Pierwszy Polak w NBA wraca do polskiej ligi. Cezary Trybański, bo o nim mowa, po długich zagranicznych wojażach, zagra w Polskiej Lidze Koszykówki. To nie pierwszy spektakularny powrót polskiego sportowca do rodzimej ligi. Czy jego kariera w Polsce rozwinie się podobnie jak poprzedników?
33-letni center podpisał kontrakt z Polpharmą Starogard Gdański, klubem środka tabeli. Polpharma zakończyła bowiem ostatni sezon na 7. miejscu. Ostatni raz w Polsce Trybański występował w 2002 roku w klubie z Pruszkowa. W tym samym roku pojawił się na ustach wszystkich magazynów sportowych. Jako pierwszy Polak w historii podpisał bowiem kontrakt w NBA, z Memphis Grizzlies. W USA nie należał do wyróżniających się zawodników, wręcz przeciwnie. Przez 3 sezony rozegrał zaledwie 22 mecze, w których zdobył 15 punktów. Oprócz Memphis reprezentował również m.in. Chicago Bulls, zespół w którym grał legendarny Michael Jordan.
– Gdybym pojechał do NBA jako doświadczony zawodnik, to można byłoby mówić, że to bardzo mało. Ale ja pojechałem jako koleś, który rok grał w Polsce. Cieszyłem się, że mogłem nadrobić zaległości, dojrzeć psychicznie. Nie uważam tego czasu za stracony – mówił Trybański w wywiadzie dla "GW". Po przygodzie w najlepszej lidze świata grał jeszcze w Grecji, Czechach, a ostatnio na Litwie. Teraz pomoże Polpharmie Starogard Gdański.
Spalony Ebi
Rok temu miał pomóc Ebi Smolarek. Kiedy 47-krotny reprezentant Polski podpisywał kontrakt z Jagiellonią Białystok, władze klubu wiązały z nim duże nadzieje. Sam też zapewniał o swoim zaangażowaniu. – Nie przyjechałem tutaj, żeby tylko sobie pograć. Mam ambicję, żeby dobrze grać w piłkę, pomóc drużynie i mieć sukces. Jaki będzie, to zobaczymy - mówił Smolarek na konferencji prasowej po przyjściu do Jagiellonii. Nadzieje, jakie pokładano w wychowanku Feynoordu Rotterdam, spełzły jednak na niczym.
Smolarek dla Jagi zdobył tylko 4 bramki w 20 meczach, a pod koniec sezonu został przesunięty do zespołu Młodej Ekstraklasy. Zupełnie nie błyszczał formą, jak można by się tego spodziewać po jego wcześniejszych występach w Borussii Dortmund i Racingu Santander. Ebi miał być gwiazdą, w końcu 3 lata z rzędu (2005, 2006 i 2007) był wybierany piłkarzem roku według tygodnika "Piłka Nożna". Okazał się jednak niewypałem. I to nie ze względu na wiek emerytalny. Mając 32 lata można jeszcze całkiem nieźle kopać piłkę.
Przeciętny Bielecki
Problemów z grą piłką nie ma jeden z najlepszych polskich szczypiornistów – Karol Bielecki. Jego transfer do Vive Targów Kielce miał być absolutnym hitem. Od 1 lipca zeszłego roku jest zawodnikiem najlepszej drużyny w kraju. Do Kielc wrócił po 8 latach gry w niemieckiej Bundeslidze, poprzednio występował w Rhein-Neckar Lowen. 31-letni reprezentant Polski w barwach Vive w ubiegłym sezonie w Lidze Mistrzów zdobył średnio 1,5 bramek. W polskiej lidze radził sobie nieco lepiej – średnio 3 bramki na mecz. W sumie niewiele. Tym bardziej, że miał być wielkim wzmocnieniem ekipy z hali Legionów.
