Geny szaleństwa, czyli co nas pcha w podróż dookoła świata, w tajgę, dżunglę i na pustynię
Joanna Demcio
09 maja 2013, 15:34·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 09 maja 2013, 15:34
Pamiętacie skecz Monty Pythona o tym, jak księgowy chce zostać poskramiaczem lwów? Tu znajdziecie parę rad dotyczących tego, jak zostać takim poskramiaczem lwów.
Reklama.
Podziwiamy tych, którzy zapuszczają się w nieprzebyte puszcze, tajgi i tubylcze wioski, które nie słyszały o czymś takim jak turysta. Zazdrościmy tym, którzy odchodzą z korporacji i rzucają się na głębokie wody freelance'u lub jadą kopać studnie do Sudanu. Nie do końca rozumiemy tych, którzy dobrowolnie zgłaszają się do wojska i jadą bić się z talibami, ale i tak zazdrościmy im codziennej adrenaliny. Jak to jest , że jedni mogą przysłowiowe wszystko, a innych stać jedynie na przyjście do biura i zjedzenie kanapki z serem i pomidorem, trzymając się przez cały czas kurczowo myśli: "jeszcze tylko 3 godziny i 44 minuty…"?
Demon tkwi nawet w księgowej
Od urodzenia człowiek jest podporządkowany pewnym normom społecznym, kulturowym, w końcu gdybyśmy się nie dostosowali, żylibyśmy jak zwierzęta. Najważniejszą rolę odgrywa wychowanie, to ono nas temperuje, ono poskramia w nas wszystkie ekspresje, emocje. Można śmiało powiedzieć, że właściwie większość emocji zablokowanych jest przez kulturę. Jednak nigdy nie zapominamy o pierwotnych potrzebach, to są takie odwieczne pragnienia wyzwolenia z siebie potężnej siły.
- Ten demon tkwi w każdy z nas, nawet w najbardziej ułożonej księgowej - tłumaczy prof. Zbigniew Nęcki, psycholog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. I tłumaczy: - To, że robimy rzeczy niestandardowe, łamiemy zasady, to wynika też z chęci bycia oryginalnymi, chcemy się wyróżnić z tłumu. Nie każdy jednak może sobie na to pozwolić. Wiele zależy od tego w jakiej rodzinie byliśmy wychowani, im bardziej restrykcyjne i surowe wychowanie, tym ciężej jest nam się pozbyć nałożonych na nas norm. Wtedy już tylko pozostają sny.
Trzymasz się poręczy?
Nie raz śnimy o tym, że latamy, co zrobić, by sny stały się jawą? Skoki na bungee, ujarzmianie 30-metrowych fal surfingując, szybowanie w powietrzu w specjalnym kombinezonie, wspinaczka górska czy skoki ze spadochronu - jak się okazuje takiego rodzaju sporty wymagają ogromnej skrupulatności, precyzji a przede wszystkim… wrodzonego lęku.
- Ludzi możemy podzielić na dwa rodzaje - tych, którzy trzymają się poręczy i tych, którzy ją od siebie odpychają. Ci pierwsi, to osoby, które mają stałe zapotrzebowanie na zmiany, standardowa dawka adrenaliny już nie wystarczy - podkreśla Tomasz Kozłowski, skoczek spadochronowy i były instruktor ratownictwa górskiego - Ci, którzy przychodzą do mnie na szkolenia ze skoków spadochronowych to paradoksalnie osoby bardzo sumienne, cierpliwe, z ogromnym dystansem do siebie, bo w czasie szkolenia skupiamy się przede wszystkim na całym spectrum błędów - podkreśla. Czyli ci wariaci w czerwonych kombinezonach to nie do końca już tacy wariaci. Najważniejszym kryterium wyboru osoby nadającej się do uprawiania sportu ekstremalnego jest to, czy dana osoba odczuwa lęk. Musi go odczuwać, żeby nie popełniać błędów. Poza tym, by skoczyć z wysokości 4 tys. m trzeba mieć w tym jakiś cel - a jest nim właśnie pokonanie strachu.
Marzenie o wyrwaniu się z korporacji
Chęć wyrwania się na wolność często towarzyszy nam przez całe życie, niektórzy potrafią to uśpić na długie lata, w końcu jednak nie wytrzymują i mówią sobie "teraz albo nigdy!".
- Przez półtora roku marzyłem o tym, by wyrwać się z pewnego schematu - korporacja, dom, kolacja. W końcu kupiłem bilety do Afryki i klamka zapadła, nie było odwrotu. - opowiada Sergiusz Pinkwart, podróżnik - W drodze na Kilimandżaro spotykałem przeróżnych ludzi. Była to na przykład 64-letnia Kanadyjka, która próbowała zdobyć górę po raz trzeci - tym razem z powodzeniem; był to młody chłopak z Holandii podróżujący po świecie od dwóch lat, który rzucił wszystko, chwytając się tymczasowych prac w różnych miejscach na świecie zarabiał na kolejne podróże. Ten gen szaleństwa ma każdy z nas, trzeba jedynie pokonać strach. Coś spektakularnego musi przerwać monotonię życia, bo się podusimy - kontynuuje.
Ludzie potrzebują adrenaliny, nawet jeśli nie stać kogoś na pokonanie takiego strachu, by odłożyć wszystkie sprawy na bok, zmienić swoje życie o 180 stopni, to już będzie go stać na przykład na Arktyczne Safari… Internet aż pęcznieje od ofert z ekstremalnymi wyprawami, z reguły zatytułowanymi na modłę "wild and free". Czyli przekraczając próg biurowca po godzinie 16 mamy jednak ochotę na to, by zedrzeć z siebie garniturek i ruszyć zaprzężonymi saniami w psy haskie po Laponii aż do brzegów Oceanu Arktycznego. Dzicy i wolni.