W styczniu nie spadł śnieg, za to skokowo wzrosło bezrobocie. Bez pracy było ponad 2 miliony Polaków. Sprawdziliśmy, jakie perspektywy przed nami i co ma z tym wspólnego brak śniegu.
2 miliony, 121 tysięcy 400 osób. Tylu Polaków nie miało pracy ostatniego dnia stycznia. Bezrobocie w pierwszym miesiącu nowego roku wyniosło 13,3 procent – to więcej, niż w grudniu o 0,8 punktu procentowego, czyli o 138 tysięcy 800 osób.
To najwyższy poziom bezrobocia od marca zeszłego roku – spory wzrost wobec grudnia, ale patrząc z rocznej perspektywy nie jest tak źle. Od dwóch lat mamy do czynienia z mocny wzrostem bezrobocia w styczniu - powiedział nam główny ekonomista banku Millennium, Grzegorz Maliszewski. O ile w grudniu stopa bezrobocia była pomniejszona ze względu na przedłużony sezon w budowlance, to w styczniu zobaczyliśmy efekt zimy – ograniczenie zatrudnienia w rolnictwie i właśnie sektorze budowlanym.
W danych z polskiego rynku pracy widać stopniowy przyrost bezrobotnych, a najgorsze jeszcze przed nami. Zdaniem Maliszewskiego w lutym czeka nas górka, potem będzie nieco lepiej, choć wciąż powinniśmy być przygotowani na wzrosty. Na koniec roku stopa bezrobocia wyniesie 13,2 proc. Sytuacji nie poprawiają właściciele średnich i dużych przedsiębiorstw, którzy bardzo ostrożnie podchodzą do kwestii zatrudniania – spada liczba miejsc pracy oferowanych przez przedsiębiorców.
ankieta natemat.pl
bezrobocie na koniec 2012 roku
Bezrobocie powyżej 12,8 proc.
Karolina Sędzimir - PKO BP - 12,9 proc.
dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek - PKPP Lewiatan - 12,6 proc.
Ignacy Morawski - PBP - 12,5 proc.
Grzegorz Maliszewski - Bank Millennium - 13,2 proc.
- Żyjemy w tak nietypowym okresie, że nie ma co porównywać zeszłorocznych danych z dzisiejszymi - twierdzi z kolei Dominika Staniewicz, ekspert rynku pracy Business Centre Club. Jej zdaniem na tak duży wzrost stopy bezrobocia wpłynął czynnik, na który często narzekamy - brak śniegu. - o ile ciepły listopad i grudzień obniżyły bezrobocie, o tyle ze względu na duży mróz w styczniu i brak śniegu, samorządy nie zatrudniły 30 tysięcy osób do robót interwencyjnych, na przykład do odśnieżania -. W styczniu nie było wiele zwolnień grupowych w wielkich przedsiębiorstwach, zamówienia produkcyjne w Urzędach Pracy pozostawały na zbliżonym do grudniowego poziomie. Polacy nadal chętnie wydawali pieniądze, konsumpcja pozostała na wysokim poziomie. Tym bardziej zaskoczył aż taki skok bezrobocia. Dominika Staniewicz mimo wszystko pozostaje optymistką, choć tak bardzo, jak niektórzy ekonomiści - oczywiście nikt się nie spodziewał spadku liczby osób bez pracy do marca, ale potem powinno być lepiej. Według ekspertki BCC na koniec roku bez pracy pozostanie między 11 a 12 procent Polaków.
Trochę winy za wysoki poziom bezrobocia mogą ponosić media. I to wcale nie ze względu na zwolnienia grupowe w Presspublice, wydawcy m.in. Rzeczpospolitej. Jak powiedziała nam Staniewicz, jeżeli media nadal będą straszyć kryzysem i na każdym kroku pokazywać, jak jest źle - przestraszą zarządzających - W tej chwili o bezrobociu może decydować coś, na co niestety nie mamy wpływu - nastroje. Zarządzający, słysząc zewsząd, jak jest źle, starają się nie stracić i nie chcą zatrudniać nowych pracowników.
Sytuacja na rynku nie jest łatwa, ale daleko Polsce do kryzysu - jak pisaliśmy niedawno, polska gospodarka urosła w zeszłym roku 0 4,3 procent. W najbliższym czasie sytuacja na rynku pracy może więc zależeć od nastrojów i kondycji państw Unii Europejskiej. Zdaniem Dominiki Staniewicz już w 2015 roku możemy wrócić do rynku pracownika - czyli do sytuacji, w której niskie bezrobocie sprawia, że pracownicy mogą wybierać sobie oferty pracy. Przy wysokim bezrobociu jest odwrotnie - to pracodawca może przebierać w kandydatach do pracy, a rynek taki jest rynkiem pracodawcy. Patrząc na rynek pracy w dłuższej perspektywie, BCC ostrzega, że Polsce grozi niedobór rąk do pracy - Więcej osób będzie odchodzić na emeryturę, niż wchodzić na rynek. I to mimo podwyższenia wieku emerytalnego.