Telewizja Republika połączyła tuzy prawicowych mediów i młodych dziennikarzy, którzy dopiero próbują budować swoją popularność. W tej drugiej grupie wybija się zdecydowanie Michał Rachoń, prowadzący poranne i weekendowe pasmo stacji. Nie ma jeszcze grona wyznawców, ale nie ma też grupy zaprzysięgłych wrogów, co odróżnia go od Bronisława Wildsteina, Rafała Ziemkiewicza czy Tomasza Sakiewicza.
Chociaż do Telewizji Republika widzów mają przyciągnąć wielkie nazwiska prawicowej publicystyki, coraz większą popularność zdobywa w niej młody prezenter Michał Rachoń. W dziennikarstwie jest nową postacią, chociaż miał już kontakty z mediami. W przeciwieństwie do Bronisława Wildsteina, Tomasza Sakiewicza, Rafała Ziemkiewicza czy Tomasza Terlikowskiego nie ma (być może jeszcze) pokaźnego grona zatwardziałych przeciwników.
I to one są bodaj pierwszym powodem krytyki Rachonia jako prezentera Telewizji Republika. Wcześniej młody dziennikarz pojawiał się przed kamerą w zupełnie innym charakterze. Najpierw przez kilka miesięcy był rzecznikiem prasowym Janusza Kaczmarka, gdy ten był ministrem spraw wewnętrznych i administracji. W tym czasie działał już w trójmiejskim PiS-ie. W tym czasie miał załatwić pracę w Polskim Radiu muzykowi, który napisał dla partii piosenkę obśmiewającą prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego.
Kiedy Prawo i Sprawiedliwość straciło władzę, Rachoń wrócił do Sopotu i został rzecznikiem i działaczem tamtejszych struktur partii. Został też członkiem Rady Programowej TVP Gdańsk. Ale chyba nie może się pochwalić sukcesami z tej sfery działalności, bo niektórych programów praktycznie nikt nie oglądał.
Rachoń wsławił się za to protestem podczas wizyty Władimira Putina w 2009 roku. Rachoń przebrał się za penisa z wielkim napisem "Putin" i przed hotelem, gdzie zorganizowano rozmowy Donalda Tuska z rosyjskim przywódcą wykrzykiwał "Putin-morderca". Później tłumaczył, że zastosował tylko metody, jakich władze Rosji używają wobec opozycji (na konferencji prasowej Garriego Kasparowa latał wokół niego helikopterek z przyczepionym penisem). Po tym happeningu trafił na komisariat policji, ale szybko go opuścił.
We wcześniejszej aktywności Rachonia problemu nie widzi naczelny TV Republika Bronisław Wildstein. Przekonuje, że Rachoń nie jest członkiem żadnej partii, a w "Gazecie Wyborczej" pracują byli politycy Unii Wolności i nikt im tego nie wypomina.
Jednak według niektórych przygoda Rachonia z polityką wcale się nie skończyła. – Z jednej strony zdziwiłem się, gdy usłyszałem, że odnalazł się teraz jako dziennikarz TV Republika – mówi nam trójmiejski dziennikarz. – Z drugiej strony, widać, że właśnie o takie osoby, o propagandystów, a nie poszukiwaczy prawdy, chodzi twórcom tej stacji. Spodziewam się, że telewizja to tylko epizod w karierze Michała, a za jakiś czas znów stanie się on czynnym politykiem – dodaje.
Głębokie zmiany w podejściu Rachonia do mediów to według naszego rozmówcy nie nowość. – Michał to inteligentny człowiek, który od zawsze był zafascynowany mediami. W miarę jednak rozwoju jego kariery politycznej w PiS, radykalizował się i widać było, że media to dla niego w mniejszym stopniu źródło informacji o wydarzeniach, czy miejsce wymiany opinii, a bardziej narzędzie propagandy, której celem powinno być osiągnięcie celu politycznego własnej formacji – relacjonuje nasz rozmówca. Jego nauczycielem miał być w tej kwestii Jacek Kurski, były lider pomorskiego PiS.
