Z Warszawą na dobre i na złe, czyli 172 lata wyścigów konnych w stolicy
Jakub Pytlakowski
01 lipca 2013, 08:59·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 01 lipca 2013, 08:59
Pierwsza oficjalna gonitwa odbyła się w Warszawie w 1841 roku przy Polu Mokotowskim. Od tamtego czasu wyścigi konne na stałe wpisały się w sportową i towarzyską panoramę miasta, będąc świadkiem lat jego świetności i tragicznych chwil. Dziś Tor Służewiec z dumą nawiązuje do tej długiej i barwnej historii.
Reklama.
Patronem cyklu "Moda na Wyścigi" jest Totalizator Sportowy
Wielka Warszawska jest na służewieckim torze jedną z najważniejszych gonitw. Rozgrywana jesienią wzbudza wielkie emocje, bo zwycięzca zdobywa Nagrodę Prezydenta miasta stołecznego Warszawy, a najlepszy tego dnia wierzchowiec bardzo zwiększa swoje szanse na tytuł Konia Roku.
Sama gonitwa ma długą historię: ustanowił ją August Potocki, prezes Towarzystwa Wyścigów Konnych w Królestwie Polskim pod koniec XIX w. Za sprawą historycznych zawirowań nieraz ją zawieszano, kilka razy bywała też rozgrywana gdzie indziej, ale od lat znów gości na Służewcu.
Wielka Warszawska wyróżnia się szczególną oprawą: przybywający na nią widzowie przychodzą w strojach sprzed kilkudziesięciu lat, przypominających czasy przedwojenne.
– Wyścigi były wówczas sportem elit i wielkim wydarzeniem towarzyskim. Dziś moda na Służewiec wraca, a my wraz z nią staramy się przywołać ducha przedwojennej stolicy – mówi Przemysław Stasz, rzecznik prasowy Toru Służewiec. Dlatego też w tym szczególnym dniu organizowane są festyny, konkursy i pokazy nawiązujące do przeszłości toru. A jest to przeszłość ciekawa, barwna i mocno związana z losami całego miasta, z którym wyścigi dzieliły tak dobre, jak i złe chwile.
Przed przeprowadzką na Służewiec
Historycy początek sportowych wyścigów konnych w stolicy wywodzą z roku 1777, gdy Kazimierz Rzewuski i brytyjski poseł Charles Whitworth założyli się o to, czyj koń szybciej pokona odcinek między Wolą a Zamkiem Ujazdowskim. Pierwszy profesjonalny wyścig miał jednak miejsce znacznie później, bo dopiero w 1841 roku. Zorganizowano go na pierwszym warszawskim torze, który mieścił się przy ul. Polnej, na terenie Pola Mokotowskiego.
Wyścigi szybko zyskały sobie ogromną popularność, której nie zmniejszyło nawet zawieszenie ich na czas Powstania Styczniowego w latach 1863–64. Rósł prestiż imprezy, polskie konie wygrywały gonitwy na terenie całej Rosji, a nad Wisłę zjeżdżali trenerzy i dżokeje z ojczyzny sportów konnych, czyli Anglii. Na początku XX wieku zdano sobie sprawę, że Wyścigom w ścisłym centrum stolicy zaczyna być za ciasno. Marzenia o nowej lokacji udało się jednak zrealizować dopiero po odzyskaniu przez Polskę niepodległości.
Wyścigi na Służewcu
25 marca 1937 roku „Polska Zbrojna” tak pisała o trwających przenosinach wyścigów na Służewiec:
Starania o stworzenie na Służewcu toru trwały jednak już od roku 1925, kiedy to "Towarzystwo Zachęty do Hodowli Koni w Polsce" wykupiło mierzący ponad 150 ha teren. Zaczęto pierwsze prace melioracyjne, sadzono rośliny, a w 1930 roku prezes Towarzystwa wraz z architektem Zygmuntem Plater-Zyberkiem wyjechali do Niemiec i Francji zapoznać się z konstrukcjami tamtejszych torów.