Warto wiedzieć jednak, że drużyna Vive w ostatnim sezonie była naszpikowana wieloma gwiazdami światowego formatu. W zespole Bogdana Wenty występowali m.in. Ivan Cupić, jeden z najlepszych graczy reprezentacji Chorwacji oraz reprezentant Islandii Thorir Olafsson. Nic dziwnego zatem, że w otoczeniu takich kolegów z zagranicy, ale również z Polski (Krzysztof Lijewski, Michał Jurecki), Bielecki wypada przeciętnie. Mimo to, w Kielcach nikt nie chce się go pozbywać. Ma kontrakt ważny do 2015 roku.
Skok Winiarskiego
Głośnym transferem w światku siatkarskim był powrót reprezentanta Polski Michała Winiarskiego. Wychowanek Chemika Bydgoszcz wrócił w 2009 roku do Skry Bełchatów po 4-letnim pobycie w jednej z najlepszych lig świata – włoskiej Seria A. Występując w drużynie Itas Diatec Trentino, zdobył mistrzostwo Włoch i wygrał siatkarską Ligę Mistrzów. Jednym słowem, rozwinął się. W wywiadach nie krył jednak chęci powrotu do Polski. – W Italii mogą jedynie uczyć się od nas, ale nawet najlepsza atmosfera tu, nie odda tego, co dzieje się w naszym kraju – mówił w jednym z wywiadów Winiarski.
Jego powrót okazał dla bełchatowian się strzałem w dziesiątkę. Ze Skrą zdobył dwa mistrzostwa Polski, w 2010 i 2011 roku. W ostatnim sezonie zaś, dzięki jego średnio blisko 15 punktom na mecz, Skra wywalczyła srebrny medal. Pomógł także reprezentacji Polski, z którą wygrał w zeszłym roku Ligę Światową. 30-letni Winiarski nie wrócił zatem do kraju na emeryturę. Po dobrych występach w PlusLidze, w maju tego roku podpisał nowy kontrakt. W przyszłym sezonie reprezentant Polski będzie zawodnikiem rosyjskiego Fakieła Nowy Urengoj.
Na emeryturę czas
Na ciekawy powrót zdecydował się Mariusz Czerkawski. Polski hokeista znany z występów w najlepszej lidze świata NHL zakończył swoją karierę w 2008 roku. 36 lat to odpowiedni wiek, żeby powiedzieć: "Koniec". Rok później zmienił zdanie i postanowił pożegnać się z kibicami z Tychów, miasta, w którym zaczynał przygodę z hokejem. Wystąpił tylko w jednym meczu, bez żadnych zobowiązań. Zagrał, powiedział wszystkim "cześć". Teraz jest ekspertem TVP.
Często zdarza się podobnie jak w przypadku Czerkawskiego. Sportowiec wraca do Polski "na chwilkę", najczęściej do klubu, w którym kiedyś występował, po czym kończy karierę. Tak było z Maciejem Żurawskim. Dawny kapitan polskiej kadry w piłce nożnej w 2005 roku opuścił Wisłę Kraków i wyruszył na podbój Europy. Kilka lat pograł w Celticu Glasgow, potem cieszył się słońcem na Cyprze. Po 5 latach wędrówek zagranicznych Żurawski wrócił pod Wawel. Pograł rok, strzelił jedną bramkę i zawiesił buty na kołku. Teraz odpowiada w Wiśle za skauting.
Powroty sportowców do Polski mają różne motywacje. W piłce nożnej jesteśmy gorsi od Republiki Zielonego Przylądka i Burkina Faso. Nic dziwnego więc, że zawodnicy wracają tu na zawodniczą emeryturę. W siatkówce i piłce ręcznej jest troszkę inaczej. Vive Kielce było w tym sezonie w Final Four, są więc gwiazdy. Skra Bełchatów zdobywa medale w Lidze Mistrzów, wracają więc Polacy.
Pozostaje nadzieja, że historia Trybańskiego będzie miała pozytywny koniec.