
Detektyw Krzysztof Rutkowski dzięki sprawie zaginięcia półrocznej dziewczynki z Sosnowca po raz kolejny znalazł się w centrum zainteresowania. Problem w tym, że przy okazji złamał kilka paragrafów. My pytamy: zostanie ukarany czy też pozostanie bezkarny, jak niegdyś legendarny szef Samoobrony Andrzej Lepper?
REKLAMA
Ponad 100 sądowych procesów, blokady dróg, wysypywanie zboża na tory - cała kariera polityczna szefa Samoobrony Andrzeja Leppera opierała się na jawnym i świadomym łamaniu przepisów prawa. Mimo to, procesy Leppera prawie zawsze kończyły się wyrokiem w zawieszeniu lub umorzeniem, a tylko w jednym przypadku (nazwał prezydenta Kwaśniewskiego "nierobem") karą bezwzględnego więzienia.
Detektyw Krzysztof Rutkowski pod względem liczby oskarżeń i konfliktów z prawem to co prawda przy Lepperze mały pikuś, ale nie trudno doszukać się między nimi analogii w cokolwiek "liberalnym" podejściu do prawa. "Pierwszy detektyw III RP" potrafi nawet jednocześnie przyznać się do złamania konkretnego paragrafu i zaprzeczyć swojej odpowiedzialności. Takiego manewru nie powstydziłby się nawet szef Samoobrony.
Nieraz na bakier z prawem
O co chodzi z rzeczonym konkretnym paragrafem i odpowiedzialnością? Rutkowski nie ma licencji na działanie jako detektyw. Cofnął mu ją w czerwcu 2009 roku ówczesny komendant wojewódzki policji w Łodzi. Co prawda sam przyznaje, że licencji już nie posiada, ale nabiera wody w usta pytany o to, co powinno mu grozić za bezprawne prowadzenie śledztw. - Dziennikarze pytają o detektywa Rutkowskiego, a samo pojęcie można uznać za przekłamanie. Jeśli uznamy, że Rutkowski podejmował czynności detektywa to powinno mu grozić do dwóch lat więzienia i jest to przestępstwo ścigane z urzędu - mówi nam karnista Łukasz Chojniak.
A uznać tak musimy, bo po utracie licencji w 2009 roku Rutkowski nie odłożył na półkę swoich ciemnych okularów, ale normalnie prowadził kolejne sprawy. Na stronie internetowej detektywrutkowski.pl także jawnie twierdzi, że detektywem nigdy nie przestał być.
Złamanie przepisów o świadczeniu usług detektywistycznych to nie jedyne, o co można oskarżyć Rutkowskiego. Od tygodnia w mediach i w sieci krąży film, na którym matka półrocznej Magdy siedzi zapłakana obejmowana przyjacielsko przez Krzysztofa Rutkowskiego. Na nagraniu wyznaje, że dziecko zmarło, bo wypadło jej z kocyka i uderzyło głową o próg. Według Łukasza Chojniaka także tutaj można dostrzec przestępstwo. - Sposób rozmowy i stan emocjonalny kobiety daje podstawy, by pokusić się o postawienie zarzutu groźby karalnej, tym bardziej jeśli okazałoby się, że mówił coś w rodzaju "przyznaj się, a jeśli nie to pójdziesz do więzienia" - mówi karnista. Za groźby karalne grozi nawet dwa lata więzienia.
Poza tym pojawia się pytanie, czy udostępniając mediom film Rutkowski nie naruszył dóbr osobistych kobiety? W tym przypadku ona sama musiałaby złożyć stosowny pozew. - I miałby bardzo duże szanse powodzenia - dodaje Chojniak.
Mało? Na liście potencjalnych zarzutów jest też utrudnianie śledztwa (od trzech miesięcy do pięciu lat za kratkami) i bezprawne pozbawienie wolności matki zaginionego dziecka (do 10 lat pozbawienia wolności). Winę w tych przypadkach byłoby jednak trudno udowodnić. W pierwszym - jak mówi nam karnista - trzeba byłoby dokładnie odtworzyć przebieg śledztwa i dowieść, że Rutkowski celowo utrudniał działania policji i prokuratury. W drugim zaś pojawia się pojęcie "obywatelskiego ujęcia", którego może dokonać każdy w przypadku popełnienia przestępstwa, a którym może zasłonić się "detektyw".
Rutkowski skazany w... społecznym sądzie
Czy Rutkowski powinien zostać skazany? Łukasz Chojniak mówi, że "zgadza się z tezą postawioną w pytaniu" i nic więcej powiedzieć nie może. Pytany o to rzecznik Polskiego Stowarzyszenia Licencjonowanych Detektywów odsyła do oświadczenia na stronie stowarzyszenia. "Odcinamy się od naginania prawa w celu osiągnięcia za wszelką cenę sukcesu i medialnego rozgłosu" - czytam. Wszystko wskazuje więc na to, że powinien, ale wiele wskazuje na to, że nie zostanie. Od trzech lat wiadomo wszem i wobec, że najbardziej znany detektyw w Polsce działa bez licencji, a jednak organy ścigania nie wykazały nim zainteresowania. Dopiero po sprawie dziewczynki Sosnowca prokuratura "sprawdzi" działania Rutkowskiego, a Ministerstwo Spraw Wewnętrznych "zanalizuje" jego zaangażowanie.
Niezależnie od tego jak potoczą się losy Rutkowskiego, stanie przed sądem czy pozostanie bezkarny, inną drogą powędrują sympatie i antypatie społeczeństwa w stosunku do niego. - Ta część opinii publicznej, która od początku nie ufała matce dziecka ocenia pozytywnie Rutkowskiego, a ci, którzy jej współczują już wydali na detektywa społeczny wyrok. I nic tego nie zmieni - zauważa dr Kazimierz Krzysztofek, socjolog z Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej. Że prawo swoją drogą, a społeczne upodobania swoją, przekonał się już Andrzej Lepper. Mimo 100 procesów na karku został przecież wicepremierem.
