Mogłoby się wydawać, że choroba filipińska to domena polskich polityków. Czeski prezydent Milosz Zeman udowodnił jednak, że i on miewa słabsze chwile. I choć gotowy do pomocy w utrzymaniu równowagi był nawet stojący obok biskup, powaga urzędu czeskiego prezydenta została dziś poważnie zachwiana.
Prezydent Czech Milosz Zeman miał swoją obecnością uświetnić otwarcie wystawy klejnotów koronnych. I choć nie brakowało im blasku, on sam zwracał na sobie najwięcej uwagi obserwatorów, zaproszonych gości i licznie zgromadzonych mediów. Trudno bowiem nie ulec wrażeniu, że stan trzeźwości prezydenta pozostawiał wiele do życzenia.
Rzeczniczka głowy państwa idzie jednak w zaparte i przekonuje, że prezydent był chory oraz był przemęczony ilością obowiązków. – Liczne uroczystości osłabiły prezydenta. Teraz walczy z infekcją wirusową. Następne trzy dni spędzi w łóżku – cytuje rzeczniczkę aktualne.centrum.cz. Jak było naprawdę? Oceńcie sami
Dzień wcześniej czeski prezydent świętował w rosyjskiej ambasadzie 68. rocznicę Dnia Zwycięstwa, czyli Święta Narodowego Federacji Rosyjskiej.
Milos Zeman jest prezydentem zaledwie od 8 marca 2013 roku. Pierwsze alkoholowe wpadki udało mu się jednak zaliczyć jeszcze przed rozpoczęciem kadencji, podczas kampanii wyborczej. "Zeman - opilý" – pisały o nim wówczas czeskie media.