Patrząc na ramówkę TV Republika, widzimy wyraźnie, że Rachoń odgrywa w stacji dużą rolę. W dzień rozpoczęcia testowej emisji, czyli 10 kwietnia, to właśnie on, a nie Sakiewicz czy Piotr Gociek, przeprowadził rozmowę z Jarosławem Kaczyńskim. Nie był dla prezesa wymagającym prowadzącym, ale wydaje się, że to generalne podejście Rachonia do swoich gości.
Dziennikarz wydaje się podchodzić łagodnie nawet do rozmówców o zupełnie innych poglądach. Gdy byłem jego gościem w "Podsumowaniu dnia", nie odniosłem wrażenia, że przyszedłem do studia w charakterze tarczy strzelniczej dla Rachonia i Marii Niebowskiej z portalu prawicowego Rebelya.pl. Wręcz przeciwnie, nawet kiedy nie zgadzaliśmy się w tak zasadniczej dla widzów TV Republika sprawie jak Smoleńsk, pozwolono mi spokojnie przedstawić moje zdanie. Równie pozytywne odczucia po wizycie u Michała Rachonia mają inni członkowie redakcji naTemat.
Z Anną Wittenberg Rachoń rozmawiał o blogosferze. – Był przygotowany nie tylko jeśli chodzi o tematy, ale też wiedział, z kim rozmawia, jakimi rzeczami zajmuję się i w naTemat, i prywatnie – mówi Ania. – Bardzo otwarcie podchodził do moich argumentów, uważnie ich wysłuchiwał i przedstawiał swoje racje – dodaje.
Pracę Rachonia dobrze oceniają też twórcy Telewizji Republika. – To bardzo dobrze zapowiadający się dziennikarz – stwierdza Tomasz Terlikowski. – Już jest dobrym dziennikarzem telewizyjnym, a będzie jeszcze lepszy wraz z nabieraniem doświadczenia. Dzisiaj pan Rachoń jest jedną z twarzy mediów niezależnych, obok Rafała Ziemkiewicza, Joanny Lichockiej czy Bronisława Wildsteina. Media tego nurtu zawsze były bardziej otwarte na młodych ludzi, ten szklany sufit był łatwiejszy do przebicia niż w mainstreamie – ocenia publicysta.
Przyznaje jednak, że dokładnie nie zna poglądów młodego dziennikarza. – Nie wiem dokładnie co pan Rachoń sądzi na konkretne tematy, ale jestem przekonany, że wie w jakiej stacji się zatrudnił i akceptuje jej światopogląd. Ale też proszę pamiętać, że nie ma czegoś takiego jak jedna linia TV Republika, bo tworzą ją ludzie różni i nikt nie podpisuje 100-punktowego zobowiązania ideowego – deklaruje Tomasz Terlikowski.
Jeśli projekt grupy prawicowych dziennikarzy się powiedzie, Michał Rachoń będzie miał w tym niewątpliwie duży udział. A sam będzie miał do wyboru dwie drogi – albo postawi na wyważoną publicystykę i jego popularność będzie rosła, albo stoczy się w radykalną niszę i będzie egzystował na skraju medialnego obiegu.
Nic mi nie zapłacili. Powiedziałem im wtedy: nie macie kasy, to załatwcie mi robotę - mówi Kalinowski. - Nic do nich nie mam, bo się wywiązali. Po kilku telefonach Rachoń załatwił mi pracę w publicznym radiu. CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Michał Rachoń
prezenter TV Republika, b. działacz PiS
Dobrze, że przypomnieliśmy te metody. Poza tym potrzebny był symbol międzynarodowy. Akcja została zauważona przez rosyjską opozycję i cytują ją zagraniczne serwisy elektroniczne. CZYTAJ WIĘCEJ