- Drodzy Państwo, mam dla państwa ostatnio głównie złe wiadomości. Kryzys jest dłuższy niż myśleliśmy, deficyt większy niż liczyliśmy, a mój rząd słabszy niż obiecywałem. Niestety mam dla państwa jeszcze jedną złą wiadomość. W 2011 roku mówiłem Państwu, że już niedługo, w 2014, Polska będzie czerpać zyski z naszego naturalnego bogactwa – gazu łupkowego. Drodzy Państwo, przepraszam, ale to nie była prawda.
Tego przemówienia Donald Tusk nie wygłosił. I nie wygłosi, znając skłonność premiera do przyznawania się do porażek i niezrealizowanych obietnic. Ale te słowa premier powiedzieć powinien, bo wszyscy, którzy na serio "siedzą w łupkach" mówią zgodnie: gazu i pieniędzy nie będzie przez co najmniej dekadę. A może nie będzie ich wcale.
Wracamy więc do przemówienia, które po zebraniu informacji z wielu źródeł, napisaliśmy dla Donalda Tuska. Panie premierze - prawa autorskie są pana!
"Szanowni Państwo,
Być może słyszeliście Państwo zapowiedzi rządu, że w 2014 roku Polska będzie mogła zarabiać na gazie łupkowym. Dwa lata temu, po odwiedzinach w Lubocinie, gdzie polska firma PGNiG dokonała pierwszego odwiertu w poszukiwaniu gazu, mówiłem, że już w 2014 zaczniemy eksploatować gaz komercyjnie. Wtedy roku deklarowałem też, że pieniądze z gazu łupkowego przeznaczymy między innymi na zasilenie Państwa emerytur, bo wiadomo, że sytuacja budżetu jest trudna.
Ja sam obiecywałem, że w 2013 roku powstaną przepisy, dzięki którym nasz kraj zarobi duże pieniądze na wydobyciu gazu. Politycy koalicji PO-PSL wielokrotnie opowiadali w trakcie naszych rządów, jakie korzyści Polska odniesie dzięki złożom gazu. Osobiście wierzyłem, że już wkrótce staniemy się drugą Norwegią, w której gaz i ropa zapewniają Polsce spokój i dostatek, nie tylko energetyczny, bo gaz mieliśmy przecież sprzedawać za granicę i inwestować go w rozwój kraju.
Drodzy Państwo, dzisiaj muszę Was przeprosić i wyjaśnić, dlaczego Polska w przyszłym roku nie zyska na gazie łupkowym. Czuję się zobowiązany opowiedzieć Państwu, dlaczego wbrew wielu zapowiedziom i obietnicom, padającym z ust moich kilku ministrów, byłych i obecnych, w najbliższym czasie Polska dostanie z gazu nawet złotówki, choć mowa była o miliardach.
Mogliście bowiem czuć się Państwo oszukani przez rząd i premiera, który przekonywał, że trzeba zaciskać pasa i więcej pracować, że musimy być wytrwali i przedsiębiorczy, a jednocześnie sam nie potrafił doprowadzić do końca jednej z najważniejszych dla naszego kraju inwestycji.
Przede wszystkim chciałbym powiedzieć Państwu, że wtedy byliśmy bardzo optymistyczni. Dzisiaj, po kilku latach badań i prac, trudno jest mi obiecać, kiedy zaczniemy zarabiać na gazie. Stało się tak z kilku powodów, a za część z nich, z przykrością muszę to powiedzieć, odpowiada rząd, mój rząd.
Kilkakrotnie mogliście Państwo usłyszeć w mediach, że zagraniczne firmy wycofują się z inwestowania w gaz łupkowy. Firmy, które na poszukiwanie złóż i ich wydobycie mogły przeznaczyć miliardy dolarów, firmy o wiele większe od rodzimych PGNiG czy Orlenu. Z Polski wycofał się choćby światowy gigant z tej branży - ExxonMobile.
Czemu te firmy zrezygnowały z poszukiwania gazu w Polsce?
