W swojej kampanii zachęcającej Polaków do ZUS-u przedstawiciele rządu wielokrotnie przekonywali, że emerytury z OFE będą „głodowe”. Powołują się przy tym na przypadki kobiet, którym OFE już wypłacają emerytury w wysokości kilkudziesięciu złotych. OFE są oburzone takimi zarzutami, bo rząd – tak jak w wielu innych przypadkach – próbuje manipulować ludźmi tak, by nakłonić ich do kochania ZUS-u. A gdzie leży prawda?
O tym, że emerytury z OFE będą głodowe, rząd przekonywał na różne sposoby i ustami różnych osób. Słyszałeś/aś, że jeśli zapiszesz się do OFE, dostaniesz raptem 80 złotych miesięcznie? Albo w ekstremalnej wersji: 17 złotych miesięcznie? Takie opinie, niestety, w debacie o emeryturach też padają.
Jacek Rostowski opowiadał o niskich wypłatach z OFE między innymi w programie Konrada Piaseckiego w RMF FM. Przekaz, który idzie z takich wypowiedzi do odbiorców, jest jasny i prosty: OFE Wam nic nie da, więc nie macie po co się z nimi zadawać. Na funduszu nie zyskacie, bo wypłaci Wam najwyżej głodową emeryturę, za którą nie będzie się dało kupić nawet słynnych wacików.
Taki przekaz ma służyć, oczywiście, jednemu: temu, byśmy rezygnowali z OFE i przenosili swoje pieniądze do ZUS-u. Kiedy jednak bliżej przyjrzeć się „głodowym” emeryturom z OFE, to okazuje się, że rząd po raz kolejny manipuluje danymi. I to nawet w niezbyt wyrafinowany sposób.
Ile dziś dostają z OFE?
Faktycznie bowiem przeciętna emerytura z OFE w marcu wyniosła 97,54 złotych. Rok wcześniej było to raptem 89 zł. Wydaje się, że to bardzo mało. Ale to wyliczenia tylko dla kobiet, które oszczędzały w OFE raptem od 10 lat. Docelowo zaś mamy odkładać pieniądze w funduszach przez 40 lat. - Kiedy zaczynała się reforma te kobiety miały około czterdziestu paru lat, więc logiczne jest to, ze w OFE uzbierały niewiele i ta część z na emeryturę z OFE musi być niewielka – przypomina Bernard Waszczyk, analityk z Open Finance.
Mówiąc o „emeryturach z OFE” trzeba też powiedzieć sobie jasno, że w systemie emerytalnym OFE miały przecież być tylko częścią naszych emerytalnych dochodów. Lwią część emerytury nadal będzie nam wypłacał (albo nie, jeśli zabraknie rąk do pracy) ZUS. OFE, czyli tzw. II filar, to tylko dodatek do tego, co da nam Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Do tego jeszcze można odkładać w III filarze, na kontach IKE lub IKZE.
Politycy sami zmniejszyli wypłaty z OFE
Kolejną rzeczą, o której trzeba pamiętać, mówiąc o wysokości wypłat z OFE, to decyzje polityków, którzy sami je zmniejszyli. - To, że emerytury są niskie, jest zasługą ministra Rostowskiego. Udział składki OFE to obecnie zaledwie 1/9 całej składki emerytalnej. Ta marginalizacja OFE nie zaczęła się teraz, tylko już w 2011r. OFE ma bardzo dobre wyniki inwestycyjne. Obecnie pierwsze wypłacane emerytury są niskie, bo ludzie mieli nieregularne okresy składkowe. Ponadto te osoby były w systemie 13 lat albo krócej. Niskie składki to niskie świadczenia. Rekapitulując, docelowe emerytury są niskie, bo 70% składki OFE odebrano – przypomina prezes OFE Nordea Banku Piotr Królikowski.
ZUS to tylko obietnice, a nie pieniądze
Teraz - w 2013 roku - odkładamy do OFE 2,8 proc. wynagrodzenia brutto. Reszta trafia do ZUS, który wydaje te pieniądze na wypłaty bieżących emerytur. Jednocześnie zapisuje na naszych indywidualnych kontach, ile ma nam wypłacić w przyszłości. I trzeba tutaj przywołać opinie wielu ekspertów, którzy przypominają, że w ZUS-ie nasze „pieniądze” to tylko pusta obietnica. Ich wypłacanie jest bowiem uzależnione od liczby osób pracujących, a tych będzie z biegiem lat ubywać, za to emerytów – przybywać. Nawet Jarosław Gowin stwierdził w dzień ujawnienia raportu o OFE na antenie TVN24, że pieniądze w ZUS-ie nie są realne.
