Policjanci oraz strażnicy graniczni mają prawo do wglądu w prywatne zdjęcia, SMSy, listę kontaktów. Brytyjczycy korzystają jednak z nowego przywileju tylko w uzasadnionych przypadkach. Czy inne kraje również sięgną po tę nietypową praktykę?
Dr Gus Hosein z Privacy International, organizacji, która zajmuje się ochroną danych obywateli, którego cytuje "Telegraph", ma obawy związane z kontrowersyjnym przepisem. Jego zdaniem, sprzyja ona zwiększaniu informacji dotyczących obywateli, którzy nie mają złych zamiarów wobec Wielkiej Brytanii. Pobieranie zawartości telefonu porównuje do grzebania w czyimś domu: dokumentach, rodzinnym albumie ze zdjęciami.
Dziennik "Telegraph" podaje, że rocznie brytyjscy urzędnicy w ramach popularnej akcji Terrorism Act zatrzymują ok. 60 tysięcy osób. Nie znana jest jednak liczba pobranych plików z telefonów przyjezdnych.