Druga połowa meczu Tottenham – Bolton. Puchar Anglii. Nagle Fabrice Muamba, zawodnik Boltonu osuwa się bezwładnie na murawę. Stadion zamiera. Teraz piłkarz walczy o życie, problemy z sercem. To nie pierwszy przypadek, kiedy wyczynowego sportowca dotyka taki dramat. Z jakimi jeszcze problemami muszą się zmagać?
Fabrice Muamba urodził się w Zairze. W Anglii, której jest reprezentantem mieszka od kilkunastu lat. Powód? Musiał opuścić kraj. Wraz z ojcem. Kiedyś stwierdził ponoć, że gdyby nie był piłkarzem to zostałby pastorem.
- W klubach, nawet z niższej ligi jest tak, że to lekarzowi klubowemu zależy żeby tego wszystkiego dopilnować. My zawodnicy, będę szczery, nie przykładamy do tego zbyt dużej wagi – mówi nam jeden z zawodników drużyny II-ligowej, proszący o anonimowość.
- Wyniki przeprowadzonej kilka lat temu wśród wybitnych sportowców ankiety wykazały, że połowa z nich zgodziłaby się zażyć farmaceutyk gwarantujący zdobycie medalu olimpijskiego, wiedząc, iż grozi to utratą zdrowia lub życia. Większość zawodników desperacko walczących o sukces zdaje sobie sprawę z ryzyka, na jakie się naraża – pisał już… kilkanaście lat temu w słynnym artykule „Przedwczesny finisz” Wprost.
A na jego łamach, profesor Piotr Dylewicz, przewodniczący Sekcji Rehabilitacji i Fizjologii Wysiłku Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Wyjaśniał: - Organizmy sportowców poddawane są ogromnym obciążeniom. Nawet bez środków dopingujących już u młodych ludzi prowadzi to do przerostu serca. Przerośnięty mięsień potrzebuje więcej tlenu. Jeśli z wiekiem dochodzą do tego zmiany miażdżycowe, ryzyko zawału jest znacznie większe. Ekstremalny wysiłek może też nasilać procesy krzepnięcia krwi, co w połączeniu ze zmianami miażdżycowymi może doprowadzić do zawału serca
Minęło prawie 14 lat, a jakże to wszystko wydaje się dziś aktualne.
Nie tylko serce
- Siatkówka nie jest przykładem zdrowego sportu, ale takiego, w którym jedzie się po bandzie. Zawodnicy, zwłaszcza ci najbardziej znani, eksploatowani są na maksa. Nie wiem, czy opłaca się być gwiazdą za pieniądze, które zarabiają. To mimo wszystko zbyt niska cena za zepsute achillesy, kolana i kręgosłup po zakończeniu kariery – mówił dr Robert Śmigielski na łamach sport.pl, w rozmowie z Przemysławem Iwańczykiem.
Może dziś, po przeczytaniu chociażby powyższego wywiadu. Po spojrzeniu czym grozi nadmierna eksploatacja sportowca ci, którzy bezgranicznie krytykowali Mariusza Wlazłego, za to, że robi sobie przerwy od kadry, zwyczajnie zrozumieją? Nie zawsze można, nawet jak się bardzo chce.
Lepiej wyleczyć niż zaleczyć (serwis sportowefakty.pl)
- Wykonanych zostało kilka badań diagnostycznych stawu kolanowego prawej nogi, a ich wyniki potwierdziły wcześniejsze przypuszczenia o konieczności zastosowania artroskopii. Wspólnie z zawodniczką ustaliliśmy, że zabieg będzie przeprowadzony po zakończeniu sezonu i poprzedzony jeszcze ponownymi badaniami. Jak długo potrwa przerwa na rehabilitację, trudno dziś określić - powiedział PAP Śmigielski.
Dodał, że uraz kolana może mieć różne podłoże. - Nie sposób jest to jednoznacznie ustalić. Jedną z przyczyn może być przeciążenie - zaznaczył.
A może i mordercza walka Justyny Kowalczyk i Marit Bjoergen, też powinna mieć swoje granice? Przynajmniej powinniśmy rozumieć, że tak eksploatowany sportowiec, jakim bez wątpienia, jest nasza biegaczka musi mieć wahania formy, słabsze momenty. Pozwólmy jej na to. Krytyków Justyny Kowalczyk mieliśmy dotychczas niewielu, ale weźmy takiego Adama Małysza. W Internecie, na niejednym z forów można było przeczytać, że to „dziad”, że się „już się nie nadaje”. Gdy tylko przyszły słabsze chwile. Litości, ten człowiek zrobił chyba wystarczająco dla polskiego sportu, żeby szanować go bezgranicznie...
Na szczęście, ci czołowi, polscy sportowcy są pod coraz lepszą, nowocześniejszą opieką. Pytanie tylko jak jest z ich wiedzą odnośnie własnego ciała, postępów sportowych i przeciążeń.
Ci naprawdę najlepsi na pewno wiedzą, że nie zawsze się da, nawet jak się bardzo chce. My, kibice też pozwólmy im na chwile słabości.