Reprezentacja Polski po remisie z Mołdawią ma już tylko matematyczne szanse na awans

Mimo że Polacy musieli rozgrywać to spotkanie bez kontuzjowanych Kamila Glika i Łukasza Piszczka, a także Lodovica Obraniaka, który niedawno zrezygnował z gry w kadrze, początek był co najmniej przyzwoity. Biało-Czerwoni stworzyli kilka świetnych sytuacji. Wykorzystali tylko jedną, kiedy w 7. minucie Jakub Błaszczykowski zamienił na bramkę doskonałe podanie Roberta Lewandowskiego.

Potem jednak było znacznie gorzej. Fatalny błąd polskich obrońców wykorzystał Sidorenco, a Mołdawianie powinni mieć jeszcze przed przerwą rzut karny, jednak w tej sytuacji sędzia nie wskazał na jedenastkę.

Po zmianie stron Mołdawia z każdą minutą wydawała się być pewniejsza w grze, Polacy natomiast przez całe 45 minut potrafili stworzyć raptem jedną groźną sytuację. Niewiele pomogło pojawienie się na murawie ofensywnie grających Koseckiego, Sobiecha i Zielińskiego. Choć obie reprezentacje dzieli w rankingu FIFA blisko 70 miejsc, ta różnica była praktycznie niezauważalna na boisku.

Remis w praktyce oznacza, że jeśli chcemy marzyć o awansie, powinniśmy wygrać trzy najbliższe mecze: we wrześniu u siebie z Czarnogórą i na wyjeździe z San Marino oraz w październiku na wyjeździe z Ukrainą, licząc przy tym na potknięcia rywali. A najlepiej gdyby Biało-Czerwoni pokonali jeszcze 15 października w Londynie Anglików, choć nawet komplet punktów nie gwarantuje nam nawet udziału w barażach.

Jak informuje sport.pl, mimo tak beznadziejnej sytuacji prezes Zbigniew Boniek nie myśli o odwołaniu trenera kadry. - Co dalej z trenerem Fornalikiem? Pracuje nadal - ucina spekulacje. - Nie można tylko krytykować. Przecież możemy wygrać wszystkie mecze do końca eliminacji, inne drużyny też pogubią punkty. Chociaż rzeczywiście to już mało prawdopodobne.