Czy dlatego, że w Polsce nie ma gazu? Nie. Pod ziemią jest w Polsce wielkie naturalne bogactwo. Czy dlatego, że nie możemy się do niego dowiercić? Możemy. Zarówno zagraniczne, jak i polskie firmy mają technologię, która pozwala dotrzeć nam do złóż gazu. Dlaczego on nie płynie?
W Stanach Zjednoczonych gaz łupkowy znajduje się stosunkowo płytko, a odkryte przez amerykańskich naukowców techniki szczelinowania sprawiają, że wydobycie gazu na powierzchnię jest dobrze opanowaną, w miarę prostą, względnie bezpieczną, standardową czynnością. W Polsce złoża gazu leżą głęboko. Udało nam się do nich dowiercić. Niestety nie udało nam się gazu wydobyć tak, by było to opłacalne.
Użyte przez naszych amerykańskich partnerów metody szczelinowania okazały się nieskuteczne. Wiemy więc, że chodzimy po zapewne ogromnych złożach surowca. Niestety nie wiemy, jak wydrzeć go z Ziemi. W Polsce niewielu jest ekspertów znających się na problematyce łupków. Nie ma ośrodków badawczych, które mogłyby podjąć wyzwanie wynalezienia metody wydobycia łupków z polskiej ziemi.
Winę za to wszystko ponosimy częściowo także my - politycy. W 2011 roku obiecywałem, że do 2013 powstaną przepisy, które zachęcą inwestorów do poszukiwania i wydobywania gazu w Polsce. Niestety tak się nie stało.
Moi ministrowie pospieszyli się z deklaracjami. Mówiliśmy o nakładaniu podatków za wydobywanie gazu, o tym, ile państwo będzie mogło zarobić na gazie łupkowym. Mówiliśmy o tym, kiedy jeszcze nawet nie było wiadomo, jakie naprawdę mamy złoża gazu w Polsce i ile z niego można wydobywać. Zapewne powinniśmy poczekać do momentu, w którym wydobędziemy gaz. Zapewne przestraszyliśmy naszych zachodnich parterów.
Zapowiadaliśmy podatki, kiedy jeszcze nie było nawet wiadomo, jaki może być koszt samego wydobycia i czy będzie ono w ogóle opłacalne. Dzisiaj już wiemy, że to był ogromny błąd. Zagraniczni inwestorzy zostali odstraszeni taką polityką, uznali, że to nieodpowiedzialne, mówić o ewentualnych podatkach, kiedy nie wiadomo nawet, czy w ogóle zwrócą im się zainwestowane w Polsce pieniądze.
Chciałem jednak powiedzieć, że te zapowiedzi podatkowe były po to, byście Państwo nie wątpili, że gigantyczne pieniądze, które Polska na tym zarobi, trafią w odpowiednie miejsca, że nie znikną. Chcieliśmy też w ten sposób zapewnić Polaków, że nasze krajowe bogactwo nie zostanie, jak to niektórzy określali, rozkradzione przez obcy kapitał.
Zagraniczne firmy wycofywały się z Polski także dlatego, że nie powstały przepisy, które regulowałyby poszukiwanie i wydobywanie gazu łupkowego. Dzisiaj biję się w pierś, bo osobiście zapowiadałem, że odpowiednia ustawa powstanie do końca tego roku. Najwyraźniej to było za długo i niepewność co do środowiska prawnego, w którym inwestorzy mieliby pracować, przeważyła na ich decyzjach. Zapewniam jednak, że teraz już odpowiednia ustawa powstanie do końca tego roku, a wtedy prace ruszą o wiele szybciej.
Wycofywanie inwestorów z zagranicy spowodowało też, że rozmaite instytucje, które finansowały lub finansują inwestycje mniejszych firm, patrzą z niepokojem na gaz łupkowy. Wyjście z naszego rynku kilku dużych graczy sprawiło, że współfinansujący te przedsięwzięcia zaczęli mieć wątpliwości, czy aby na pewno się to opłaci i ma sens, skoro inni się wycofują. To spowolniło inwestycje, ale zapewniamy, że pieniądze na poszukiwanie złóż się znajdą.
