To jak wyłom w Episkopacie. Takie będą skutki listu abp. Grzegorza Rysia
Kardynał Grzegorz Ryś Fot. Tomasz Stanczak / Agencja Wyborcza.pl

Dla jednych to głos, jakiego nie słyszeliśmy z Kościoła od lat. Inni będą wytykać działanie w kontrze do Episkopatu. Kardynał Grzegorz Ryś swoim listem do wiernych trafił w czułe punkty – nie tylko najwyższych hierarchów w Polsce. – Zrobił im taki wyłom, z którym niełatwo sobie poradzą – mówi jeden z rozmówców naTemat. Ale czy naprawdę dojdzie do jakiegoś przełomu?

REKLAMA

Nic tak dobrze nie pokazało ostatnio podziału w Kościele jak dwie konkretne sytuacje. Na Jasnej Górze biskup Antoni Długosz oświadczył, że "przyjmowanie migrantów nie mieści się w porządku miłosierdzia" i modlił się za członków Ruchu Obrony Granic. Później kard. Grzegorz Ryś zdecydował się na krok, który mógł naruszyć "beton" Episkopatu.

Kardynał Ryś: Miejcie odwagę zamilknąć

Specjalny list kard. Rysia odczytano w kościołach parafii diecezji łódzkiej w niedzielę 20 lipca. Biskup zaapelował o "nawrócenie języka" w kwestii migrantów i używanie "Jezusowego sposobu wypowiedzi". To zupełnie inny styl niż podczas show polityków PiS i biskupów na Jasnej Górze. Powiedzmy wprost – to był polityczny zjazd, o którym więcej pisała w naTemat Katarzyna Zuchowicz.

– O tym, co wydarzyło się na Jasnej Górze z udziałem biskupów, nie ma co dyskutować – to wszystko odbyło się na zamówienie polityczne. Wiec partyjny i propaganda siana przez dwóch biskupów, do tego oparta na fake newsach – przekonuje dla naTemat ojciec Paweł Gużyński, dominikanin.

PiS bezwstydnie wykorzystuje Jasną Górę od lat, a przecież do dla wielu Polaków święte miejsce. Są jednak dwie strony medalu – wszystko odbywa się za przyzwoleniem najważniejszych hierarchów.

Dlatego list kard. Rysia wzbudził tyle emocji, bo stawia na głowie narrację przyjętą przez Kościół. "Zawarte w nim słowa to realny gamechanger" – ocenił Tomasz Terlikowski na łamach WP. W liście, który w całości można przeczytać na stronie Archidiecezji Łódzkiej, duchowny poruszył dwie kluczowe sprawy.

Pierwsza to spór o uchodźców i migrantów. "KAŻDY CZŁOWIEK ma prawo wybrać sobie miejsce do życia; i ma prawo w tym miejscu być uszanowanym w swoich przekonaniach, kulturze, języku i wierze. Chrześcijaństwo nie jest religią plemienną (...)" – brzmi fragment listu.

I zaapelował o "nawrócenie języka" oraz "Jezusowy sposób wypowiedzi". "Miejcie odwagę przynajmniej w takich wpadkach zamilknąć i nie dokładać ognia do tak rozpalonej rzeczywistości. Póki co, panujący dyskurs zarówno godzi w przybyszów, jak i przetrąca inicjatywy, motywacje i siły tych, którzy chcą im pomóc" – napisał Grzegorz Ryś.

Druga sprawa dotyczy konkretnego działania arcybiskupa. "Postanowiłem powołać do życia taką komisję - do zbadania zjawiska wykorzystania seksualnego osób małoletnich - dla obszaru wyłącznie naszej Archidiecezji. Będzie to komisja prawdziwie niezależna (...)" – poinformował.

Nie jest to w żadnym wypadku "znak sprzeciwu" wobec ostatnich decyzji Episkopatu: gdy zostanie powołana do życia Komisja ogólnopolska, komisja "łódzka" włączy się z pełnym zaangażowaniem w jej prace. Myślę jednak, że naszą część pracy możemy zacząć już teraz. A nawet POWINNIŚMY.

Kard. Grzegorz Ryś

Fragment listu do wiernych

Kard. Ryś sam przyznał na wstępie listu, że zdecydował się na taką formę przekazu w związku z "ważnymi pytaniami, które szczególnie w ostatnich tygodniach 'wiszą w powietrzu' i których nie wolno zostawić bez odpowiedzi".

"Kardynał Ryś po prostu nie zdzierżył"

– Działanie kardynała Rysia popieram z całego serca. Zwracałem wielokrotnie uwagę na to, że biskupi już dawno powinni ujawnić pluralizm opinii. Obsesyjne dążenie do tego, aby zachować jedność biskupiego frontu, nie służy Kościołowi – ocenia dla naTemat ojciec Gużyński, kiedy pytamy go o treść listu.

Jednocześnie dominikanin nie podpisuje się pod stwierdzeniem o nowym "bastionie" w Episkopacie. – Intencją księdza kardynała nie jest to, aby antagonizować Episkopat, czy wprowadzać ostre podziały, tworzyć frakcje lub brać udział w jakiejś wojence. Natomiast w pełni zdaje sobie sprawę z tego, że tego typu wystąpienie, spowoduje konsekwencje. Do części biskupów dotarło, że jego pogląd na pewne sprawy jest tak bardzo inny, że różnica stanowisk nie mogła być dłużej przemilczana – wyjaśnia duchowny.

