Posłowie PiS każdego dnia otrzymują od partii pisemne instrukcje, jak i o czym mają mówić w mediach. Z przekazów, do których dotarł dziennikarz "Gazety Wyborczej" wynika na przykład, że komentując głosowanie na szefa PO mają do wyboru trzy odpowiedzi: a) "nazywanie tego spektaklu w PO wyborami to kpina", b) takie wybory, jaka partia, c) propaganda i nic więcej.
"Przekazy dnia to instrukcje rozsyłane przez biuro prasowe klubu parlamentarnego PiS do skrzynek mailowych posłów. Czasami zdarza się, że przeciekną do mediów" – pisze na łamach "GW" Paweł Wroński, któremu udało się właśnie dotrzeć do kilku takich przekazów.
Szczególny wydaje się jeden z nich - ten z 7 sierpnia, na który składa się pięć stron odpowiedzi z różnymi wariantami. Dotyczą wielu spraw, m.in. oceny prezydentury Bronisława Komorowskiego, referendum ws. Hanny Gronkiewicz-Waltz czy spraw gospodarczych.
W przypadku Komorowskiego możliwości odpowiedzi są trzy. "Prezydent lansuje się na dobrotliwego konserwatystę, a w rzeczywistości to lewicowy prezydent będący tylko notariuszem Tuska, który siedzi w pałacu pod żyrandolem i podpisuje to, co mu Tusk przyśle" – brzmi pierwsza. Korzystając z drugiej opcji poseł PiS może też delikatnie wyśmiać prezydenta, podkreślając, że "bigosuje" on, czyli udaje kogoś kim nie jest. W trzecim wariancie możliwe jest porównanie Komorowskiego do poprzednika, czyli Lecha Kaczyńskiego.
Szczegółowe instrukcje dotyczą też tematu szczytu klimatycznego. "Tusk kłamie, kpiąc sobie, że PiS oskarża go o spisem razem z ONZ ws. wyboru. Trzeba być albo prowokatorem albo idiotą, aby wybrać datę szczytu na 11 listopada, kiedy tysiące Polaków chcą świętować" – podpowiada biuro prasowe.
Czy politycy partii Kaczyńskiego rzeczywiście z przekazów korzystają? Wszystko na to wskazuje. Joachim Brudziński stwierdził chociażby, że "prezydent jest strażnikiem żyrandola", a posłanka Jadwiga Wiśniewska, że "Komorowski wszedł w rolę nakreśloną przez Tuska, czyli człowieka pilnującego żyrandola".