Szanowni Państwo, trzeba też szczerze powiedzieć, że nawet dzisiaj trudno jest określić, czy wydobywanie gazu łupkowego w Polsce będzie w ogóle opłacalne.
Według wyliczeń ekspertów bowiem, by dowiedzieć się dokładnie, ile mamy gazu i czy jego wydobycie będzie opłacalne, trzeba by zrobić jeszcze co najmniej kilkaset odwiertów. Do końca kwietnia tego roku, niestety, wykonano tylko 44 takie odwierty, ale już do 2021 roku zaplanowano aż 309 otworów poszukiwawczych. Z tego, a także z szacunków firm wydobywczych, wynika, że dokładne dane na temat opłacalności tych przedsięwzięć uzyskamy najwcześniej za rok bądź za dwa lata – czyli wtedy, na kiedy zapowiadaliśmy już komercyjne wydobywanie gazu.
Moglibyście Państwo zapytać, dlaczego polskie firmy, należące do Skarbu Państwa, nie zrobią więcej odwiertów, nie będą pracować szybciej. Spieszę z odpowiedzią: polskie firmy zainwestowały w gaz łupkowy tyle, ile mogą, bez szkody dla polskiej energetyki, bez ryzyka, że zostaniecie Państwo bez energii. Nadzieję na szybsze prace wciąż pokładamy jeszcze w pozyskaniu zagranicznych inwestorów. Niektórzy się już wycofali, ale wierzymy, że nawet znacznie spóźniona ustawa, która ma zostać zaprezentowana do końca 2013 roku, przyciągnie nowych inwestorów, którzy pomogą Polsce w poszukiwaniach i eksploatacji złóż.
Pragnę jednak podkreślić, że nawet, gdy już wykonamy niezbędną ilość odwiertów, pozostaje jeszcze inna, niedokończona kwestia. Mianowicie chodzi o technologię wydobycia gazu, która będzie z jednej strony bezpieczna dla polskiego środowiska, z drugiej – opłacalna dla inwestorów. Technologie amerykańskie, z powodzeniem stosowane w USA, w naszym kraju się nie sprawdzają, gdyż polskie złoża są trudniejsze do eksploatowania pod względem geologicznym.
Oczywiście, w kraju poszukujemy odpowiednich rozwiązań. Takie badania są jednak bardzo drogie i trudno je skutecznie i opłacalnie prowadzić, dopóki nie będziemy pewni, że mamy wystarczające złoża gazu łupkowego, więc czas, w którym zaczniemy zarabiać na łupkach, może się jeszcze wydłużyć.
Drodzy Państwo, te czynniki powodują, że muszę dzisiaj przeprosić za nasze hurraoptymistyczne wypowiedzi sprzed dwóch lat, kiedy obiecywaliśmy Polsce zarobki czy finansowanie emerytur z łupków. Na te dobrodziejstwa dla naszej gospodarki będziemy jeszcze musieli poczekać.
Zapewne zapytacie mnie: jak długo jeszcze będziemy czekać, aż nasze naturalne bogactwo zostanie wykorzystane. Dzisiaj, mając o wiele większy bagaż doświadczeń niż w 2011 roku, kiedy wszyscy dopiero zapoznawaliśmy się z łupkami i nie wiedzieliśmy, ile problemów może nas czekać, wiemy więcej i możemy z większą odpowiedzialnością wskazywać daty.
Z pełnym przekonaniem chciałbym więc zapewnić, że odpowiednia ustawa powstanie do końca tego roku i będzie zachęcać firmy z zagranicy, by u nas inwestowały. Jeśli zapytają Państwo, kiedy Polska zacznie wydobywać i sprzedawać gaz z łupków, to muszę szczerze odpowiedzieć: Część moich doradców mówi, że za 10 lat. Część mówi, że nigdy.