
Po nalocie rosyjskich dronów nad Polskę sytuacja na wschodniej flance NATO zrobiła się bardzo napięta. W naszym kraju pojawiły się kolejne samoloty wojskowe sił sojuszniczych. Tymczasem z Kremla popłynęły bardzo niepokojące słowa ws. wojny w Ukrainie.
– NATO jest w stanie wojny z Rosją. To oczywiste i nie wymaga dowodów. Sojusz udziela bezpośredniego i pośredniego wsparcia reżimowi w Kijowie – powiedział rzecznik Kremla Dimitij Pieskow.
Kreml twierdzi, że NATO jest w stanie wojny z Rosją
Jego słowa padły zaledwie kilka dni po tym, jak Polska potwierdziła, że zestrzeliła rosyjskie drony naruszające jej przestrzeń powietrzną. Jednocześnie w poniedziałek Wielka Brytania zapowiedziała wzmocnienie misji obrony powietrznej nad Polską w ramach operacji Eastern Sentry.
Do patrolowania wschodniej flanki NATO dołączą myśliwce Typhoon należące do Royal Air Force. "Zaangażowanie Wielkiej Brytanii w obronę każdego centymetra terytorium NATO pozostaje niezachwiane" – podkreślono w oficjalnym komunikacie. Wcześniej samoloty do Polski przysłały też m.in. Niemcy oraz Francja.
Co ważne, także rumuńskie siły powietrzne poderwały 13 września myśliwce F-16 po wykryciu drona, który naruszył przestrzeń powietrzną kraju podczas rosyjskiego ataku w pobliżu granicy z Ukrainą. Szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas określiła ten incydent jako "lekkomyślną eskalację".
Dodajmy, że zeszłym tygodniu Pieskow przekazał także, że nastąpiła przerwa w rosyjsko-ukraińskich negocjacjach pokojowych.
– Kanały komunikacji istnieją, są ustanowione. Nasi negocjatorzy mają możliwość komunikowania się tymi kanałami, ale na razie chyba bardziej stosowne jest mówienie o przerwie – oznajmił w piątek (12 września) Dmitrij Pieskow, cytowany przez państwową agencję TASS.
Jednocześnie stwierdził, że nie należy "spoglądać przez różowe okulary" i oczekiwać, iż negocjacje w sprawie uregulowania sytuacji w Ukrainie przyniosą "błyskawiczne rezultaty". – Chcę przypomnieć wam słowa prezydenta Trumpa, który również powiedział, że początkowo myślał, iż uda się to rozwiązać od razu, ale potem zrozumiał, że potrzeba na to więcej czasu – dodał kremlowski urzędnik.
