Picie kilku filiżanek kawy dziennie zmniejsza o około 50 proc. ryzyko popełnienia samobójstwa. Sprzyja produkowaniu neuroprzekaźników, które poprawiają nasz nastrój. Wyniki badań zaskakują, bo kawa uznawana jest przez wielu za niezdrowy napój, odradzany przez lekarzy.
Do takich wniosków doszli badacze z Harvardu. Wyniki ich badań opublikowano w "The World Journal of Biological Psychiatry". Dawniej kofeina zawarta w kawie była ukazywana tylko w negatywnym świetle. Skupiano się na tym, że jej spożywanie może przyczynić się do niepokoju, nerwowości, bezsenności, chorób serca. Teraz jest szansa na to, by zmienić wyobrażenie ludzi.
Autorzy informacji przedstawionych na początku lipca przekonują, że ryzyko popełnienia samobójstw u osób spożywających od dwóch do czterech filiżanek kawy dziennie jest mniejsze niż u tych, którzy piją jej mało lub w ogóle. Dlaczego tak się dzieje? Kawa pobudza ośrodki nerwowe i może być traktowana jako antydepresant. Jej składniki sprzyjają produkcji niektórych neuroprzekaźników w mózgu, m.in. norepinefryny, serotoniny, dopaminy. A te są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania.
Z pewnością innowacyjne podejście do kawy będzie dla niektórych powodem, by nie ograniczać swojej przyjemności, jaką jest jej picie. Uczeni przypominają jednak o fińskich badaczach, którzy udowodnili, że jej nadmiar również nie jest najlepszy. Granica jest bardzo cienka – osoby, które osiem czy dziewięć razy dziennie sięgają po swój ulubiony napój, częściej skłaniały się do tragicznej decyzji.