Reklama.
Reklama.
Reklama.
Tolerancyjny jak warszawiak. Osobę o innym kolorze skóry i wyznaniu akceptuje bardziej niż homoseksualistę
Homoseksualiści cieszą się w stolicy niższą akceptacją niż obcokrajowcy, osoby o innym kolorze skóry i innego wyznania. Niemal 4 na 10 warszawiaków nie wynajęłoby mieszkania kandydatowi o innej orientacji seksualnej.
Reklama.
Badanie tolerancji przeprowadzono na zlecenie warszawskiego ratusza. Wynika z niego na przykład, że 57 proc. mieszkańców stolicy nie chciałoby, żeby opiekę nad ich dzieckiem sprawował homoseksualista. Osoby homoseksualne bardziej akceptowane są za to w innych rolach. 67 proc. nie miałoby obiekcji do homoseksualnego lekarza, homoseksualnego szefa zaakceptowałoby 71 proc., bliskiego współpracownika - 75 proc., a sąsiada - 79 proc.
Tyle że to i tak mało w porównaniu do wskaźnika akceptacji innych kategorii osób. Większość mieszkańców stolicy odpowiada twierdząco na pytanie, czy osoba o innym kolorze skóry mogłaby zostać opiekunem dziecka (77 proc.), sąsiadem (95 proc.), szefem (89 proc.) i szefem w pracy. Podobny poziom tolerancji warszawiacy wykazują w stosunku do ludzi innego wyznania i narodowości.
W ramach badania zadano także pytanie dotyczące tego, z kim mieszkańcy stolicy byliby w stanie dzielić mieszkanie. 64 proc. odpowiedziało, że nie przeszkadzałby im homoseksualista, a aż 90 proc. nie ma nic przeciwko współlokatorowi innej wiary. O wiele mniej osób gotowych jest mieszkać z osobą z niepełnosprawnością intelektualną (52 proc.).
Warszawiacy a równość płci
98 proc. uznaje, że kobiety i mężczyźni powinni mieć równe prawo w życiu publicznym, rodzinnym i zawodowym. Za "męskie" zawody uznają: kierowcę autobusu, policjanta, dyrektora firmy budowlanej i mechanika. Za "kobiece" te związane z opieką nad dziećmi, obsługą księgową, pielęgniarstwem i edukacją.
Kwestia tolerancji wobec homoseksualistów jest w Warszawie "na tapecie" m.in. ze względu na awantury wokół tęczy stojącej na Placu Zbawiciela, którą ostatnio po raz kolejny podpalono. Publicysta "Polityki" Daniel Passent zaproponował nawet, by jej nie odbudowywano, bo zgliszcza to "pomnik kultury i tolerancji". " Tak jak w niektórych miastach pozostawia się jeden budynek nie odbudowany jako pomnik zniszczeń wojennych, tak Tęcza powinna stać spalona jako pomnik tego, co najgorsze" – stwierdził.
Utkana z ok. 16 tys. sztucznych kwiatów tęcza stanęła na placu Zbawiciela w czerwcu 2012 r., przed rozpoczęciem piłkarskich mistrzostw Europy. Wcześniej, we wrześniu 2011 r., można ją było zobaczyć przed brukselską siedzibą Parlamentu Europejskiego, gdzie znalazła się z okazji trwającej wówczas polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej.
Czytaj także:
Źródło: warszawa.naszemiasto.pl
Reklama.