
Delegacje USA i Ukrainy omawiały w Berlinie 20-punktowy plan pokojowy. Steve Witkoff, wysłannik Donalda Trumpa, mówi o znacznym postępie.
W niedzielę do stolicy Niemiec przyjechały delegacje Stanów Zjednoczonych i Ukrainy, a do stołu rozmów zasiedli m.in. specjalny wysłannik USA Steve Witkoff, prezydent Wołodymyr Zełenski oraz Jared Kushner, zięć i bliski doradca Donalda Trumpa.
Według relacji Witkoffa rozmowy trwały ponad 5 godzin i miały charakter pogłębionych negocjacji, a nie jedynie kurtuazyjnej wymiany opinii. W centrum uwagi znalazł się najnowszy amerykański plan pokojowy, którego celem jest wypracowanie ram porozumienia kończącego rosyjską agresję i otwierającego drogę do odbudowy Ukrainy.
Wysłannik prezydenta USA podsumował w niedzielę wieczorem spotkanie na platformie X, pisząc, że między stronami "osiągnięto znaczny postęp". Jednocześnie zapowiedział, że delegacje wrócą do stołu już w poniedziałek rano (15 grudnia), co pokazuje, że obie strony uznały rozmowy za na tyle obiecujące, by natychmiast je kontynuować.
Plan pokojowy w 20 punktach
Jak wynika z relacji Witkoffa, osią berlińskich rozmów był 20-punktowy plan pokojowy przygotowany przez stronę amerykańską. Dokument ma nie tylko wyznaczać ogólny szkielet ewentualnego porozumienia z Rosją, lecz także porządkować kwestie polityczne i gospodarcze związane z przyszłością Ukrainy po zakończeniu działań wojennych.
W trakcie niedzielnego spotkania omawiano zarówno poszczególne elementy planu, jak i możliwe programy gospodarcze, które miałyby wesprzeć powojenną odbudowę państwa. Z przekazów wynika, że dyskusja dotyczyła nie tylko samego zawieszenia broni, lecz także długofalowych gwarancji bezpieczeństwa, architektury politycznej i sposobu, w jaki Ukraina miałaby wrócić na ścieżkę stabilnego rozwoju.
Zełenski już wcześniej sygnalizował, że Kijów przedstawił Waszyngtonowi swoje uwagi do amerykańskich propozycji. Berlin stał się więc miejscem, w którym obie strony konfrontują swoje oczekiwania i próbują zamienić ogólny plan w coś, co może stać się realną podstawą rozmów z Rosją.
Berlin szykuje scenę dla europejskich liderów
Niedzielne negocjacje to dopiero pierwszy akt berlińskich rozmów. Już dziś w stolicy Niemiec mają pojawić się przywódcy kluczowych państw europejskich, w tym prezydent Francji Emmanuel Macron, premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, szefowa włoskiego rządu Giorgia Meloni czy premier Holandii Dick Schoof. Do Berlina pojedzie także Donald Tusk.
Formalny format spotkania wciąż pozostaje niejasny, jednak z sygnałów płynących z Kijowa wynika, że dzisiejsze rozmowy mają dotyczyć nie tylko zawieszenia broni, ale także gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy, kształtu powojennej odbudowy oraz politycznych ram zakończenia wojny. To właśnie w Berlinie może się zarysować podział ról między Stanami Zjednoczonymi, Ukrainą i europejskimi stolicami w procesie dochodzenia do rozejmu.
Znaczny postęp, o którym mówi Witkoff, nie oznacza, że porozumienie jest na wyciągnięcie ręki. Berlińskie spotkania pokazują jednak, że mimo publicznych deklaracji Donalda Trumpa o niechęci do "marnowania czasu" na dyplomację, Biały Dom wciąż intensywnie szuka formuły, w której wojna w Ukrainie mogłaby zostać zatrzymana z udziałem zarówno Kijowa, jak i najważniejszych państw Europy.
Czy "znaczny postęp", o którym mówi wysłannik prezydenta USA, faktycznie przełoży się na realne decyzje, okaże się w najbliższych dniach. Na razie jedno jest pewne: Berlin stał się sceną, na której Ukrainę, Stany Zjednoczone i europejskich liderów będzie rozliczać się nie z ostrych słów, lecz z tego, czy potrafią przekuć je w wiarygodny plan zatrzymania wojny.
Zobacz także
