Sprawa księdza Wojciecha Lemańskiego nabiera międzynarodowego rozgłosu. W tym tygodniu napisał o niej niemiecki tygodnik "Der Spiegel". – Jego odwołanie podkreśla głęboki podział, jaki zaistniał w tym katolickim narodzie między hierarchami a wiernymi – stwierdzono w artykule.
W anglojęzycznym dziale tygodnika "Der Spiegel" ukazał się w środę artykuł Jana Puhla, w którym opisał on krótko sprawę odwołania ks. Lemańskiego z funkcji proboszcza parafii w Jasienicy. W tekście zauważono, że ks. Lemański od początku swojej posługi kapłańskiej nie bał się krytykować niektórych decyzji Kościoła katolickiego.
Ks. Lemański, jak napisano, twierdził na przykład, że hierarchowie nie podejmują wystarczających działań, by przeciwstawić się antysemickim tendencjom, które występują wśród polskich katolików. Krytykował także pobłażliwość, z jaką traktowano przypadki nadużyć seksualnych popełnionych przez duchownych oraz nieustępliwość biskupów w sprawach antykoncepcji i sztucznego zapłodnienia.
Zachowanie ks. Lemańskiego skłoniło jego przełożonego, biskupa warszawsko-praskiego Henryka Hosera, do odwołania niepokornego kapłana z funkcji proboszcza parafii w Jasienicy. Początkowo ks. Lemański podkreślał, że w dalszym ciągu jest pasterzem swoich parafian, zaznaczając, iż nie zgadza się z decyzją abp. Hosera. Kiedy w miniony poniedziałek pod kościół w Jasienicy przyszli wysłannicy kurii, w tym nowy administrator parafii, miejscowi wierni stanęli murem za ks. Lemańskim. Przysłani przez abp. Hosera księża musieli się wycofać.
Jeszcze tego samego dnia ks. Lemański zastosował się jednak do polecenia kurii i zaapelował do swoich zwolenników o powstrzymanie emocji. Teraz kapłan czeka na werdykt Stolicy Apostolskiej, do której wysłał odwołanie od decyzji abp. Hosera. Puhl uważa, że sprawa ks. Lemańskiego mówi wiele o obecnej pozycji Kościoła katolickiego w Polsce. Według niego kościelne władze coraz bardziej oddalają się od wiernych.
– Podczas nazistowskiej okupacji i później, pod rządami komunistów, Kościół katolicki był uważany za prawdziwego protektora polskiej tożsamości narodowej. Takie ujęcie zakładało, że każdy, kto był Polakiem, był także katolikiem. Ale 24 lata po upadku żelaznej kurtyny i dziewięć lat po wejściu Polski do Unii Europejskiej, publiczny wizerunek kleru jest głównie negatywny. Biskupi i księża zdają się być zaabsorbowani wewnątrzkościelnymi intrygami i nie wskazują ludziom sposobów na rozwiązanie codziennych problemów. Tak przynajmniej wygląda obraz Kościoła, jaki wiele osób ma przed oczami – napisano w artykule "Der Spiegela".