Konrad Eleryk
Widzowie są zachwyceni Konradem Elerykiem Fot. Robert Pałka / Netflix

Jeśli ktoś po premierze "Heweliusza" na Netfliksie zastanawia się, kim jest ten rewelacyjny aktor w roli Witolda Skirmuntta, to odpowiedź jest jedna: Konrad Eleryk. Choć w ostatnich miesiącach coraz częściej pojawia się na ekranie, wciąż uchodzi za świeże odkrycie polskiego kina i telewizji – mimo że w swojej filmografii ma już hitowe tytuły. Tymczasem Eleryk zasługuje na aktorski Olimp, co udowadnia w serialu Jana Holoubka.

REKLAMA

"Eleryk zasługuje na wszystkie nagrody, jakie dla aktorów wymyślono (i na te, których jeszcze nie)", "Eleryk gra już w aktorskiej ekstralidze", "Eleryk zalicza najlepszą rolę w swojej karierze", "Konrad Eleryk – moje odkrycie – jestem na tak" – to tylko niektóre z komentarzy na Filmwebie wychwalających rolę Konrada Eleryka w "Heweliuszu".

Jego występ jako Witolda Skirmuntta, jednego z nielicznych ocalałych członków załogi promu "Jan Heweliusz", jest obecnie oceniany w serwisie najwyżej wśród obsady (8,8/10). Nie brakuje też komentarzy w stylu "świetny aktor, kto to jest?". Już tłumaczymy.

Konrad Eleryk zachwyca w "Heweliuszu", ale kojarzycie go też z innych świetnych ról

Konrad Eleryk urodził się 12 maja 1989 roku w Warszawie, dorastał na Grochowie. Zanim został aktorem, trenował piłkę nożną, grając m.in. w Agrykoli i Gwardii Warszawa, a później zaczął ćwiczyć boks tajski (stąd jego charakterystyczna muskulatura). Sport długo był jego światem, ale sportowe plany Eleryka pokrzyżowała kontuzja.

logo
Konrad Eleryk w "Heweliuszu" Fot. Netflix

Za namową kolegów postanowił spróbować swoich sił w aktorstwie. Zaiskrzyło: dostał się do łódzkiej Szkoły Filmowej i odkrył, że przed kamerą czuje się jak u siebie.

Szybko dostrzeżono jego talent, W 2016 roku, jeszcze przed końcem studiów, zdobył Nagrodę Specjalną "Opus Film" na Festiwalu Szkół Teatralnych dla aktora, którego "którego chcielibyśmy oglądać na ekranie telewizyjnym i filmowym" za rolę Księcia Filipa w "Iwonie, księżniczce Burgunda" Witolda Gombrowicza w reż. Anny Augustynowicz i za kreację Mojżesza w "Laleczce" Jacka Poniedziałka.

To była zapowiedź tego, co dopiero miało nadejść. Eleryk, który zadebiutował w telewizji w "Prawie Agaty" w 2013 roku, przez lata pojawiał się w pojedynczych rolach: w "Na dobre i na złe", "Przyjaciółkach", "Na wspólnej", "Ojcu Mateuszu". Większe zainteresowanie przyniosły mu kryminał "Klangor" (zagrał więźnia Emila Knapika) i "Furioza", hit polskiego kina akcji, w której zagrał Ola, jednego z bohaterów zanurzonych w świecie kibicowskich ustawek.

logo
Konrad Eleryk w "Klangorze" Fot. Kadr z "Klangora"

Role dalej się sypały. W kolejnych latach Eleryk pojawił się m.in. w "Planecie singli. Osiem historii", "Skazanej", "Kruku. Jak tu ciemno", "Apokawixie", "Emigracji XD", "Pati", "Rojście. Millenium" czy "Kuleju. Dwóch stronach medalu", występował też w teledyskach m.in. PRO8L3M. Wciąż jednak nie przebijał się do czołówki popularności, choć w każdej roli dawał się zapamiętać.

Głośno o Eleryku zrobiło się jednak przy okazji netfliksowego hitu, serialu akcji "Idź przodem, bracie" z 2024 roku, w której zagrał jedną z głównych ról. Tam wcielił się w Sylwka Zajferta, a wielu widzów pisało, że "ma ekranową charyzmę, której nie da się udawać". Krytycy również zwracali uwagę na naturalność, intensywność i pewien rodzaj autentycznej wrażliwości, która przebija przez role twardzieli.

logo
Z Piotrem Witkowskim w "Idź, przodem bracie" Fot. Netflix

W tym roku powtórzył już rolę Ola w hicie "Druga Furioza" Netfliksa, a teraz zachwyca w kolejnym głośnym tytule – "Heweliuszu", najgłośniejszym polskim serialu Netfliksa 2025 roku. Produkcja opowiada o katastrofie na Bałtyku z 1993 roku, o winie, prawdzie i walce o dobre imię marynarzy, a Eleryk miażdży emocjonalnie jako członek załogi, który mierzy się z syndromem ocalałego.

Jedno jest pewne: Konrad Eleryk to nazwisko, które warto zapamiętać. W ciągu zaledwie kilku lat przeszedł drogę od warszawskiego boiska i ringu, przez łódzką filmówkę, aż po role, o których mówią wszyscy. I mimo że gra od lat, wygląda na to, że dopiero zaczyna wchodzić w okres wielkiej popularności i uznania, na które bezapelacyjnie zasługuje. Trzymamy kciuki!