Amerykański dron obserwował Polskę. Jedna z najdłuższych misji.
Amerykański dron obserwował Polskę. Jedna z najdłuższych misji. Fot. Paul Drabot/Shutterstock

Amerykański dron rozpoznawczy USAF RQ-4B Global Hawk odbył jeden z najdłuższych lotów nad Europą. Jak podaje brytyjski serwis, jego zadaniem była obserwacja rejonu przesmyku suwalskiego. Do zdarzenia doszło w środę 19 listopada.

REKLAMA

Według portalu "UK Defence Journal" dron wystartował z bazy Sigonella, po czym przeleciał nad Europą Środkowo-Wschodnią. Trasę zakończył na obserwacji granic Polski, Litwy i rosyjskiej enklawy Kaliningradu, czyli obszaru objętego ścisłym nadzorem NATO.

Dron szpiegowski RQ-4B Global Hawk nad Polską

RQ-4B Global Hawk to bezzałogowa platforma rozpoznawcza o długości 14 metrów i rozpiętości skrzydeł 40 metrów, napędzana pojedynczym silnikiem turbowentylatorowym Rolls-Royce.

Maszyna może wznosić się na wysokość około 18 tys. metrów, wyższą niż w standardowym ruchu komercyjnym i w większości warunków pogodowych. Jak wskazuje portal, to pozwala czujnikom drona monitorować duże obszary przy minimalnym ryzyku zakłóceń.

Na tej wysokości dron osiąga prędkość przelotową około 310 węzłów i może pozostawać w powietrzu przez ponad 30 godzin. Zasięg RQ-4B Global Hawk to około 12 300 mil morskich (ponad 22 tys. km). To pozwala dronowi opuścić Sycylię, przeszukać pół kontynentu i wrócić bez konieczności tankowania.

Dron lata w dużej mierze autonomicznie po zaprogramowanych trasach, a jego obsługa naziemna zajmuje się startem, odzyskiwaniem i obsługą czujników.

Takie loty stanowią część regularnego monitoringu sytuacji w Rosji prowadzonego przez amerykańskie i natowskie służby wywiadowcze. Dają one dalekosiężne informacje bez ryzyka dla załóg, jakie wiąże się z tradycyjnymi samolotami rozpoznawczymi.

Przesmyk suwalski "najniebezpieczniejszym miejscem na świecie"

Przesmyk suwalski to wąski pas lądu na granicy Polski i Litwy i stanowi jedyne lądowe połączenie krajów bałtyckich z resztą NATO. Jego strategiczne położenie między obwodem kaliningradzkim (Rosja) a Białorusią sprawia, że staje się kluczowym punktem obronnym. Jednak, z tego samego powodu bywa określany jako "pięta achillesowa NATO".

Kilka lat temu renomowane "Politico" pogranicze polsko-litewskie nazwało wręcz "najniebezpieczniejszym miejscem na świecie". A wszystko dlatego, że w przypadku konfliktu przesmyk mógłby zostać odcięty, co teoretycznie pozwoliłoby Rosji na połączenie lądowe Białorusi z kaliningradzką eksklawą i jednocześnie utrudniło wsparcie oraz obronę trzech państw bałtyckich.