Gorzkie zwycięstwo Warmii i Mazur, Warszawa najlepsza – sprawdź, gdzie pracować, ile można zarobić w różnych branżach i czy faktycznie różnice w zarobkach są w Polsce tak duże.
Mieszkańcy województwa warmińsko-mazurskiego wcale nie zarabiają najgorzej w Polsce – z najnowszego badania na temat wynagrodzeń firmy Sedlak&Sedlak wynika, że najmniej w Polsce zarabia się w województwach lubelskim i podlaskim. To ciekawa informacja, gdyż we wszystkich raportach na temat zarobków publikowanych przez GUS to warmia i mazury są najbiedniejszym polskim województwem.
Skąd ta różnica? W przedstawianym przez nas raporcie, brana jest pod uwagę nie średnia pensja, a mediana – wartość rozdzielająca zarabiających na dwie równe połowy. I tak w województwach lubelskim i podlaskim połowa pracowników zarabia powyżej, a połowa mniej niż 2900 złotych brutto miesięcznie. Dla porównania w województwie mazowieckim jest to 5 tysięcy złotych. Duże różnice w wynagrodzeniach wynikają jednak nie tyle z różnic między województwami, co miastami – w Białymstoku mediana wynosi 3 tysiące złotych, a w Warszawie 5 i pół.
Być specjalistą
W całej Polsce występują bardzo duże różnice w poziomach wynagrodzeń – również w obrębie tych samych branż. Dla porównania pracownik firmy telekomunikacyjnej zarabia 2 i pół tysiąca złotych w województwie lubelskim i 7 tysięcy złotych w mazowieckim. By jeszcze lepiej pokazać różnice, przyjrzeliśmy się medianie zarobków specjalisty w sektorze usług. I tak w Lublinie wynosi ona 2700 złotych, we Wrocławiu (drugim na liście) 3600, a w Warszawie 4 i pół tysiąca złotych . Różnica duża, ale pokazuje, że specjaliści zarabiają w miarę podobnie – w samym sektorze usług różnica między Lublinem a Warszawą jest bowiem dwukrotna, a wśród specjalistów wynosi mniej niż 70 procent. Najwięcej zarabia się oczywiście w samej Warszawie – pracownicy biurowi mogą liczyć na niecałe 3 tysiące złotych, najwięcej zarabiają główni księgowi – prawie 8 tysięcy złotych.
Praca w stolicy – przewodnik praktyczny
Zakładam, że już wiesz, że chcesz pracować w Warszawie. Tylko gdzie? Najpierw wybierzemy branżę. Koszty życia są tu wysokie, trzeba więc wziąć to pod uwagę – nauka i szkolnictwo odpadają – mediana wynosi tam 3 i pół tysiąca. Nieco lepiej jest w służbie zdrowia i sektorze publicznym, o ile masz skończone odpowiednie studia. Szukamy więc dalej: usługi. Pięć tysięcy miesięcznie. No i dwie wisienki na zarobkowym warszawskim torcie – bankowość i technologie informatyczne z medianą płac na poziomie odpowiednio 6 i pół i 7 tysięcy miesięcznie. Teraz tylko pytanie, jaką firmę wybrać. Szukając pracy warto zapukać do firm z zagranicznym kapitałem. Pracownik szeregowy może w nich liczyć na ponad pół tysiąca złotych ekstra, kierownik zarobi więcej o około 3 i pół tysiąca złotych. Najwięcej zagraniczne firmy płacą członkom zarządu – 22 tysiące złotych, o 9 tysięcy więcej, niż polskie spółki.
- W Polsce rozwarstwienie dochodów nie jest wielkim problemem - powiedział w rozmowie z nami główny ekonomista Kredyt Banku, Jakub Borowski. Jego zdaniem różnice płacowe spadły po wejściu Polski do Unii Europejskiej, głównie dzięki wsparciu finansowemu dla rolników. Różnice w dochodach są nieodłączną cechą gospodarki kapitalistycznej, pytanie, gdzie jest granica sprawiedliwości społecznej. Zdaniem Borowskiego, patrząc na problem czysto ekonomicznie, należy odpowiedzieć sobie, na ile te różnice są akceptowalne.
Musimy zgodzić się na postępujące rozwarstwienie dochodów, gdyż działa ono pozytywnie na gospodarkę. Pod warunkiem, że razem z nim, wzrastać będą również dochody najuboższych - To tak jak z falą oceanu, która zabiera wszystkich, ale nie wszystkich w równym stopniu - powiedział Borowski.
- Oczywiście, dla gospodarki jest najlepiej, gdy wszyscy bardzo dużo zarabiają - mówi nam Dominika Staniewicz z BCC. Cudów jednak nie ma - różnice były, są i będą. Jednak skupianie się na Warszawie i porównywanie jej z innymi w takich statystykach jest bez sensu - to w Warszawie są siedziby największych przedsiębiorstw, a osoby decyzyjne zawsze zarabiają więcej. Rośnie więc statystyczna różnica. Staniewicz zwraca uwagę na koszty życia w stolicy, które są nieporównywalne do kosztów życia na mazurach, czy w województwie lubelskim. Na płace wpływają tam sami pracownicy - w najuboższych regionach jest bardzo wysokie bezrobocie, więc automatycznie zmniejszają się oczekiwania finansowe mieszkańców tych regionów. - Polskę powinno się podzielić na metropolie, gdzie zarabia się dużo i całą resztę kraju, gdzie zarabia się gorzej - Dominika Staniewicz podkreśla też, że w małych miejscowościach od pracowników wymaga się nieco innych kompetencji i mniejszych umiejętności, nie można więc wynagradzać ich tak samo, jak specjalistów, gdyż dopiero to byłoby niesprawiedliwe społecznie. - Na naszą pracę i zarobki zapracowujemy sobie całe życie, im bardziej potrzebnym jesteśmy "towarem", tym lepiej będziemy zarabiać - Wniosek jest więc prosty - gdziekolwiek nie chcielibyśmy pracować, powinniśmy starać się być w tym najlepsi i nie zapominać o dobrym PR - Jeżeli tylko my będziemy wiedzieli o tym, jacy jesteśmy świetni, raczej dużo nie zarobimy.