Maciej Maciejowski nie daje o sobie zapomnieć. Opublikował w internecie list do Hanny Gronkiewicz-Waltz. Twierdzi, że pozbawiono go środków do życia. – Stosowanie represji ekonomicznych wobec radnego opozycji stawia Panią w jednym rzędzie z Aleksandrem Łukaszenką – pisze Maciejowski.
Macieja Maciejowskiego usunięto z Prawa i Sprawiedliwości m.in. po zamieszczaniu w internecie obraźliwych wpisów skierowanych w stronę prezydenta Komorowskiego. Od tamtej pory utrzymywał się jedynie z diety radnego.
Były polityk PiS czuje się wyraźnie skrzywdzony i to nie tylko przez swoich partyjnych kolegów. Najbardziej boli go zachowanie prezydent Warszawy Hanny Gronkiewiz-Waltz oraz podległych mu urzędników. Jego zdaniem, są oni winni tego, że nie ma środków do życia. Swoje przemyślenia i żale opisał w liście do prezydent Warszawy, który opublikował w sobotę na Twitterze.
Były działacz PiS żali się, że od przeszło roku nie znalazł stałej pracy. Pensja, którą otrzymywał będąc radnym Warszawy była jedynym źródłem utrzymania. Z pracy zaś został zwolniony przez "nominatów PO".
Utrata pracy sprawiła, że Maciejowski popadł w tarapaty finansowe, czyli spiralę zadłużenia. To zaś uruchomiło lawinę kolejnych dramatów, jak choćby rozpad życia rodzinnego. Komornik wystąpił o zajęcie jego diety. Sąd stwierdził, że zarobki Maciejowskiego wynoszą 9 tysięcy złotych i ustalił na tej podstawie wysokość alimentów, od czego były polityk PiS wielokrotnie się odwoływał. Sprawy miały się odbywać bez jego udziału, gdyż informacje o nich przychodziły na adres żony.
Jak twierdzi, do tej pory otrzymywał część diety, która jednak nie pozwalała na godne życie, ani nawet na podstawowe potrzeby. Wystarczała mu zaś na opłacenie wynajmowanego pokoju i jedzenie.
Maciejowski ocenia swoją sytuację jako kuriozalną. Zajęcie całości diety radnego, będącej aktualnie jego jedynym źródłem utrzymania, został pozbawiony środków do życia. Urząd Pracy odmawia mu zasiłku dla bezrobotnych i nadania statusu bezrobotnego, gdyż jako radnemu, przysługuje mu dieta.
Stanowczo protestuję przeciwko bezprawnemu pozbawieniu mnie przez podległych Pani urzędników środków do życia. Stosowanie represji ekonomicznych wobec radnego opozycji stawia Panią w jednym rzędzie z Aleksandrem Łukaszenką.
Maciej Maciejowski
Radny m. st. Warszawy
Moje rozgoryczenie z tego powodu powiększa fakt, że decyzja Rady o wyrażeniu zgody na zwolnienie mnie z pracy została prawomocnym wyrokiem uznana za nieważną i nie podlegającą wykonaniu przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. Niestety, w mojej sprawie przed Sądem pracy reprezentuję się sam z powodu braku środków na opłacenie adwokata i nie jestem w stanie określić terminu jej zakończenia.
Maciej Maciejowski
Radny m. st. Warszawy
Na początku maja udałem się do kasy Urzędu m. st. Warszawy. Okazało się, że nie ma dla mnie zlecenia wypłaty. Nikt nie był w stanie udzielić mi informacji, dlaczego tak się stało. Dopiero po interwencji Biura Rady otrzymałem e-mailem pismo, z którego wynika, że urzędnik Ratusza wystąpił z własnej inicjatywy o nową opinie prawną w kwestii zajęć diety radnych.
Maciej Maciejowski
Radny m. st. Warszawy
Na zakończenie pragnę dodać, że w moim przekonaniu postępowanie Dyrektor Biura Księgowości i Kontrasygnaty w mojej sprawie bardzo negatywnie świadczy o stosunkach pomiędzy Radą m. st. Warszawy jako organem kontroli i nadzoru a Urzędem m. st. Warszawy. Wrażenie to wzmacnia ostatnie zdanie w zamówionej przez Urząd opinii stanowiące de facto przygotowanie do wdrażania ekonomicznych represji wobec radnego opozycji.