Co pół roku, podczas zapisów do Półmaratonu i Maratonu Warszawskiego podnosi się larum, że koszty startu są zbyt wysokie. W przypadku tej pierwszej imprezy, czyli liczącego ponad 21 km biegu to od 80 do nawet 160 złotych. Wrześniowy Maraton to już koszt od 100 do 200 złotych. Za co płacimy?
- Budżet takiej imprezy jak Półmaraton to ponad milion złotych, o Maratonie wolę nie myśleć - mówi nam Marek Tronina, Prezes Fundacji Maraton Warszawski. - Gdyby wszyscy ludzie lamentowali na koszty wpisowego, to nie mielibyśmy na starcie prawie 9 tysięcy osób. To absolutny rekord! - cieszy się dyrektor biegu. Wymienia też główne koszty, jakie muszą ponieść przy jego organizacji. A te są spore, ponieważ przepisy wymagają opracowania planu komunikacji w związku z zamknięciem wielu ulic.
Jak mówi nam Tronina przygotowanie trasy to 100 tys. złotych (kilkadziesiąt tysięcy złotych to projekt trasy, reszta to m.in. koszt oznaczeń). Drugie tyle to cena wynajęcia barierek odgradzających kibiców od trasy. Około 100 tysięcy Fundacja wydaje na nagrody dla najlepszych biegaczy. - Wielu zawodników uważa, że to niepotrzebne wyrzucanie pieniędzy, ale ja uważam, że to niezbędne, by przyciągnąć światowej klasy biegaczy i uwagę mediów - mówi. Dodaje, że choć mało widocznym, ale kosztownym elementem jest całoroczne utrzymanie biura, w którym pracuje 5 osób. - Dajemy ludziom niesamowite przeżycia i najwyższą jakość. Nie codziennie można brać udział w biegu, który rozpoczyna się na Moście Poniatowskiego, wiedzie przez Cytadelę i Nowy Świat a meta jest na błoniach Stadionu Narodowego. To naprawdę wyjątkowe przeżycie.
Dyrektor imprezy dodaje też, że wysokie koszty generują też napoje i energetyczne przekąski dla zawodników. Poza tym, chociaż praca wolontariuszy jest darmowa, organizator i tak ponosi z tego powodu koszty. - Dla każdego z ponad 600 wolontariuszy musimy przygotować koszulkę, jedzenie, picie, pamiątki - to ponad 40 tysięcy złotych - mówi naTemat. - Półmaraton to, w najlepszym tego słowa znaczeniu, impreza komercyjna. To znaczy, że nie mamy żadnego dofinansowania z budżetu miasta - wszystko co mamy to wpłaty zawodników i sponsorów - dodaje. W ostatnich latach proporcje po stronie przychodów zmieniają się na korzyść tych pierwszych, bo ich liczba rośnie.
- Nie powinniśmy porównywać naszych biegów z tymi organizowanymi w Europie Zachodniej. Takie porównanie zawsze wypada na naszą niekorzyść. Przeliczając prosto z euro na złote wychodzi, że nasze imprezy są droższe. Ale to wynika z tego, że w Polsce wszystko jest droższe w stosunku do zarobków - mówi nam Jarosław Gniewek z bieganie.pl. - Są oczywiście imprezy, gdzie wpisowe to 10 złotych, ale to głównie małe imprezy organizowane przez gminy. Ale wsparcie ze strony ministerstwa i samorządów jest za małe, by móc zaoferować zawodnikom niższe ceny. A poza tym rośnie izba imprez, teraz jest ich w Polsce około 500. Wydaje się, że w wyniku takiej normalnej konkurencji miedzy nimi ceny zaczną spadać - mówi.