
Reklama.
PiS w ubiegłym roku dostało 17 mln zł subwencji z budżetu państwa, z czego najwięcej, bo 6,6 mln zł., wydala na wynagrodzenia dla pracowników. Ciekawe jest to, kogo możemy uznać z pracownika partii. Z informacji "Gazety Wyborczej" wynika bowiem, że na przykład dziennikarz Stanisław Janecki dostał od partii około 40 tys. złotych za obsługę PR i przygotowywanie opracowań dla posłów. Z kolei prof. Andrzej Zybertowicz, kojarzony z prawicą socjolog z Torunia, otrzymał kilka tysięcy złotych, a Andrzej Urbański, były wiceprezydent Warszawy i prezes TVP, około 18 tys. złotych.
PiS nie poskąpił też ojcu Tadeuszowi Rydzykowi. 20 tys. złotych – tyle dostała jego fundacja LUX Veritatis. Jeszcze bardziej zadowolony może być dziennikarz Krzysztof Skowroński, którego Radio Wnet otrzymało od PiS 140 tys. złotych.
Platforma Obywatelska nie ustępuje pod względem wydatków swojemu największemu rywalowi. W ubiegłym roku dostała 18 mln zł dotacji, z czego 7 mln poszło na pensje pracowników etatowych i współpracowników. 400 tys. złotych zarobiła fundacja Świat ma Sens założona przez Witolda Beresia, Krzysztofa Burnetko i Artura Więcka "Barona". 48 tys. złotych dostała też firma Bereś Baron Media Production.
Na liście znalazła się też firma Cam Media, znana z "afery zegarkowej" ministra Nowaka, która otrzymała od PO zlecenie warte 50 tys. złotych. Partia Tuska, podobnie jak PiS, wspierała również komentatorów. Po kilka tysięcy złotych dostali Aleksander Kaczorowski, Jerzy Skoczylas oraz prof. Radosław Markowski z Instytutu Studiów Politycznych PAN.
Ten ostatni w rozmowie z "GW" tłumaczy, dlaczego nie ujawnił publicznie tego źródła dochodów. "Podjąłem się ściśle określonej współpracy na zlecenia, a moje zadania to głównie metodologiczne oraz praktyczne tematy nauk społecznych Instytutu Obywatelskiego . W przeszłości współpracowałem z fundacjami niemieckimi na podobnych zasadach. Nigdy nie miałem poczucia, że pracuję na rzecz SPD, FDP, CDU" – stwierdza.
źródło: "Gazeta Wyborcza"