Proboszcz parafii Szczecin-Dąbie zamknął dziennikarzy francuskiej telewizji na plebanii i chciał, by oddali nagrania do reportażu o pedofilii. Sprawą zajmuje się prokuratura.
Dziennikarze France24, Gulliver Cragg i jego operator Tomasz Łubik, w ostatnią niedzielę przyjechali do Szczecina-Dąbia, by sprawdzić, czy żyje tam ksiądz, który pod koniec lat 70. miał molestować 45-letniego dziś mężczyznę, bohatera reportażu. Najpierw ustawili kamerę przed kościołem i nagrali fragment mszy, która właśnie odbywała się w środku.
Po nabożeństwie chcieli poprosić o komentarz samego zainteresowanego i w tym celu udali się do zakrystii. "Momencik, momencik… proszę bardzo" – powiedział proboszcz i zaprosił dziennikarzy do jednej z sal w domu parafialnym. Cała sytuacja została uwieczniona na nagraniu z ukrytej kamery, którym dysponuje policja i prokuratura.
"Ksiądz nie jest oskarżony, księdza ktoś chce oskarżać, a pan przychodzi, zaczyna mi kręcić bez mojej zgody, tak robić nie wolno" – stwierdza proboszcz. Następnie widać, jak podchodzi do drzwi i zamyka je na klucz. "Na razie pan nie wyjdzie" – mówi.
Chwilę później Tomasz Łubik zadzwonił na policję z informacją, że jest przetrzymywany w budynku parafii. Ksiądz nawet wtedy nie chciał jednak wypuścić dziennikarzy. W końcu udało im się wyjść innymi drzwiami, ale nie bez protestów. Doszło do szarpaniny – ksiądz chwycił operatora za szyję, potem za ramię, i próbował go zatrzymać. Na nagraniu widać, jak obaj, korespondent i operator uciekają przez pusty kościół.
"Przesłuchaliśmy obu mężczyzn. Mamy też film. Przekazaliśmy te materiały Prokuraturze Rejonowej" – mówi cytowana przez "Gazetę Wyborczą" Mirosława Rudzinska z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie. Przedstawiciele kurii nie chcą zabrać stanowiska w tej sprawie, a proboszcz twierdzi, że "do żadnego zdarzenia nie doszło".
Dziennikarze France24 odnaleźli ofiarę pedofilii dzięki książce "Lękajcie się" Holendra Ekke Overbeeka. "Duchowni stoją przed wyborem: mogą w cywilizowany sposób, tak jak w innych krajach, podejść do tej sprawy, albo iść taką drogą jak dotychczas, która polega na tym, że co chwila jakaś afera z pedofilią wychodzi na jaw" – mówił Overbeek w rozmowie z naTemat.