie w ich stroju – mówi Ewelina Rydzyńska. – Hollywoodzcy aktorzy przed galą Oscarów dostają nawet po kilkadziesiąt propozycji – mówi. Nawet jednak, jeśli pomysł z Bieberem nie był oryginalny, trzeba paniom z Local Heroes oddać to, że z pewnością był skuteczny.
Rydzyńska zwraca jednak uwagę, że początkowa popularność marki nie jest żadną gwarancją sukcesu, a moda to ostatecznie także rodzaj biznesu. – Potrzeba dobrego biznesplanu, marketingu i wiele pracy – mówi stylistka.
Jeśli wierzyć deklaracjom założycielek marki, pracowitości im nie brakuje. Starają się robić to, co kochają i jak twierdzą, są gotowe pracować niemal całą dobę. – Cały czas dążymy do tego, aby nie mieć takiej pracy przy biurku od 9 do 17, ciągle udowadniamy, że "DOING REAL STUFF SUCKS" – mówiła Areta w wywiadzie dla Lula.pl. – My po prostu robimy ciuchy – tłumaczy.
Pierwsza myśl była taka, że ktoś sobie jaja robi po prostu. A potem się tak darłyśmy, że aż sąsiedzi przyszli i kazali nam się uciszyć. To były takie emocje, że nie wiedziałyśmy co ze sobą zrobić. CZYTAJ WIĘCEJ