MINI John Cooper Works to szybki, zwinny i stylowy samochód, z którym jazda dawała mi po prostu sporą frajdę.
MINI John Cooper Works to szybki, zwinny i stylowy samochód, z którym jazda dawała mi po prostu sporą frajdę. Fot. na:Temat

Mały, ale z charakterem. Taka myśl krążyła mi w głowie, gdy miałem przyjemność siedzieć za kierownicą MINI John Cooper Works. Najnowszy "potomek" legendarnych samochodów rajdowych o brytyjskim rodowodzie to szybki, zwinny i stylowy samochód, z którym jazda dawała mi po prostu sporą frajdę.

REKLAMA

Kiedy Michael Cooper – syn Johna Coopera, twórcy Mini Coopera – stworzył dla upamiętnienia ojca markę John Cooper Works, ideą było produkowanie samochodów o sportowym zacięciu. Takich drogowych gokartów, ale z podniesioną mocą, by jazda stanowiła swego rodzaju zabawę. Model, który testowałem, trzyma się tej dewizy.

Dzięki najostrzejszej odsłonie Mini JCW zrozumiałem, jak to możliwe, że 3-drzwiowy hot hatch z segmentu B o tak kompaktowych na rynku rozmiarach może śmiało stawać w szranki z konkurencją i mieć rosnące grono wiernych fanów. Tym zadziornym autem o długości ok. 4 metrów i wadze 1400 kg jeździło się mi zwyczajnie na sportowo.

logo
Samochód MINI John Cooper Works. Fot. na:Temat

Za najnowszym MINI JCW o drapieżnej sylwetce z charakterystycznymi pasami na masce i ekspresyjnymi światłami, uzupełniającymi ponadczasową stylistykę, stoją ekscytujące właściwości jezdne, wysoka dynamika i naprawdę przyjemne osiągi. 2-litrowy silnik spalinowy o mocy 231 KM ma zapewniać rozpęd do 100 km/h w czasie 6,1 s.

Chciałbym być jednak dobrze zrozumiany – rzecz nie w tym, by tym autem się jakoś specjalnie ścigać, tylko z werwą je prowadzić, czerpiąc przyjemność z jego zwinności na zakrętach czy znakomitej przyczepności na drodze. I ja miałem właśnie takie odczucia, bo uśmiech nie schodził mi z twarzy, gdy moim "gokartem" manewrowałem po mieście.

logo
Samochód MINI John Cooper Works. Fot. na:Temat

Tej motosportowej nomenklatury bynajmniej nie nadużywam z braku lepszego określenia. W końcu w testowanym aucie miałem pod ręką tryb Go-kart, którego odpalenie sprawiało, że precyzyjny układ kierowniczy się usztywniał, skrzynia biegów nabierała życia, a na ekranie materializowały się ala wyścigowe wskaźniki.

Skoro już przeszedłem do tematu wnętrza MINI John Cooper Works, to nie będę ukrywał, że materiałowe, technologiczne i multimedialne wyposażenie nie dało mi pola, by się do czegoś przyczepić, choć do czepialskich należę. Jest nowocześnie, stylowo i oczywiście sportowo, a najważniejsze, że wszystkiego tyle, ile trzeba, i na wyciągnięcie ręki.

logo

Gdzie nie spojrzeć, widnieje logo producenta. Fotele są jakby żywcem wyjęte z domu gamera grającego zawodowo w wyścigówki. Kierownicę z podgrzewanym wieńcem trzymało mi się wygodnie, a jasno oznaczone przyciski i pokrętła obsługiwało łatwo. W oko wpadła mi wykonana z dwukolorowego materiału deska rozdzielcza.

W jej centrum plasuje się duży i okrągły wyświetlacz. 9,4-calowy OLED o żywej kolorystyce błyskawicznie zapracował na moją sympatię swoją funkcjonalnością i responsywnością. Niczym podekscytowany dzieciak klikałem wszelkie ikonki i skróty. Nie mogłem się powstrzymać, by nie pogawędzić z animowanym pieskiem Spikem!

logo
Ekran centralny samochodu MINI John Cooper Works. Fot. na:Temat

Oprogramowanie pozwala podłączyć się do internetu za pomocą eSIM i korzystać z szeregu obsługiwanych przez funkcję MINI Connected aplikacji: lokalizacyjnych, muzycznych i asystenckich. Za integrację ekranu ze smartfonem odpowiada znane Apple CarPlay i Android Auto. Dźwiękową oprawę zapewnia ceniony Harman Kardon.

Systemy multimedialne uprzyjemniały mi jazdę, a poczucie bezpieczeństwa dawały technologie wsparcia kierowcy, których tu nie brakuje. Godny uwagi tempomat sprawnie asystował mi na większych zakrętach, a asystent utrzymania w pasie ruchu pomagał nie utracić kontroli. Za kierownicą tego auta czułem się zaopiekowany, ale nie przytłoczony.

logo
Samochód MINI John Cooper Works. Fot. na:Temat

Werdykt? Jeśli szukacie miejskiego samochodu, takiego dla pary, może z jednym dzieckiem albo psiakiem do usadzenia z tyłu, a zarazem zwinnie zachowującego się na drogach, to MINI John Cooper Works otwiera przed wami szeroko drzwi. Gdybym mógł komuś doradzić, to jak najbardziej zachęcałbym do skorzystania z tego zaproszenia!

Czytaj także: