Na zawodach szachowych zawodniczki nie będą już mogły nosić bluzek z głębokich dekoltem i spódniczek. Kobietom, które nie dostosują się do nowych przepisów i będą rozpraszały swoim ubiorem, grozi nawet dyskwalifikacja. Na odwrotny pomysł wpadła Światowa Federacja Badmintona. By uatrakcyjnić dyscyplinę nakazała paniom noszenia podczas zawodów spódniczek lub krótkich sukienek.
Ubierać czy rozbierać zawodniczki - co dyscyplina sportowa, to inna odpowiedź na to pytanie. Władze Europejskiej Unii Szachowej uznały, że należy ukrócić samowolkę dotyczącą strojów i wprowadziły w tym zakresie nowe przepisy. - Główny nacisk położony jest na to by ubranie było dobrze dobrane kolorystycznie. Ponadto panie, by nie rozpraszały garderobą, mogą nosić bluzki rozpięte maksymalnie na 1-2 guziki. Dodatkowo na niedawnych zawodach w Turcji organizator postanowił też, że spodenki kobiece nie mogą być krótsze niż 10 cm nad kolano - podkreśla Dorota Rzepecka z Polskiego Związku Szachowego.
Pierwszym sprawdzianem dla nowych regulacji były niedawne Mistrzostwa Europy kobiet w tureckim Gaziantep, zaś prawdziwym testem będą zbliżające się Mistrzostwa Europy w kategorii open, dla pań i panów, które odbędą się w Bułgarii od 20 marca. Zakaz dotyczy także noszenia kapeluszy. - W ten sposób chcemy walczyć z problemem elektronicznego dopingu. Ma to uniemożliwić zawodnikom korzystanie za pomocą nadajników i innych łączy z komputerów wyspecjalizowanych w grze w szachy - zaznacza Rzepecka.
Jej zdaniem dotąd istniała zbyt duża dowolność w ubiorze wśród graczy i nowe przepisy mają to zmienić. Zawodniczki często wykorzystywały brak konkretnych uregulowań i odważnie odsłaniały dekolty lub nosiły obcisłe bluzki.
- Szachami interesuje się coraz więcej osób i sponsorów i by przyciągnąć ich, musimy zdyscyplinować ubiór - przekonuje Rzepecka. Wspomina jednocześnie, że niektórzy obawiają się jednak, że w ten sposób dyscyplina, szczególnie w kontekście damskiej rywalizacji, może stracić na atrakcyjności. - Wiele osób oglądało dotąd zawody szachowe również ze względu na urodę pań. Tak jak w przypadku tenisa, gdzie ubiór sportsmenek dodatkowo wpływa na zainteresowanie widzów - zaznacza.
Gdy w szachach zakazują zawodniczkom noszenia odważnych strojów, w badmintonie władze do niedawana chciały zmuszać panie do zakładaniach podobnej odzieży.
W czerwcu zeszłego roku Światowa Federacja Badmintona chciała wprowadzić regulację nakładającą na zawodniczki obowiązek noszenia podczas zawodów spódniczek lub krótkich sukienek. Wszystko po to by uatrakcyjnić kobiecy badminton, który cieszy się dużo mniejszym zainteresowaniem niż męska wersja tego sportu. Wcześniej grały one w szortach. Część zawodniczek przyjęła tą decyzję ze zrozumieniem i zaczęła grać w spódniczkach, zanim przepisy zaczęły obowiązywać. Uregulowania wywołały jednak spore kontrowersje i oprotestowane nie weszły ostatecznie w życie.
Przeciwko opowiedziały się m.in dwie najsilniejsze federacje: chińska oraz indonezyjska, zarzucając, że te regulacje są zbyt seksistowskie. Władze światowe ostatecznie się poddały ale zapowiedziały konsultacje w tej sprawie.
Chciały pójść śladem organizacji WTA, zarządzającej kobiecym tenisem. Krótkie stroje, odsłonięte nogi i głębokie dekolty od dawna przyciągają wielu widzów, głównie płci męskiej, na trybuny i przed telewizory. Nic dziwnego, że stacja Eurosport pokazuje prawie wszystkie turnieje kobiece. Wiele kampanii reklamowych WTA opiera się na wyeksponowaniu piękna tenisistek.
Ale nawet w tym środowisku niektórzy są przeciwni goliźnie. W 2009 roku Organizatorzy Australian Open grozili zawodniczkom, że zapłacą wysokie kary za zbyt kuse koszulki i spódniczki.
Bokserki na tegorocznych igrzyskach olimpijskich w Londynie będą mogły same zdecydować czy chcą występować na ringu w spódniczkach czy w spodenkach. Tak postanowiła Międzynarodowa Federacja Boksu Amatorskiego. Po raz pierwszy zawodniczki wystąpiły w spódniczkach w mistrzostwach świata w 2010 roku na Barbadosie. Część z nich nie jest jednak przekonana do ich noszenia. W zeszłym roku odbyły się bokserskie mistrzostwa Unii Europejskiej w Katowicach, gdzie tylko polskie i rumuńskie przedstawicielki wystąpiły w spódniczkach.
Są jednak także takie dyscypliny, w których zawodniczki od dawna domagają się możliwości noszenia odważniejszych strojów. Holenderska drużyna FC De Rakt, nie czekając na odgórne ustalenia, już kilka lat temu wprowadziła nowatorskie rozwiązanie. Ich piłkarki, zamiast spodenek, zaczęły grać w spódniczkach. O drużynie od razu zrobiło się głośno.
Żywą dyskusję wywołuje też powracający co jakiś czas temat gry siatkarek w mini. W ubiegłym roku zawodniczki rosyjskiej Urałoczki Jekaterynburg w dwóch ostatnich meczach ligowych wystąpiły w krótkich spódniczkach. Wszystko po to by przyciągnąć więcej kibiców na trybuny. Rosyjska federacja zabroniła jednak takich praktyk i zmusiła zespół do powrotu to tradycyjnego ubioru.
Zdania są więc podzielone. Jedni uważają, że eksponowanie kobiecego piękna w sporcie to zwyczajny przejaw seksizmu. Inni zaś uważają, że to dobry pomysł na promocję danej dyscypliny.