Jamie Waylett tak dobrze poczuł się w roli łobuza z "Harry'ego Pottera", że postanowił kontynuować tę rolę w życiu. Odtwórca roli Vincenta Crabbe'a kilka miesięcy temu brał udział w zamieszkach w Londynie. Podczas rozruchów ukradł butelkę szampana i wdał się w bójkę z funkcjonariuszami. Teraz sąd skazał młodego aktora na dwa lata więzienia.
W sierpniu 2011 r. po zastrzeleniu przez londyńską policję 29-letniego mężczyzny w stolicy Wielkiej Brytanii wybuchły gwałtowne zamieszki. Tysiące młodych Anglików wyszło na ulice rabując sklepy, podpalając domy i samochody. W rozruchach zginęło 5 osób. W kolejnych miesiącach policja wytypowała blisko 4 tys. podejrzanych. Wśród nich znalazł się również 22-letni aktor Jamie Waylett.
Odtwórca roli Vicenta Crabbe'a wraz z co najmniej czterema kompanami wdał się w bójkę z policją. Na nagraniach z kamer monitoringu miejskiego widać również, jak aktor trzyma w ręku koktajl Mołotowa. Waylett utrzymywał jednak, że niósł go, ponieważ…poprosił go o to jeden z kolegów.
Ostatecznie aktor nie został uznany winnym wandalizmu. Przyznał się za to do kradzieży butelki szampana z jednego ze zdemolowanych sklepów. Za udział w rozruchach, bójkę z funkcjonariuszami oraz kradzież butelki szampana Jamie Waylett został skazany na dwa lata, z możliwością starania się o warunkowe zwolnienie po roku odsiadki.
To nie pierwszy i zapewne nie ostatni przypadek, kiedy młody aktor popada w konflikt z prawem.
Najlepszym przykładem jest tutaj Macaulay Culkin. Aktor znany głównie z filmu "Kevin sam w domu" w 2004 roku został zatrzymany za posiadanie narkotyków. Culkin został skazany na karę więzienia, którą zamieniono mu ostatecznie na grzywnę w wysokości 4 tys. dolarów.
Kłopoty z prawem miewają również polscy aktorzy. Posiadanie narkotyków, znieważenie policjanta, naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza i zmuszanie do zaniechania czynności służbowych- te zarzuty, to efekt nocnych wybryków trzech aktorów. Do zdarzenia doszło rok temu. Jakub W., Michał L. i Antonii K. w nocy spacerowali środkiem ulicy w centrum Warszawy, mieli od 0,6 do dwóch promili alkoholu w wydychanym powietrzu. Aktorzy zostali zatrzymani po tym, jak zaatakowali funkcjonariuszy, którzy próbowali ich uspokoić.
Na koniec wróćmy do Jamie Waylett'a. Jego przykład najlepiej bowiem pokazuje, że młodzi aktorzy zapominający, że życie to nie film a świat realny, to nie Hogwart. Dość szybko przekonują się, że za łamanie prawa można trafić do więzienia i chodzi tutaj o zdecydowanie bardziej realne miejsce niż Azkaban, czyli więzienie dla czarodziejów.