Podobną opinię wyraża ekspert serwisu Bankier.pl Piotr Lonczak. - Przede wszystkim należy podkreślić, że OFE jest zorientowane na inwestowanie, a ZUS na konsumowanie. W ten sposób OFE wspiera wzrost gospodarki w długim horyzoncie poprzez zasilanie przedsiębiorstw w kapitał na rozwój. Ten rozwój musimy widzieć jako nowe miejsca pracy oraz lepszej jakości produkty, które podnoszą poziom dobrobytu w naszym kraju. Z kolei ZUS ze względu na fakt, że jedynie finansuje konsumpcję, osłabia fundamenty wzrostu gospodarczego. OFE nie jest idealnym rozwiązaniem, lecz gromadzenie pieniędzy w ZUS jest zdecydowanie bardziej szkodliwe dla naszej gospodarki – mówi nam Lonczak.
Ekspert podkreśla, że na problem systemu emerytalnego należy patrzeć szeroko, a nie tylko przez pryzmat wysokości emerytury. Dzięki OFE długoterminowy wzrost gospodarki jest wyższy, co sprawia, że poziom życia w naszym kraju rośnie szybciej. Dlatego mimo na pierwszy rzut oka niskich nominalnych emerytur poziom życia po zakończeniu aktywności zawodowej będzie wyższy w systemie z OFE niż jeżeli postawimy na ZUS – zaznacza nasz rozmówca.
Ile zapłacą OFE? Politycy nie mogą wiedzieć!
Specjaliści, gdy mowa o emeryturach z OFE, nie mają też złudzeń co do tego, że trudno dzisiaj ocenić ile za kilkanaście lat wypłacą nam fundusze. Politycy więc, stwierdzając, że "OFE będą wypłacać niskie emerytury", formułują te opinie bezpodstawnie. Bo, po pierwsze, jak przypomina Ewa Lewicka, doradca z Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych, OFE nie przynoszą strat, a jedynie zyski.
Po drugie, wypłat z OFE po prostu nie da się tak łatwo policzyć. - Symulacja dotycząca przyszłych emerytur nie jest wykonalna, bo zależy od bardzo wielu czynników. Dzisiejsze niskie emerytury z OFE wynikają z z niskich kwot zapisanych w systemie. Jeśli przez ostatnich kilka lat ktoś zgromadził zaledwie 3000 zł i to zostało podzielone przez dalsze trwanie życie, to faktycznie miesięcznie wyjdzie około 25 zł. Ale tak samo niska emerytura będzie wówczas i z ZUS-u, który wypłaci zaledwie kilkaset złotych. I nie jest to wina systemu, ale ilości odłożonych pieniędzy. To nie jest problem OFE, że emerytury są niskie – wyjaśnia Ewa Lewicka.
Skok na kasę i kreatywna księgowość
Ekspertka zarazem krytycznie ocenia plan rządu na „dobrowolność” wyboru między OFE i ZUS-em. - To nie wybór a wysiłek, jaki każdy obywatel będzie musiał wykonać, by pozostać w systemie. To pułapka. To, co chce zrobić Rostowski, to po prostu skok na kasę – podkreśla doradca z IGTE.
Bernard Waszczyk z Open Finance wskazuje z kolei, że owszem, taki system jak dzisiaj nie jest idealny i zmiany są potrzebne, ale na pewno nie takie, jak proponuje rząd. - Premier Rostowski wybrał najłatwiejsze rozwiązanie i zamiast pogłowić się jak ulepszyć OFE, zrobi jedną wielką księgową operację – ocenia analityk.
Polityk PO, były minister sprawiedliwości. Wypowiedź z programu "Jeden na jeden" w TVN24
Pieniądze w OFE są realne, w ZUS-ie są tylko obietnice. (…) Występuję w obronie oszczędności milionów Polaków. Jestem przeciwny przekierowaniu pieniędzy do ZUS. Moje wątpliwości są podzielane przez sporą część posłów PO. Takie rozwiązanie odkłada tylko problem w czasie.