Już w maju zobaczymy Johnny'ego Deppa w roli Barnabasa Collinsa – XVIII-wiecznego playboya, który nieopatrznie złamał serce mściwej czarownicy (Eva Green)... W efekcie został przemieniony w wampira i ożywiony dwa stulecia później, w 1972 roku, by odkryć, że chwała jego rodziny i posiadłości to już pieśń przeszłości. A my właśnie tam szukamy najlepszych portretów tych nieśmiertelnych istot!
Sądząc po trailerze do filmu, udostępnionym niedawno w sieci, Barnabas Collins to raczej wampir komiczny – większość gagów rodzi się ze zderzenia XVIII-wiecznej mentalności wampira z realiami lat 70. “Mroczne cienie” (Dark Shadows) w reżyserii Tima Burtona są zresztą wzorowane na serialu z końca lat 60., który debiutował jako gotycka opera mydlana, by z czasem stać się coraz bardziej mrocznym i fantastycznym. Przyglądamy się portretom innych wspaniałych filmowych krwiopijców – po jednym na dekadę.
Wampir klasyczny “Nosferatu – symfonia grozy” F.W. Murnaua z 1922 r. to klasyczna pozycja dla wielbicieli talentu Maxa Schrecka i Murnaua. Przejmująco mroczny, choć niemy, “Nosferatu” związał na stałe potworność z chorobą i ukuł wizualny kanon, którym posługiwać się będą reżyserzy kolejnych wampirycznych filmów grozy.
Wampir wzorcowy “Dracula” Toda Browninga z Belą Lugosim (1931) w roli śmiercionośnego hrabiego to pierwsza głośna ekranizacja słynnej powieści Brama Stokera. Bez tej kanonicznej wersji nie byłoby ani dziesiątek podróbek, ani barokowego “Draculi” Francisa Forda Coppoli, ani “Van Helsinga” z Hugh Jackmanem (2004), ani genialnego utworu “Bela Lugosi's Dead” grupy Bauhaus (wykorzystanego zresztą w opisanym niżej “Głodzie”).
Wampir powojenny
O dziwo, w 1945 r. również powstawały filmy o wampirach. Amerykański “Dom Draculi” Erle'a C. Kentona to dziwaczna historia łącząca osoby hrabiego Draculi, Frankensteina i postać wilkołaka w jednym obrazie. Pomyślana jako sequel dla “Domu Frankensteina” (1944), to jedna z ostatnich produkcji tego typu z Universal Pictures. Lata 50. przyniosły bowiem nasilenie filmów science-fiction i obrazów o obcych.
Wampir w kolorze
Nie wszędzie, na szczęście, zapanowała moda na kosmitów. W Wielkiej Brytanii, znanej z izolacjonizmu, wciąż panowały stare dobre monstra, a wytwórnia Hammer Films, jeden z największych producentów horrorów w historii, święciła swoje największe triumfy. “Dracula” Terence'a Fishera z Christopherem Lee i Peterem Cushingiem z 1958 r. to również efekt popularności obrazu o Frankensteinie (sic!), którego sukces wywołał ochotę na więcej, a także pierwszy film o hrabim Dracula w Technicolorze.
Wampir towarzyski
W latach 60. nieśmiertelna istota żądna ludzkiej krwi nie może pojawić się w kontekście innymi niż rozrywkowy. Nieustraszeni pogromcy wampirów z niezbyt poważnego filmu Romana Polańskiego z 1967 roku mają więc do czynienia z wampirami, które wprawdzie oddają się klasycznym, przynależnym ich stanowi czynnościom – takim jak zatapianie kłów w szyjach pięknych rudowłosych kobiet – nie wzdragają się też jednak przed aktywnościami mniej produktywnymi. Np. tańczą menueta w lubianej scenie balowej:
Wampir nieszczęśliwy
Od wzorca z epoki niemieckiego ekspresjonizmu odbija się “Nosferatu wampir” Wernera Herzoga z 1979 r., który wprowadza figurę wampira cierpiącego. Nosferatu w wykonaniu Klausa Kinskiego to potwór przeklęty i przeklinający swój los, nie potrafiący od niego uciec. U boku – a raczej u kła – Kinskiego bladym pięknem pałała Isabelle Adjani, a widz po raz pierwszy widział w Nosferatu podmiot, a nie potwora.
Wampir erotyczny
Dla niektórych wcielenie pretensjonalnego kiczu, dla innych klasyk gatunku. “Głód” Tony'ego Scotta (1983) z Catherine Deneuve, Susan Sarandon i Davidem Bowie bodaj jako pierwszy w mainstreamowym kinie wprowadził tak silnie zerotyzowane i sfetyszyzowane widzenie wampira. Pełen ejtisowego uroku “Głód” zakonserwował, niczym wampirze ukąszenie, magnetyczny seksapil Catherine Deneuve i androgyniczny urok Bowiego na wieki.
Wampir egzystencjalny
Któż z pokolenia dzisiejszych dwudziestokilku- i trzydziestolatków nie ekscytował się zmysłowością “Wywiadu z wampirem” (1994)? Losy Louisa (Brad Pitt), Lestata (Tom Cruise) i Claudii (Kirsten Dunst) splatały się w filmie Neila Jordana we wciągającą przypowieść o ludzkim nieszczęściu. Nigdy wcześniej wampiry nie były tak współczesne, tak bardzo świadome swego losu i tak nieskończenie smutne...
Wampir konserwatywny
O “Zmierzchu” Catherine Hardwicke (2008) opartym na sadze Stephenie Meyer napisano już wszystko, podobnie jak o łamiącym dziewczęce serca Robercie Pattinsonie, wcielającym się w rolę czułego Edwarda. Warto jednak przypomnieć, że nim ta mormońska wizja cnotliwej relacji miłosnej stała się masowym hitem, podobnie łagodne wampiry były nie do pomyślenia. Wizerunkowi wampira ze "Zmierzchu" nie pomaga to, gdy w trzeciej części (“Przed świtem, Część pierwsza”, 2011) bohaterka Kristen Stewart sama staje się nieśmiertelna – i wtedy nadal pozostaje wcieleniem obyczajowego konserwatyzmu. Tymczasem dawno, dawno temu wiecznie głodne wampiry uważano za ostrzeżenie przed seksualną rozwiązłością w epoce AIDS...