
Reklama.
O tym, że utworzenie łupkowego eldorado nie jest łatwym zadaniem, od kilku lat przekonuje się premier Donald Tusk. Polska, pomimo wielkich ambicji i równie pokaźnych planów, daleka jest jeszcze od bycia gazową potęgą. Możliwe zresztą, że nigdy się nią nie stanie. Wstępne szacunki – mówiące, że pod polską ziemią leżą gigantyczne złoża gazu łupkowego – były prawdopodobnie zbyt optymistyczne. Dodatkowo firmy wydobywcze wciąż skarżą się na nieprzychylne dla nich warunki prawne. Decyzję o wycofaniu się z Polski ogłosiły w tym roku koncerny: Talisman, Marathon Oil i ExxonMobil.
Co nie wyszło w Polsce, może się udać w Wielkiej Brytanii. Rząd Davida Camerona wierzy bowiem, że łupki mają ogromny potencjał, i chce przyciągnąć na Wyspy przedsiębiorców, którzy rozbudują nową gałąź przemysłu. Kanclerz skarbu George Osborne poinformował w ubiegły piątek, że producenci gazu łupkowego mają zostać obdarowani pokaźną ulgą podatkową. Pochodzące z wydobywania gazu łupkowego dochody mają być objęte 30-procentową stawką podatkową. Obecna stawka bazowa, jaka obowiązuje przemysł petrochemiczno-gazowy, wynosi 62 procent.
Gabinet Camerona nie zapomina jednak o władzach lokalnych. Aby zachęcić je do postawienia na łupki, rząd zamierza przeforsować regulację zmuszającą firmy wydobywcze do przekazywania lokalnym wspólnotom 100 tysięcy funtów od stanowiska wiertniczego. Ma do nich trafiać także cześć zysków pochodzących z eksploatacji złóż gazu łupkowego. – Chcę, żeby Wielka Brytania była liderem w łupkowej rewolucji, ponieważ daje ona szansę na stworzenie tysięcy nowych miejsc pracy i utrzymanie niskich rachunków za energię – zaznaczył Osborne.
Przeciwko wydobywaniu gazu łupkowego protestują organizacje ekologiczne. Eksperci szacują, że brytyjskie zasoby gazu łupkowego mogłyby wystarczyć do pokrycia 25-letniego zapotrzebowania Wysp na ten surowiec.
źródło: The Independent