Kardynał Ryś po prostu nie zdzierżył. Przecież w nie do końca etyczny sposób potraktowano go w sprawie komisji ds. pedofilii. Razem z arcybiskupem Wojciechem Polakiem został odsunięty, a wyniki ich pracy trafiły do kosza. Kard. Ryś zdecydował się pójść inną drogą, niż grupa obstrukcjonistów.

Ojciec Paweł Gużyński

Z dystansem do listu odnosi się prof. Stanisław Obirek, teolog i były jezuita. Jego zdaniem to przede wszystkim "PR-owa zagrywka i złagodzenie bardzo złego wrażenia", jakie wywarło działanie komisji ds. pedofilii, ale tej z ramienia Episkopatu. Nawiązał też bardziej do działań biskupa.

– To, że kard. Ryś jako przedstawiciel KEP ds. Dialogu z Judaizmem powie bardzo delikatnie i ogólnie, że antysemityzm jest grzechem, to nie jest jeszcze wielki powód do tego, żeby widzieć w nim ośrodek jakiegoś sprzeciwu wobec Episkopatu. Milczącego, albo wręcz popierającego nacjonalistów i faszystów Episkopatu – przekonuje prof. Obirek.

Kard. Ryś nigdy nie wypowiedział się krytycznie na temat innych biskupów. Sądzę, że jest nieuprawnione powtarzanie w mediach, że on stanowi czy tworzy jakąś alternatywę. Jest częścią tego Episkopatu, który paraliżuje jakiekolwiek zmiany na styku państwo-Kościół.

Prof. Stanisław Obirek

Nasz rozmówca zwraca też uwagę na treść listu, w którym kard. Ryś posługuje się ogólnikami. – To są bardzo delikatne, niezobowiązujące stwierdzenia. Dobrze, że one padają w ogóle w przestrzeni publicznej, ale nie należy w tym widzieć jakiegoś głosu w kontrze – wskazuje profesor.

I dopytuje: – Czy on ustosunkował się do bardzo problematycznego głosu biskupa Długosza na Jasnej Górze, który stanął po stronie Roberta Bąkiewicza?

Grzegorz Ryś został kardynałem w 2023 r. z nominacji papieża Franciszka. – Od dwóch lat poza bardzo delikatnymi sugestiami, że być może antyimigrancka czy nacjonalistyczna retoryka nie odpowiada Kościołowi katolickiemu, nie ma z jego strony żadnego tupnięcia nogą czy uderzenia pięścią w stół, że to nie jest katolicyzm, że to nie jest zgodne z obecną linią Watykanu – tłumaczy prof. Obirek.

Nie ma drugiego "Rysia"?

Jeśli nawet biskup Ryś nie wyliczał grzechów Kościoła, lecąc po nazwiskach hierarchów, to i tak trafił do wiernych. Jego list zdążył rozpalić dyskusję i pokazać, że trafił w czułe punkty – samej instytucji oraz wiernych.

– Wyszedł, zabrał głos i ludzie mają inny punkt odniesienia. Zawsze mogą się odwołać do kardynała i to dużo zmienia w układzie, który do tej pory funkcjonował. On już sporo zyskał na tych słowach, ponieważ ilość katolików, która czekała na tego typu reakcję, była zapewne niemała – ocenia o. Paweł Gużyński.

Jest też inny problem, o którym wspomina dominikanin. – Nie widzę w tym momencie innego biskupa, który miałby dość odwagi, żeby stanąć obok kardynała Rysia i podobne rzeczy powiedzieć. Ale to, że kardynał Ryś się wypowiedział, tworzy nowy ośrodek opiniotwórczy. To jest ogromnie ważne, bo przełamuje przekonanie, że wszyscy biskupi myślą tak samo lub podobnie – dodaje.

Kościół katolicki w Polsce nie jest zdolny do przeciwstawienia się populistycznym głosom w polityce skrajnej prawicy. Nie jest w stanie oderwać się od toksycznego związku z PiS. Wręcz przeciwnie, wygrana Karola Nawrockiego dała wiatru w żagle fundamentalistom kościelnym, którzy są przekonani, że PiS wróci do władzy. Trzeba ostrzegać, że Kościół jest stroną w politycznym sporze, a nie udawać, że tak nie jest.

Prof. Stanisław Obirek

To jaki będzie efekt listu kardynała? Jeśli nawet podpadł w Episkopacie, nie grożą mu konsekwencje, bo nie ma do tego żadnych narzędzi. – Kardynał nie podlega innym biskupom, tylko papieżowi. Tutaj nikt nie jest w stanie zrobić mu krzywdy. Co najwyżej może zostać objęty przez część biskupów ostracyzmem i zakulisowymi gierkami czy intrygami. Wiadomo jednak, że zrobił im taki wyłom, z którym niełatwo sobie poradzą – przewiduje ojciec Gużyński.