Sobotnia rozmowa Katarzyny Kolendy-Zaleskiej z Krzysztofem Rutkowskim wywołała prawdziwą burzę. Internauci zarzucają dziennikarce TVN brak obiektywności. Niektórzy żądają jej głowy, inni publikują satyryczne obrazki.
Użytkownicy internetu raczej zgodnie oceniają, że starcie to wygrał Krzysztof Rutkowski. Moim zdaniem trudno tak na to patrzeć. To nie debata Lisa z Kaczyńskim. Tutaj nikt nie walczy o wynik w wyborach.
Rzecz w tym, że Katarzyna Kolenda-Zaleska słusznie zwróciła uwagę na postawę Rutkowskiego, nawet jeśli forma przekazu była błędna. Ten pseudo-detektyw od kilku dni jest dosłownie wszędzie. W TVN24 był dwa, a może nawet trzy razy. W poniedziałek u Tomasza Lisa. Udzielił też kilku wywiadów dla gazet.
Piątkowa konferencja Rutkowskiego była transmitowana przesz wszystkie duże kanały informacyjne - TVN24, Polsat News i TVP Info. Półtora godziny lansu. Okulary, grzywka, w tle reklama własnej strony internetowej. Rutkowski w mediach czuje się jak ryba w wodzie. Ale w gruncie rzeczy był to żenujący widok.
Paweł Wroński w poniedziałkowej "Gazecie Wyborczej" napisał, że medialna konfrontacja przedstawicieli policji z Rutkowskim służy wyłącznie lansowaniu się Rutkowskiego, a nie dobru państwa i policji. To prawda. Ale nie czarujmy się - telewizja w dzisiejszych czasach pokazuje to, co widz chce zobaczyć. Tomasz Machała rano w Tok FM słusznie powiedział, że na miejscu wydawcy też by to puścił.
Polska od kilku, może kilkunastu dni żyje historią 6-miesięcznej Magdy. Tak, są ważniejsze tematy. Ale media, jak mówi w "SE" Dorota Gawryluk, pokazują zdjęcia ślicznej roześmianej dziewczynki, co musi wzbudzać ciepłe, pozytywne uczucia. Inne sprawy nie angażują nas tak mocno.
Mnie nie oburza rozmowa Kolendy-Zaleskiej z Rutkowskim. Przyznaję, była mocna. Ale dziennikarze codziennie, w telewizji i radiu, słuchają kilku czy kilkunastu rozmów. Zazwyczaj nie wnoszą one nic nowego. Ta akurat wniosła.