
"Złamaliśmy ciszę nocną" – cieszą się dziennikarze stołecznego wydania "Gazety Wyborczej". W ramach akcji "Warszawa - tu się nie śpi" w nocy z piątku na sobotę zorganizowali koncert na Starym Mieście. Inicjatywa nie wszystkim jednak przypadła do gustu. "Uszczęśliwiacie ludzi na siłę", "Łamiecie prawo i jeszcze się chwalicie?", "Zróbcie koncert pod oknem organizatora, który ma małe dziecko" – piszą w komentarzach internauci.
Okazuje się jednak, że ta "niewinna rzecz" spotyka się nie tylko z niechęcią funkcjonariuszy, ale też warszawiaków. Pod tekstami o akcji zaroiło się od komentarzy, które trudno nazwać przychylnymi. "Oburza mnie postępowanie dziennikarzy Gazety. Jawnie łamią prawo i do tego nakłaniają w celu przeforsowania swojego pomysłu na organizację życia w mieście. Proponuję jeździć na czerwonym świetle, by sprowokować dyskusję o sygnalizacji świetlnej oraz strzelać do ludzi, by dyskutować o prawie do posiadania broni. Nie tędy droga" – napisał jeden z użytkowników.
Skąd ta durna akcja? Dlaczego nie chcecie uszanować tego, że ktoś chce się wyspać, tylko na siłę uszczęśliwiacie go koncertem lub darciem ryja (określanym jako "gwar kawiarniany")? W imię czego?
Niech łamią codziennie ciszę pod oknami redaktorów z GW. I tak codziennie. Zobaczymy, kiedy będą mieli dojść.
Ja pracuję czasem do późnej nocy. Taki koncert mi zaburzył sen. W pracy będę półprzytomny. Dziękuję wam bardzo.
Jakie są szanse na wprowadzenie w Warszawie stref bez ciszy nocnej? Z zapowiedzi władz miasta wynika, że całkiem spore. Miesiąc temu, po długich negocjacjach z właścicielami klubokawiarni, ratusz zaproponował właśnie takie rozwiązanie. Wątpliwe, czy decyzje w tej sprawie przyspieszy akcja "Gazety".

