Afera z KPO nie ma końca. Teraz sprawą zajmie się ten organ unijny
Afera z KPO nie ma końca. Teraz sprawą zajmie się ten organ unijny Fot. ALEXANDRE LALLEMAND/Unsplash

Afera wokół KPO wywołała oburzenie wśród Polaków. Sprawą zajmie się także Prokuratura Europejska, która wszczęła dochodzenie w tej sprawie – tyle na razie o sprawie mówi rzeczniczka tego organu.

REKLAMA

 – Mogę potwierdzić, że Europejska Prokuratura (EPPO) wszczęła dochodzenie – powiedziała w czwartek rzeczniczka tej instytucji Tine Hollevoet stacji RMF FM. Hollevoet dodała, że "nie może podać żadnych dalszych szczegółów, aby nie narażać toczącego się śledztwa". 

Dodajmy, że jest to niezależny organ Unii Europejskiej, który zajmuje się ściganiem przestępstw przeciwko budżetowi UE.

Europejska Prokuratura zajmie się aferą z KPO

Przypomnimy: skandal wokół Krajowego Planu Odbudowy wybuchł niemal tydzień temu. W sieci oburzenie wywołały dotacje przyznane tzw. sektorowi HoReCa. Środki miały wspierać innowacje.

Jednocześnie w czwartek ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz ponownie zabrała na ten temat głos na antenie RMF FM. Prowadzący Piotr Salak zapytał, czy ktoś poniesie odpowiedzialność za aferę wokół KPO. Ministra odpowiedziała przecząco.

Ministra funduszy i polityki regionalnej ponownie o aferze z KPO

Nie będzie żadnej konsekwencji wobec wiceministrów, ani w ministerstwie, jeżeli chodzi o część ministerialną, dlatego, że to, co dyskredytuje ministrów i od czego są, to nie mogą się dopuścić żadnej korupcji, żadnego wpływu politycznego i żadnych własnych korzyści. Nic takiego nie miało miejsca – mówiła Pełczyńska-Nałęcz.

Dalej tłumaczyła, że wywiązała się ze swoich obowiązków, wskazując na "1,5 mln umów z funduszy europejskich". Jak mówiła ministra, jej rolą jest "dopilnowanie, by żadna złotówka nie została zmarnowana".

– Jeśli ktoś kręci lub szwindluje, natychmiast spada na niego egzekucja i odzyskanie tych pieniędzy. Druga moja rola jest taka, że z żelazną konsekwencją pilnuję, żeby uczciwi przedsiębiorcy i beneficjenci nie stali się przedmiotem politykierskiego hejtu i dopadania ich tylko dlatego, że podpisali umowy – wyjaśniła.

I dodała: – To są te rzeczy, którymi się zajmuję wraz z całym ministerstwem. W żadnej sprawie nie zadziałaliśmy na własną korzyść.