
Ford odważnie wkracza w erę elektromobilności, prezentując nowego Forda Puma Gen-E – w pełni elektryczną wersję swojego niezwykle popularnego crossovera. Model ten łączy znany i lubiany sportowy design oraz dynamiczne właściwości jezdne Pumy z nowoczesnym, zeroemisyjnym napędem. Jak spisuje się na drodze? Sprawdziliśmy to.
Ford Puma Gen-E został oficjalnie zaprezentowany i jest już dostępny w polskiej ofercie. To ważny krok dla Forda, który rozszerza swoją gamę modeli elektrycznych, dołączając ten model do grona Mustanga Mach-E, elektrycznego Capri czy Explorera. A my mogliśmy się przejechać Fordem Pumą Gen-E po podwarszawskich trasach. Ale zanim napiszę kilka słów o tym, jak jeździ ten model, to zajmijmy się technikaliami.
Puma Gen-E: Wymiary, pojemność i możliwości transportowe
Nowy Ford Puma Gen-E zachowuje kompaktowe wymiary, idealne do miejskiej dżungli, jednocześnie oferując zaskakującą przestronność.
Opcje silnikowe i napęd
Na ten moment Ford Puma Gen-E oferowany jest w jednej, konkretnej konfiguracji napędowej:
Zużycie energii i bateria
Ford Puma Gen-E to małe auto, więc nie dostał gigantycznej baterii, ale ta, którą ma, prezentuje całkiem ciekawe parametry:
Cennik i wersje wyposażenia
Ford Puma Gen-E debiutuje na polskim rynku w kilku wersjach wyposażenia, z atrakcyjnymi cenami promocyjnymi.
Jeśli załapiecie się na najwyższą dopłatę rządową, to za podstawę zapłacicie 106 900 zł.
Wyposażenie standardowe wersji podstawowej "Puma" – co otrzymujemy na start?
Już w bazowej wersji Ford Puma Gen-E oferuje bogaty pakiet wyposażenia:
Ford Puma Gen-E - opinia
Po przejechaniu nim około 80 km po Warszawie i okolicach pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne. Przede wszystkim to ładne auto. Od spalinówki odróżnia się przebudowanym pasem przednim (zabudowany grill, inne wloty powietrza po bokach oraz na dole zderzaka) i innym kolorem czcionki na klapie bagażnika – te w elektryku są białe, w spalinówkach – czarne.
W środku największa zmiana to odnowione multimedia (chociaż trzeba przyznać kronikarsko, że system operacyjny łapał małe zawiechy) oraz selektor biegów, który trafił za kierownicę i teraz jest w formie manetki. To sprawiło, że na tunelu środkowym zrobiło się więcej miejsca na schowek, uchwyty na napoje oraz na funkcjonalną półkę pod panelem.
Co do wykończenia nie ma się za bardzo do czego przyczepić: fotele są mega wygodne, na desce rozdzielczej oraz boczkach drzwi pojawiły się miękkie materiały, mamy podświetlenie ambientowe, dużo schowków oraz sporą półkę z ładowarką indukcyjną na smartfona.
Jedynymi mankamentami, które wychwyciłem, to fakt, że żeby wyłączyć "one pedal driving" trzeba się naklikać na komputerze głównym. Szkoda też, że nie ma manetek zwiększających lub zmniejszających rekuperację. No i to wykończenie plastikiem piano black – nieszczęsny jest ten materiał.
No i umówmy się: tylna kanapa daje tyle miejsca, że mogą tam jechać dzieciaki w fotelikach lub nastolatki, bo dorosłemu trudno by było jechać tam wygodnie długie kilometry. Fajnie za to, że Puma Gen-E posiada tryby jazdy, ale trzeba przyznać, że nawet nie będąc w sportowym trybie auto ma dość sztywne i twarde zawieszenie.
Mimo wszystko to jednak zwinne, miejskie autko, którym wciśniecie się wszędzie, łatwo będziecie nim manewrowali na ciasnych parkingach, a przy tym zapakujecie do niego naprawdę masę toreb i walizek.
No i dużymi plusami pozostają dwie rzeczy: niskie zużycie – mnie udało się prawie dobić do WLTP w cyklu miejskim, oraz cena.
Zobacz także
