Skoda Octavia i Karoq 4x4. Offroad i ekstremalny test w Albanii
Skoda Octavia 4x4 w Albanii Fot. naTemat

Ile może wytrzymać Skoda w ekstremalnym terenie? Odpowiedź na to pytanie próbowałem znaleźć w Albanii, gdzie przez trzy dni jeździłem po dziurawych drogach i górskich serpentynach. Po tej przygodzie już nigdy nie spojrzę tak samo na Octavię i Karoqa. Oczywiście w wersjach z napędem 4x4, bo to on zrobił największą różnicę. Zapraszam na test samochodów, ale też zderzenie z albańską rzeczywistością.

REKLAMA

Albania to jedna z nowych podróżniczych perełek, którą polubiło wielu Polaków. Dlatego ten tekst nie będzie tylko o samochodach i tak samo mógłby wylądować w naszym dziale Podróże naTemat. Jeśli akurat planujecie wycieczkę do Albanii, to może być mała podpowiedź, gdzie lepiej... nie wjeżdżać autem.

Ale właśnie, to zależy, jakim! Skoda zabrała mnie na Bałkany, żeby wyruszyć w teren Octavią i Karoqiem. Rodzinne auta miały nagle przedzierać się po hardkorowych trasach. Po co to wszystko?

logo
Fot. Skoda

Można pomyśleć, że to kompletnie bez sensu, ale chodzi rzecz jasna o wersje z napędem 4x4. W przeciwnym razie to byłoby szaleństwo. A dlaczego akurat Octavia i Karoq? To proste, mówimy o flagowcach czeskiego producenta. W 2024 r. te modele odpowiadały łącznie za 35 proc. globalnej sprzedaży Skody.

logo
Fot. Skoda

Dość tych danych z broszurki, ruszamy w podróż, która zaczęła się w Tiranie. Już wcześniej nasłuchałem się, że jazda po albańskich drogach to trochę walka o życie. Delikatnie mówiąc, Albańczycy mają luźne podejście do przepisów i niebezpiecznych manewrów. Kierunkowskazy? Niepotrzebne. Wyprzedzanie na czołówkę to też plaga. Trzeba mieć oczy dookoła głowy na dziury w drogach i przewidywać fantazję kierowców. Chociaż jeśli ktoś będzie wmawiał wam, że tam nie da się przetrwać za kółkiem, to spojrzenie mocno na wyrost.

logo
Fot. Skoda

Prawdziwa przygoda zaczyna się na górskich odcinkach. Tam spotkacie mniej samochodów, ale zobaczycie kozy czy krowy, które lubią zrobić sobie przystanek na środku drogi.

logo
Fot. Skoda
logo
Fot. Skoda

Na początku wsiadłem do Octavii, z którą zostałem w sumie na dwa dni. O tym, dlaczego Karoq został na finał, napiszę trochę później. Naszą trasę zaczęliśmy malowniczym przejazdem z Tirany do Szkodry, kulturowej stolicy północnej Albanii. Pierwsze wrażenia? Piekielny upał, przez trzy dni temperatura trzymała się powyżej 35 st. C. Niby nic zaskakującego, ale życie w tych warunkach musi być trudne.

logo
Fot. Skoda

Albańczycy kochają stare mercedesy i zobaczycie ich tam mnóstwo. Jednocześnie wszystko, co stare lubi mieszać się z nowym. Bez problemu dojrzycie nowsze wersje Klasy S. I w życiu nie spodziewałbym się, że w Albanii zobaczę białego Rolls Royce'a Cullinana. Kontrast to synonim do nazwy tego kraju.

