Czy wkrótce skończą się czasy, w których podróż przez całą Europę możliwa była bez zatrzymywania się na jakiejkolwiek granicy i tylko z dowodem osobistym w kieszeni? Scenariusz zlikwidowania strefy Schenger wydaje się kuriozalny, ale kilka krajów UE chce, by do Europy wróciły granice.
Nad przywróceniem granic bardzo mocno pracują kraje, które najdotkliwiej odczuły napływ imigrantów z tzw. nowej Unii Europejskiej. Austriacy, Brytyjczycy, Holendrzy i Niemcy od kilku lat coraz chętniej wspominają o tym, że skoro UE jest dziś wciąż przede wszystkim sojuszem gospodarczym, należy w nieco mniejszym stopniu korzystać z praktyk, które powinny działać dopiero wówczas, gdyby o Unii mówiono jako o prawdziwej federacji państw.
O pracę na Wyspach i w Niemczech będzie trudniej
Wspomniane kraje teraz dodatkowo mają po swojej stronie sojusznika w postaci Irlandii, której władze również popierają dążenia mające na celu zaostrzenie zasad odnoszących się do swobodnego przepływu osób na terenie UE i możliwości podejmowania pracy w krajach członkowskich.
RMF FM donosi, że dzięki irlandzkiej prezydencji prace nad wprowadzeniem zmian szybko przestają być tylko planami, a zaczynają zmierzać w kierunku relatywnie szybkiego wejścia w życie. Z inicjatywy rządu w Dublinie unijni ministrowie spraw wewnętrznych mają dyskutować na ten temat już podczas najbliższego szczytu zaplanowanego na czerwiec.
Nie ma wątpliwości, że zmiany mające na celu zaostrzenie wspólnej polityki dotyczącej migracji w obrębie Unii Europejskiej najdotkliwiej uderzą w Polaków i obywateli pozostałych krajów członkowskich, które dołączyły do UE po roku 2004. To właśnie Polacy, Rumuni, czy Bułgarzy najchętniej przemieszczają się po całej Europie w poszukiwaniu pracy. Często w poszukiwaniu łatwiejszego życia, co dla wielu oznacza po prostu skorzystanie z pomocy społecznej w jednym z państw, gdzie jest ona bardzo dobrze rozwinięta.
Sami jesteśmy sobie winni
A to sprawia, że we Wielkiej Brytanii, Irlandii, Holandii i Niemczech dochodzi do szeregu nadużyć, które uderzają w obywateli tych krajów. Przeciętny mieszkaniec najbardziej niechętnych wobec imigracji zarobkowej państw prawie w ogóle nie odczuwa korzyści płynących z unijnego swobodnego przepływu osób. Na co dzień obserwuje tymczasem, jak przybysze ze Wschodu zabierają mu miejsca pracy, czy po prostu wyłudzają świadczenia socjalne.
W części państw problemem są też fikcyjne małżeństwa, które osoby spoza UE zawierają z obywatelami jednego z krajów członkowskich, by dalej cieszyć się prawami należnymi obywatelom UE i głównie korzystać z zasady pozwalającej na swobodną migrację i poszukiwanie pracy.
Jak zauważa RMF FM, najbardziej zainteresowany nadchodzącymi niekorzystnymi dla milionów Polaków zmianami rząd w Warszawie jak na razie nie wykonał żadnego ruchu mającego na celu sprawienie, by możliwość podróżowania i poszukiwania pracy poza granicami naszego kraju pozostała bez zmian.
Więcej na ten temat już przed kilkunastoma miesiącami psiała na swoim blogu w naTemat europosłanka Lidia Geringer de Oedenberg:
Kontrole czasowe przewidywały już obecne przepisy, ale pod wieloma warunkami i w przypadkach wyjątkowych. Rewizja przepisów przeprowadzona w sposób, jaki zastosowała Rada jest ostrym pęknięciem w Unii. Powrotem do ustaleń międzypaństwowych, pełnych egoizmów narodowych. Źle wróży Wspólnocie. CZYTAJ WIĘCEJ