Po powrocie Plater-Zyberk opracował swój projekt, utrzymany w stylistyce modnego wówczas funkcjonalizmu. Na kompleks składały się trzy trybuny i dwa tory. – Co ciekawe, architekt zaprojektował też “park dla stacjonowania automobili” na dwa tysiące samochodów. Nie wiem, czy w całej stolicy było wówczas tyle aut – mówi Przemysław Stasz. Rozmach Plater-Zyberka świadczy o tym, że o projekcie myślał w długiej perspektywie czasowej. Niestety, warszawianom nie było dane długo cieszyć się torem.
Wojna
Tor otwarto 3 czerwca 1939 roku. Pierwszą gonitwę na jednym z najnowocześniejszych torów Europy wygrał ogier Felsztyn dosiadany przez Stefana Michalczyka. Gonitwa zaplanowana na 1 września niestety już się nie odbyła... Teren toru wkrótce przejęły wojska niemieckie. W 1944 stacjonowała tam kawaleria SS i lotnicy – łącznie kilkuset żołnierzy. 1 sierpnia obiekt zaatakowali powstańcy.
Po kolejnych, krwawo okupionych sukcesach okazało się, że zdobyty teren powstańcy będą musieli opuścić, ponieważ w związku z załamaniem się uderzenia na Okęcie, mogliby zostać odcięci od reszty sił. W walkach na terenie toru zginęło 50 Polaków.
Po Powstaniu Warszawskim Niemcy wysadzali w powietrze ocalałe resztki zabudowań Warszawy. Miała to być ostateczne kara dla miasta, które odważyło się sprzeciwić okupantowi. Zniszczony miał zostać również służewiecki tor wyścigów konnych.
– Zabudowania uniknęły jednak losu wielu innych warszawskich budynków, choć były już zaminowane – mówi Przemysław Stasz. Wedle “miejskiej legendy” zniszczeń udało się uniknąć dzięki odwadze dwóch śmiałków, którzy zgłosili się do dowódcy oddziału odpowiedzialnego za wysadzenie toru. Przekonali go, że Służewiec nie jest administracyjnie częścią Warszawy, w związku z czym nie ma powodów do wysadzania budynków i trybun. – Rzekomo ten argument zadziałał – mówi Stasz. I choć nie wiadomo, czy rzeczywiście tak było, tor przetrwał wojnę w bardzo dobrym stanie.
PRL i współczesność
Wyścigi powróciły już w 1946 roku. W Polsce brakowało koni, trzeba więc było sprowadzać je z Anglii, Niemiec i Włoch.
Ciężkie czasy dla Służewca przyszły po 1989. W 2004 roku jednoosobowa spółka skarbu państwa Służewiec Tory Wyścigów Konnych zbankrutowała. Dopiero w 2008 roku, gdy Totalizator Sportowy podpisał umowę wieloletniej dzierżawy terenu, Służewiec wrócił do życia i z wolna odzyskuje swoją dawną świetność, do której z przyjemnością nawiązują przebrani w stroje z epoki uczestnicy Wielkiej Warszawskiej.
Ze strony sfer wojskowych życzymy pomyślnego rozwiązania tej trudnej sprawy, aby przyszły tor na Służewcu mógł spełnić swoje zadanie i przeprowadzać jak najlepiej próby na dzielność, wytrzymałość, na siłę, i odwagę nie tylko naszych koni, ale i naszych jeźdźców.
Atak powstańców na tor wyścigów
Niemców udało się zaskoczyć. Powstańcy dość łatwo przedostali się na teren "B" wyścigów (patrz plan) i natarli na budynek niemieckiego dowództwa. Wywiązała się walka. Niemcy otworzyli ogień z okien budynku. Powstańcy przez okna parteru wrzucili "sidolki" i zdobyli część budynku. Padli pierwsi ranni, ale po chwili Niemcy poddali się i budynek znalazł się w polskich rękach. Wkrótce zawisła nad nim białoczerwona flaga, której widok wywołał szał radości wśród atakujących i mieszkańców pobliskiej wsi Służewiec. CZYTAJ WIĘCEJ
Wyścigi w czasach prl
Prywatne stajnie znacjonalizowano w 1950 roku, a w miejsce Towarzystwa Zachęty do Hodowli Koni w Polsce utworzono Państwowe Tory Wyścigów Konnych. Parasol roztaczany przez państwo pozwolił warszawskim wyścigom przetrwać bezpieczne czasy realnego socjalizmu. CZYTAJ WIĘCEJ