Ten pierwszy odcinek dla Octavii 4x4 nie mógł być niczym zaskakującym. Częściowo płatne drogi szybkiego ruchu są przyzwoite. Za szybą wyłaniał nam się jednak coraz bardziej wyżynny krajobraz, aż dotarliśmy do Jeziora Szkoderskiego – największego na Bałkanach. 2/3 jeziora leżą w Czarnogórze, a 1/3 w Albanii. Aż trudno uwierzyć, jak bardzo zmienia się jego powierzchnia, bo może wynosić 360–550 km². No i widoki z góry są obłędne. Po drodze zobaczyliśmy też Zamek Rozafa, górujący nad ujściem rzek Buna i Drin.

logo
Fot. Skoda

Za kierownicą Skody naszła mnie myśl, jak bardzo trafionym pomysłem było właśnie zabranie kombi w taką trasę. Octavia jest pozytywnie przewidywalna, a jej odświeżone wnętrze sprawdziło się już w niejednej długiej trasie. Szczególnie gdy macie bogatszą konfigurację. To taka dygresja w stronę miłośników SUV-ów, do których nic nie mam, ale na rynku bardzo brakuje mi takich kombi z terenową żyłką.

logo
Fot. Skoda
logo
Fot. Skoda

W Octavii mamy silnik 2.0 TSI o mocy 204 KM, siedmiobiegowy automat DSG i ten wspomniany napęd na cztery koła, który monitoruje warunki drogowe, zapewniając optymalną przyczepność i stabilność. Maksymalny moment obrotowy wynosi 320 Nm, a system automatycznie rozdziela moc tam, gdzie jest najbardziej potrzebna. To specyfikacja w sam raz na trudniejszą przeprawę.

logo
Fot. Skoda

Nie ma mowy o zamulaniu na drodze. Octavia w wersji Liftback przyspiesza od 0 do 100 km/h w 6,6 sekundy. Kombi jest wolniejsze... o 0,1 s. Opcjonalne zawieszenie adaptacyjne DCC dostosowuje reakcje amortyzatorów do nawierzchni lub preferencji kierowcy, można wybrać aż 15 poziomów twardości zawieszenia. Zwolennicy terenowych przejazdów mają też pod ręką tryb "Off-Road", który zwiększa komfort i kontrolę jazdy na nieutwardzonych drogach.

Jeśli w Albanii planujecie autem zjechać trochę ze szlaku, napęd na cztery koła to "must have". Nie mówię, że bez niego od razu gdzieś utkniecie, bo to nieprawda, ale jazda tam to jajko niespodzianka. Możecie mieć piękny asfalt, który po kilku kilometrach zamieni się w drogę dziurawą jak ser. A kilka kilometrów dalej wpadniecie na nieutwardzoną trasę.

Kolega, z którym jeździłem w Albanii miał chyba najlepszy pomysł na to, jak zachowywać się tam za kierownicą. Trzeba stać się trochę... Albańczykiem. Nie, nie wyprzedzać na trzeciego i nie jechać pod prąd na rondzie (naprawdę to widzieliśmy). Ja to nazwałem krótko: nie można się cackać. Jeśli jeździliście na południu Włoch lub w Grecji, pewnie wiecie, o czym mówię. W Albanii pod tym względem jest nieco gorzej.

Bez koloryzowania – Octavią da się podróżować bardzo komfortowo. Doceniłem to głównie drugiego dnia wyprawy, kiedy już na dobre wjechaliśmy w Alpy Albańskie. Odwiedziliśmy wioskę Tamarë i okolice Brigjë, do których prowadzi przełęcz Qafa e Thores (1630 m n.p.m.). Kolejnym punktem na trasie było Theth – wioska w sercu albańskich gór. Otaczają ją szczyty sięgające ponad 2000 m.

logo
logo

Na ciasnych drogach czasami dało się poznać temperament Albańczyków. Paru zawodników długo wisiało nam na zderzakach. Jeden był na tyle zniecierpliwiony, że zaczął trąbić, a wcale nie jechaliśmy wolno. Tak naprawdę to drobiazgi, bo jak będziecie mieć pecha, takich sytuacji w Polsce zaliczycie kilka jednego dnia.

Jeżdżąc w górach w Albanii, trzeba pamiętać o jednej rzeczy. Czasami manewry odbywają się dosłownie na centymetry. To nie są sensownie dostosowane i zabezpieczone wysokogórskie drogi w Austrii czy Szwajcarii. Na Bałkanach za kierownicą granica bezpieczeństwa jest w waszych głowach, bo infrastruktura nie nadąża. Lokalsów często ponosi fantazja nawet na wąskich fragmentach asfaltu.

