Czym jest code switching?
Czym jest code switching? Fot. Shutterstock

Słyną z tego pracownicy korporacji, którzy co kilka chwil muszą wtrącić z angielskie słówko. "Draft, research, forwardowanie" – to tylko nieliczne z nich. Wbrew pozorom nie zawsze chodzi tylko o zwykłe obcojęzyczne wtrącenia. To "code switching", który coraz częściej możemy usłyszeć także na ulicy, w szkole czy domu. – Oczywiście, że jest to trochę powód do lansu. Przecież lepiej być wielkim szefem, czyli menadżerem, a nie jakimś tam kierownikiem – mówi naTemat Raf Uzar, Brytyjczyk, filolog angielski.

REKLAMA
Zjawisko code switchingu wyjaśnia nam Brytyjczyk Raf Uzar, filolog angielski ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
Code switching
Źródło: Wikipedia

Code switching - zjawisko socjolingwistyczne polegające na naprzemiennym używaniu różnych kodów językowych. Pojęcie dotyczy języka ojczystego. Jego przyswojenie natępuje w dzieciństwie, w środowisku rodzinnym, i zwykle jest to odmiana potoczna, czasem gwara. W szkole nauczana jest odmiana literacka. Odmiany języka pełnią w tych środowiskach (między innymi) funkcję integrującą. Dziecko w szkole posługuje się odmianą literacką, mając świadomość że jest ona odpowiednia dla tego środowiska, a w domu przechodzi na język potoczny lub gwarę. Terminem code switching określa się też zjawisko wtrąceń z drugiego języka u osoby dwujęzycznej lub wielojęzycznej.


Czym jest code switching?
Raf Uzar: Zastanawia mnie, dlaczego nie stosuje się polskiego określenia. Code switching to coś, o czym ostatnio często się mówi. Powiedziałbym, że to wyrażenie stało się modne, jest to w pewnym sensie trendem ze szczyptą egzotyki.
To zjawisko znane od dawna. Chodzi o używanie dwóch języków
w innych kontekstach społecznych. Dotyczy ludzi dwujęzycznych.
Ja sam jako dziecko code switchowałem i robię to całe życie.
W domu używam polskiego, a w pracy angielskiego. Dziś też code
switchinguję.
W Polsce ma to powiew świeżości, używanie wyrażeń z innego języka jest na czasie.
Klasycznym przykładem code switchingu był czas, gdy Francuzi podbili
Anglię. Były trzy warstwy społeczne i każda posługiwała się innym językiem.
Plebs używał staroangielskiego, dwór królewski francuski, a kler łacinę.
I dlatego angielski ma takie bogate słownictwo. Przykładem może być
słowa 'kingly', 'royal' i 'regal'. Każdy z nich znaczy 'królewski' tylko
tyle, że pochodzi z innego źródła językowego (i społecznego), a więc
każdy znaczy to samo, ale ma inny wydźwięk. 'Royal' i 'regal' brzmią bardziej wyniośle.
Coś podobnego dzieje się w Anglii wśród Polonii. Polacy tam używają
innego języka w pracy, a innego w domu, a często code switchingują. Np: Musimy
posprzątać, weź hoover (odkurzacz) a ja się wezmę za sink (zlew).
Jak odróżnić zwykłe wtrącenia od code switchingu?
Ludzie stosujący code switching mogą nie zdawać sobie sprawę, że to
robią. Dwujęzyczne dzieci nie wiedzą, że code switchingują, a polscy pracownicy korporacji tak.
Czy język Joanny Krupy i jej słynny "hipnotajzing" to code swiching?
I tak i nie. Ona nie jest do końca dwujęzyczna. Używa angielskich słów zamiast polskich, bo jej po prostu brak słów. Code switching polega na tym, że osoba jest zupełnie dwujęzyczna i ma cały wachlarz językowy do dyspozycji. Ona zwyczajnie nie wiedziała jak to powiedzieć. Jest to code switching tylko w pewnym sensie. Zjawisko to w czystej postaci występuje na przykład wtedy, gdy Joanna Krupa rozmawia ze swoją siostrą. Żyją w tych samych środowiskach i mogą mieć podobny wachlarz językowy.
Jaki jest w takim razie cel code switchingu?
Oczywiście komunikacja i to jak najlepsza. Człowiek nie zmienia tych
słów celowo, tylko po to, by być lepiej zrozumianym. Na przykład góral może
rozmawiać z góralem po góralsku, a z resztą po Polsku. W niszowych grupach etnicznych w Polsce często stosuje się code switching, na przykład wśród Ślązaków. Jak są w swojej grupie, to co chwila stosują jakieś śląskie wtrącenia, które są dla nich wszystkich zrozumiałe. Każda strona wie, o co chodziło w tej rozmowie czy wypowiedzi.
Czy informatyk, który opowiada mi o swojej pracy używając całej masy angielskich wtrąceń, bo to jest język IT, uprawia code switching?
Informatyk używający stwierdzeń z rodzimego języka swojej branży w pewnym sensie code switchuje, choć środowisko informatyków nie stanowi
oddzielnej grupy kulturowej. Oni stosują pewną mieszankę terminologiczną.
Kto jeszcze?
PR-owcy, HR-owcy, head hunterzy. Właściwie wszystkie te, które przybyły
z Zachodu i mają angielskie nazwy.
Czy zjawisko, o którym mówimy może być w pewnym sensie problemem? Mam na myśli zagrożenie języka polskiego, o którym, słyszymy niekiedy w przypadku sporów o podobne kwestie.
To nie jest problem, tylko naturalny rozwój języka. Brytyjczycy na przykład używają słowa pukka, które pojawiło się za czasów imperium. To słowo oznacza "doskonale", a pochodzi z języka hindi. Przyjęło się.
W Wielkiej Brytanii jest wielu Polaków i dzięki temu zaczynają funkcjonować
takie słowa jak pierogi, kiełbasa. Większość też wie, co znaczy słowo kurwa. W polskim języku też funkcjonuje słowo wihajster, którym określamy nazwę jakiegoś nieznanego przedmiotu. To niemieckie słowo, które oznacza "jak on się nazywa". To wszystko wzbogaca język.
A nie zagraża mu?
Nie, to naturalny proces każdego języka. Ludzie, którzy mówią, że dbają o tak zwaną czystość języka, błądzą. Język to organizm, który żyje, oddycha, nie stoi w miejscu.
Dlaczego w takim razie coraz częściej mówimy o code switchingu?
W Polsce mamy coraz więcej firm z Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych czy z Niemiec. To będzie się rozwijało. Informatyk już nie mówi o bazach danych, tylko o "dibi" czyli DB. Wymowa jest angielska. Tak samo nie powie protokół tylko "ajpi" IP. Code switching przeżywa swój rozkwit i to jest super świetnie. Mówię to nie dlatego, że jestem Brytyjczykiem, ale dlatego, że polski będzie bogatszy, bo wchłania nowe słowa. Buduje się jego nowa struktura. Myślę, że to bardzo fajne, naturalne zjawisko. Nie da się dyktatorsko podejść do języka. On żyje swoim życiem.
A nie wydaje się panu, że code switching jest często prostą metodą do lansu?
Oczywiście, jest też w tym trochę lansu. Jeden kod, to jedna warstwa społeczna, na przykład menedżerów firm. No właśnie, nawet nie "kierowników", bo to słowo już budzi negatywne konotacje. To najlepszy przykład lansu. Jak idę do pracy, to jestem wielkim szefem, a nie jakimś tam kierownikiem. Jak nie używasz słów danej grupy, jesteś outsiderem, a chyba nikt nie lubi nim być.