Nasza rozmowa zaczyna się od zgrzytu, bo na wstępie mylę meteory z meteorytami. Na szczęście doktora Kamila Złoczewskiego z planetarium Niebo Kopernika moja astronomiczna ignorancja nie zniechęca i naukowiec cierpliwie opowiada o roju Perseidów, który możemy teraz podziwiać na sierpniowym niebie.
Już wkrótce “noc spadających gwiazd” – między 12 a 13 sierpnia na naszym niebie oglądać będzie można kulminację roju Perseidów. W tym roku warunki do ich oglądania będą wyjątkowo dobre. Dlaczego? M.in. na to i wiele innych pytań odpowiada astronom dr Kamil Złoczewski z planetarium Niebo Kopernika.
Zacznijmy od moich problemów terminologicznych. Czym różnią się meteory od meteorytów?
Generalnie prawie wszystkie znajdujące się w kosmosie obiekty, które nie są planetami lub księżycami, nazywa się meteoroidami. Sprawa nazewnictwa nieco się komplikuje, gdy dane ciało wpada w ziemską atmosferę.
Co się wówczas dzieje?
Poruszające się z prędkością od 12 do 72 kilometrów na sekundę ciała zderzają się z gazem znajdującym się w atmosferze, uwalniając energię i rozgrzewając otaczające cząsteczki. Jeśli są to drobiny niewielkich rozmiarów, nie przekraczających kilku centymetrów, całkowicie się spalają. Wyparowują. Jednak jeśli są większe, złożone ze skalistego materiału, wtedy są w stanie przetrwać przebijanie się przez atmosferę i spadają na Ziemię. Te pierwsze nazywa się meteorami, drugie – meteorytami.
I to, co w sierpniu widać na nocnym niebie, to są właśnie meteory, czy tak?
W większości tak.
Jak to możliwe, że dostrzegamy je mimo tego, że są tak niewielkie?
Bo ich ogromny pęd wystarczy, by powodować świecenie atmosfery, które dostrzegamy gołym okiem. Nawet mimo tego, że wszystko dzieje się na wysokości 120-80 km.
Skąd biorą się meteory, które obserwujemy na sierpniowym niebie?
Są związane z kometą 109/Swift-Tuttle. Gdy krążąc po swojej orbicie zbliża się ona do Słońca, tworzący ją lód zaczyna sublimować, uwalniając w przestrzeni kosmicznej duże ilości pyłu i gazu. To właśnie te drobiny obserwujemy, gdy spalają się w ziemskiej atmosferze.
A dlaczego dzieje się to z taką regularnością? “Noc spadających gwiazd” zawsze wypada w sierpniu.
Jest tak, ponieważ orbita Ziemi i komety Swift-Tuttle krzyżują się. Co roku o tej samej porze nasza planeta “wchodzi” w ów ślad pozostawiony przez przelatującą co 133 lata wcześniej kometę.
Czy pośród spalających się w atmosferze meteorów trafiają się również meteoryty, które spadają na Ziemię?
W przypadku sierpniowego roju Perseidów nie ma szans, by któryś z obiektów przetrwał zderzenie z atmosferą: są zwyczajnie zbyt małe.
Skąd wzięła się nazwa Perseidy?
Ponieważ obserwowany z Ziemi rój wygląda jakby “wybiegał” z rejonu gwiazdozbioru Perseusza.
Natrafiłem na informację, że w tym roku będą wyjątkowo dobre warunki do obserwowanie Perseidów.
To prawda. Chodzi nie tylko o dobrą pogodę, ale i fazę Księżyca. Gdyby była pełnia, niebo byłoby znacznie jaśniejsze, a meteory słabiej widoczne. Na szczęście 6 sierpnia Księżyc był w nowiu, a w dniu kulminacji dość wcześnie zajdzie, więc rzeczywiście warunki do obserwacji będą dobre.
Jakich praktycznych porad udzieliłby pan wszystkim, którzy w poniedziałek będą chcieli obejrzeć Perseidy?
Najlepsza widoczność jest nad ranem, choć obserwacja możliwa będzie od razu po zachodzie Księżyca, ok. godz. 22. Nie potrzeba żadnych teleskopów czy lornetek, “spadające gwiazdy” widać gołym okiem. Jeśli będzie pogoda, zapraszamy wszystkich pod planetarium Niebo Kopernika. Wyłączymy dla Was światła Mostu Świętokrzyskiego i Stadionu Narodowego. Jeśli ktoś nie będzie mógł przyjść, polecam udanie się gdzieś za miasto. Z dala od miejskich świateł meteory będą lepiej widoczne.
Czy poniedziałkowa noc to jedyna szansa na zobaczenie Perseidów?
Nie, to tylko kulminacja. Meteory są widoczne na niebie już od lipca i tak będzie do 24 sierpnia. Polecam więc zabrać ze sobą znajomych, muzykę, coś na komary i w którąkolwiek z najbliższych nocy obserwować niebo.