"Prawda jest taka, że jeśli Damian trafi do więzienia w Polsce, a więźniowie dowiedzą się o jego przejściu na islam, to spuszczą mu taki wpier***, że będzie musiał leczyć się w szpitalu, a resztę wyroku odsiedzi w izolatce" – mówi naTemat Kamil Rakoczy, którego 27-letni brat, skazany w Polsce za rozbój, czeka na ekstradycję w irlandzkim więzieniu. Jego najbliżsi robią wszystko, by do niej nie dopuścić. Jak twierdzą, w polskich zakładach karnych nie ma miejsca dla ludzi innej wiary.
Damian Rakoczy trafił do Irlandii kilka lat temu. Zdecydował się na wyjazd z Polski, bo po skończeniu szkoły nie mógł znaleźć pracy, a na Wyspach na stałe mieszka jego starszy brat Kamil. Wyjeżdżając wiedział, że w kraju może grozić mu więzienie.
– Kiedy miał 17-18 lat wraz z kolegami pobił chłopaka, który był im dłużny pieniądze za telefon. Dostał wyrok w zawieszeniu. Rok później zadarł z chłopakiem, który okazał się być synem naszego wiceburmistrza. Ktoś się do nich włamał, a że mieli na pieńku z Damianem, stał się głównym podejrzanym. Z braku dowodów i świadków sprawę umorzono, a kiedy rok później wyjeżdżał do mnie do Irlandii zawiadomił sąd i napisał prośbę o zgodę, którą zresztą dostał – relacjonuje w rozmowie z naTemat Kamil Rakoczy.
Tolerancyjni tylko na Wyspach
Sprawy szybko się jednak skomplikowały. Znaleźli się nowi świadkowie w sprawie przeciwko Damianowi, więc chłopak musiał wrócić do Polski na proces. Ostatecznie zakończył się on wyrokiem skazującym. – Udowodniono Damianowi włamanie i kradzież monitora o wartości 800 zł., ale zanim wyrok się uprawomocnił wrócił do mnie i nie stawił się do odbycia kary – przyznaje brat skazanego.
Przez kilka lat Rakoczy był poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania. W końcu sam oddał się w ręce policji (jego brat twierdzi, że długo nie wiedział o liście gończym) i realna stała się wizja ekstradycji. – Tyle że podczas pobytu tutaj przeszedł na islam. My nie mieliśmy z tym problemy, jesteśmy otwartymi ludźmi, wspieraliśmy go i nadal będziemy to robić, ale co będzie w Polsce? – zastanawia się Damian.
– Irlandzkie więzienia są gotowe na przyjmowanie innowierców, jako że odsetek innych religii jest tutaj bardzo wysoki: razem z bratem wyroki odsiaduje około 10 muzułmanów. Do tej pory nie napotkał na żadne szykowanie czy wyśmiewanie. W każdy piątek jest odwiedzany przez imama, wspólnie się modlą, a na stołówce dostępna jest dieta halal. Obawiamy się o zdrowie, a nawet życie Damiana, jeśli trafi do więzienia w Polsce. Próbowałem go nawet przekonywać, żeby się nie przyznawał, ale on nie chce o tym słyszeć.
Brat skazanego nie wyobraża sobie, że muzułmanin spędzi dwa i pół roku za kratkami w Polsce. I choć kilka dni temu przegrali sprawę o ekstradycję, chcą użyć argumentu prześladowania religijnego składając apelację do irlandzkiego Sądu Najwyższego. – Prawda jest taka, że jak Damian trafi do więzienia w Polsce, a współwięźniowie dowiedzą się o jego przejściu na islam, to spuszczą mu taki wpier***, że będzie się musiał leczyć w szpitalu, a resztę wyroku odbyć w izolatce. Wszyscy dobrze wiemy, jak wyglądają warunki w więzieniach w Polsce. A proszę sobie wyobrazić tam muzułmanina – tłumaczy Damian Rakoczy.
Potrzeba raportu
Jakie są szanse na uniknięcie ekstradycji? Teoretycznie można byłoby wnioskować, że całkiem spore. – Sędzia w Anglii nie może wydalić osoby poszukiwanej, jeśli ekstradycja będzie "niekompatybilna" z prawami człowieka. Artykuł 9 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka gwarantuje nam wolności religijne i wolność manifestacji wiary – mówi w rozmowie z naTemat Alexander Goscimski, prawnik z Londynu, który specjalizuje się w sprawach o ekstradycję.
– Problem w tym, że teraz sędziowie odrzucają praktycznie każdą sprawę, w której powołuje się na Konwencję. Dlatego wcale się nie dziwię, że ta konkretna sprawa została w sądzie przegrana. Istnieje tam bardzo mocna wiara w polską policję, sądownictwo i więziennictwo oraz w to, że przestrzegane są w Polsce podstawowe prawa człowieka, bo przecież jesteśmy sygnatariuszami europejskich konwencji – dodaje.
Zdaniem Goscimskiego mocnym dowodem mógłby być na przykład raport Amnesty International lub inne dokumenty dotyczące warunków, w jakich żyją więźniowie muzułmanie. Tyle że nic takiego nie powstało, a sprawa Rakoczego jest prawdopodobnie pierwszą tego typu.
– Realistycznie mówiąc, byłbym bardzo zaskoczony, gdyby komukolwiek udało się uniknąć ekstradycji do Polski po przywołaniu argumentu dotyczącego wolności wyznania. Chyba, że polskie więziennictwo powiedziałoby, że nie ma warunków dla praktykujących muzułmanów, w co trudno uwierzyć. W Polsce żyje społeczność muzułmańska, są meczety, więc tutaj z góry się zakłada, że muzułmanie mają się dobrze – przekonuje Goscimski.
"Dyskryminacji nie ma"
Co do sposobu traktowania innowierców w polskich więzieniach, sprawa nie jest tak jednoznaczna jak przedstawia ją rodzina Damiana Rakoczego. "Teraz trochę zamieszanie jest z tą islamizacją, to nie wiem czy tacy będą mogli liczyć na ulgę w polskich więzieniach" – przeczytał brat skazanego w odpowiedzi na pytanie o więzienne warunki zadane na forum prawnym. I być może rzeczywiście w indywidualnych przypadkach zdarzają się problemy, ale, jak stwierdza kpt. Elżbieta Krakowska, rzeczniczka Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Warszawie, generalnie muzułmanie za kratkami mają się całkiem dobrze.
– Właściwie każda jednostka ma podpisane porozumienie z przedstawicielami Kościołów, którzy przychodzą, by spotykać się z wyznawcami danej religii. Praktyki religijne w celach w żaden sposób nie są utrudniane i w przypadku muzułmanina bierze się pod uwagę, że modli się on pięć razy na dzień. Może też posiadać przedmioty związane z religią, no i ma zagwarantowaną odpowiednią dietę, jeśli tylko napisze prośbę. Trudno mówić o jakiejkolwiek dyskryminacji – ocenia.
Krakowska zapewnia też, że pracownicy więzień są uczulani, by zapobiegać możliwym konfliktom na tle religijnych. – Jeśli ktoś jest przeciwnikiem islamu, na pewno nie znajdzie się w celu z muzułmaninem. Nie ma się czego obawiać – dodaje.
Kamila Rakoczego to nie przekonuje. – Proszę sobie wyobrazić reakcję jakichś kiboli, jak Damian kładzie się na ziemi i zaczyna wzywać Allaha w języku arabskim – ucina.