Choć u nas o tym trochę ciszej, Stany Zjednoczone żyją aferą z Facebookiem w roli głównej. Tym razem serwis występuje jednak w roli tego dobrego i przeciwstawia się tym, którym dzięki Facebookowi marzyła się powszechna inwigilacja. Czyli amerykańskim pracodawcom, coraz częściej żądającym od pracownika loginu i hasła do jego profilu.
O inwigilacyjnym procederze pracodawców z USA było głośno już od dłuższego czasu. Pierwszy raz media za oceanem na poważnie podjęły ten temat przed trzema laty. Wówczas podania loginu i hasła do szeregu portali społecznościowych wymagali pracodawcy ze stanu Montana. Zainteresowany zdobyciem pracy w formularzu aplikacyjnym musiał udostępnić swoje dane dostępowe m.in. do Twittera, Google, YouTube, czy właśnie Facebooka. Ostatnio informacji o tego typu procederze zaczęło spływać jeszcze więcej. Także o tym, że posuwają się do tego nawet stanowe urzędy.
Wczoraj Facebook wydał więc oficjalne oświadczenie w tej sprawie. "W ostatnich miesiącach zauważyliśmy niepokojący wzrost liczby przypadków, w których pracodawcy i inne instytucje starał się uzyskać nieuprawniony dostęp do profili na Facebooku i prywatnych informacji o użytkownikach. Ta praktyka podważa wymagania dotyczące prywatności i bezpieczeństwa zarówno użytkowników, jak i ich przyjaciół. A to naraża pracodawców szukających takiego dostępu na odpowiedzialność prawną" - poinformowała Erin Egan, odpowiadająca w Facebooku za bezpieczeństwo.
Grożąc, że na takie zachowanie sam Facebook będzie reagował składając pozwy, lub donosząc do prokuratury o zbyt daleko idącej rekrutacji, która wymaga przekazania dostępu do swojego konta w serwisie. Tego typu przypadki wzięli pod lupę już także amerykańscy politycy. - To nieuzasadnione naruszenie prywatności - ocenił w rozmowie z portalem Politico.com senator Richard Blumenthal. Podkreślając, że nie powinno być na to przyzwolenia w amerykańskim biznesie.
Jeśli HR, to tylko z dobrym PR
Wydaje się, że zupełnie inaczej do możliwości, jakie Facebook i inne portale społecznościowe dają w procesie rekrutacji podchodzą europejscy pracodawcy, w tym polscy. Choć wielu łowców głów stara się analizować profile zgłaszających się kandydatów, ostatnio w modzie jest raczej stawianie na budowę marki pracodawcy w wirtualnych społecznościach. To jego profil ma być atrakcyjny dla potencjalnych pracowników. Według badania "Wyzwania HR w 2012 rok", aż 20% rekrutujących w ubiegłym roku zatrudniło pracowników dzięki aktywności na Facebooku.
- Nie zapominajmy, że młodzi ludzie nie szukają na Facebooku informacji o firmach, bo jeśli chcą je znaleźć, to korzystają z Google. Generacja Y oczekuje, że to informacja ich znajdzie i pod tym kątem Facebook jest bardzo skuteczny – mówił Łukasz Trzeszczkowski, specjalista ds. budowania wizerunku pracodawcy w firmie Danone na łamach "Pulsu Biznesu". Widać amerykańscy pracodawcy całkowicie tego nie zrozumieli. A teraz, za źle prowadzony HR przyjdzie im ponieść zapewne olbrzymie koszty związane z PR.