Ale powiem wam szczerze... dwa dni z Octavią nie zapowiadały jakiegoś ekstremalnego testu. Napęd 4x4 rzecz jasna pomagał, ale nie czuliśmy się sponiewierani trasą. Mój znajomy, który kiedyś planował wyprawę z Polski do Albanii Lanosem, śmiałby się, że taki offroad to jakaś niewinna zabawa.

Aż nadszedł dzień trzeci. I Skoda Karoq 4x4

Najlepsze i najtrudniejsze było przed nami. Trzeciego dnia wskoczyłem do Karoqa z instrukcjami, że tym razem jedziemy w kolumnie i czeka nas "gravelova" trasa. Pomyślałem, że pewnie trochę żwiru i piasku, ewentualnie przejazd przez strumyk dla lepszego efektu na zdjęciach. To, jaką trasę wybrali dla nas ludzie ze Skody i w jaki sposób ją przejechaliśmy, przerosło oczekiwania chyba nas wszystkich.

logo
Fot. Skoda

Ruszyliśmy w stronę historycznego mostu Ura e Mesit, wybudowanego pod koniec XVIII wieku.

logo
Fot. Skoda

Brzmi niewinnie, tyle że po drodze mijaliśmy już wyłącznie uzbrojone terenowo pojazdy. Ludzie z Jeepów czy Land Cruiserów musieli być nieźle zdziwieni, że Skody Karoq na cywilnych oponach wybrały się na przejażdżkę po ostrych kamieniach z przepaścią w tle.

Wskoczyłem do Karoqa z silnikiem 2.0 TDI o mocy 150 KM – ponownie w czerwonym kolorze. Prywatnie pojechałbym nim pewnie co najwyżej na szutrowe drogi, ale w Albanii plan był inny – zero taryfy ulgowej dla samochodów.

logo
  • logo
  • logo
  • logo
logo

Dla tych standardowo wyposażonych SUV-ów to musiał być hardkor. 40-stopniowy upał, kurz, kamienie, piasek, strome podjazdy, co chwilę dziury, na których łatwo coś urwać. A my zasuwaliśmy w takim tempie, że momentami naprawdę myślałem, kiedy ten nasz konwój się rozsypie.

logo
Fot. naTemat
logo
Fot. Skoda

No i dotrwał do końca. Straty to jedna opona, która i tak dała radę aż do mety. Przypominam, to były zwyczajne gumy, które założylibyście do użytkowania tego samochodu w Polsce. Zabawne było to, że tą samą trasą jeżdżą regularnie rozklekotane albańskie dostawczaki, które mijaliśmy. Dla nich to codzienność. Ale z mojej perspektywy zaliczyliśmy wymagający offroad, który na serio prowokował w głowie pytanie: czy te Skody w ogóle wrócą w jednym kawałku?

Wróciły. Nie mam pojęcia, ile razy byłyby w stanie przejechać taki odcinek w podobnym stylu, ale dały radę.

logo
Fot. Skoda
logo
Fot. Skoda

To był pouczający wyjazd. Testowałem w swoim życiu prawie każdą seryjną Skodę i przypomniałem sobie, jak kusząca może być Octavia czy Karoq w wersji, która nadaje się na wakacje życia. Właśnie choćby w Albanii, zachwycającej przede wszystkim dziewiczą i piękną naturą.

logo
Fot. Skoda
logo
Fot. Skoda

Jedno jest pewne, jeśli zwiedzanie tego kraju ograniczycie do Tirany, to będzie mała część albańskiego obrazka. Jeżdżąc po północnej części, czułem trochę klimat Chorwacji czy Grecji, ale w surowym wydaniu. Z widokami, które nie zawsze nadają się do turystycznego albumu.

Ale właśnie dlatego kusiłoby mnie, żeby pojeździć tam dłużej. I niekoniecznie SUV-em, bo taka Skoda Octavia 4x4 też spisała się wzorowo. Na trudniejszy plan zostaje sprawdzony przez nas Karoq, który – chociaż trudno w to uwierzyć – mógłby zmierzyć się z rasową terenówką. Tylko pomyślcie wtedy o mocniejszych oponach.

Więcej relacji zza kierownicy innych ciekawych aut znajdziesz na moich profilach Szerokim Łukiem na Facebooku, Instagramie oraz TikToku.

logo
logo
Fot. Skoda