Pod szczytem góry Gaszerbrum I odbył się pogrzeb Artura Hajzera, który zginął 7 lipca podczas wchodzenia na nią. Ciało himalaisty zostało złożone w jednej ze szczelin przez Marcina Kaczkana, który wspinał się na Gaszerbruma I razem z Hajzerem.
51-letni Artur Hajzer zginął 7 lipca podczas powrotu do bazy z nieudanego podejścia na szczyt Gaszerbrum I. Himalaista najprawdopodobniej popełnił błąd techniczny i spadł ze ściany. Świadkiem wypadku był Marcin Kaczkan, który wspinał się razem z Hajzerem.
– Znaleźliśmy miejsce w kamieniach, w które on właściwie się wtapiał, żeby nie był rozpoznawalny. Zabezpieczyliśmy go jeszcze linami, zabezpieczyliśmy go kamieniami i został w tym miejscu, w którym już nie będzie możliwości, że ktoś na niego wejdzie, czy po prostu zobaczy, że ta osoba tam jest. Wydaje mi się, że zostało to dobrze zrobione. Ta wysokość była bardzo duża, 7900 metrów, niektórzy nawet mówili, że ponad 8 tysięcy metrów, ale zostało przez nas wykonane – powiedział Jacek Berbeka, który dokonał pochówku razem z Jackiem Jawieniem. Nie udało się natomiast odnaleźć zwłok Macieja Berbeki, drugiej ofiary marcowej wyprawy na Broad Peak.