
Zapytałam o to znajome i nasłuchałam się bardzo dziwnych rzeczy. Moja imienniczka mówiła mi, że bywa bardzo różnie. Raz obcesowo, poczynając od tekstu „ej, mała, będziemy dziś... no wiesz”, przez standardowe „fajne masz cycki”, które zdecydowanie bardziej zniechęca niż zachęca, po pseudo-romantyczne zrywy w stylu „przyciągnęła mnie tu czerwień twoich ust”. Opowiadała mi także, że wśród uczestników tegorocznego Open'era krąży historia o chłopaku, który chciał poderwać dziewczynę na obcokrajowca, więc zaczął z nią rozmawiać po angielsku, a po chwili złapał chrabąszcza i wręczył jej go mówiąc "this is chrabąszcz for you". Wtedy dziewczyna zapytała: "are you from Poland?", na co on odpowiedział "yes" i uciekł. Trafiony zatopiony. Tak samo jak każdy, który zaczyna rozmowę od „czy my się przypadkiem nie znamy?”.
Przyciągam dziwne sytuacje, więc także miałam okazję doświadczyć kilku bardzo specyficznych podrywów. Poczynając od testowania na mnie opisanej we wprowadzeniu „klasyki”, przez „kontrolowany wypadek na rowerze” i prośbę o pomoc oraz teksty w stylu „cześć, może chcesz ze mną pójść kupić mięso?”, po momenty, w których sprawy zachodziły za daleko i nowo poznany kolega trafiony strzałą miłości zaproponował od razu ślub (żydowski ślub, co ciekawsze, i w tej sprawie nawet zaczął kontaktować się z rabinem).
Nawet kobiety wiedzą, że to skomplikowane. Same problemy. Życie mężczyzny, który chce zdobyć kobietę zdaje się być usłane cierpieniem, a nie różami (których dziewczyny już wcale nie chcą, bo są zbyt banalne), a w dodatku okazuje się, że tak naprawdę podrywać wcale nie trzeba. Tak twierdzi Mikołaj Komar, redaktor naczelny magazynu K MAG. –W obecnych czasach jest przecież odwrotnie to kobiety podrywają mężczyzn, bo kultura zupełnie się zmieniła. W tej chwili faceci mogą sobie siedzieć i patrzeć w niebo – mówi.
Chyba jednak nie wszyscy mogą podzielić opinię Mikołaja Komara. Nie mają „tak dobrze” jak on i aby zdobyć kobietę muszą się napracować. Często na próżno, bo nie mają pojęcia jak to zrobić. Z pomocą przychodzą im różnorakie poradniki na wszystkich możliwych nośnikach i dostępne wszędzie, co pokazuje faktyczną skalę „problemu”. Podrywać można się nauczyć dzięki książkom, programom telewizyjnym i radiowym, vlogom, audiobookom do słuchania w samochodzie i tak dalej. Z jakim efektem? Raczej mizernym. Dla spragnionych jeszcze większej dawki wiedzy istnieją także weekendowe kursy zdobywania kobiet i specjalne szkoły. Mało tego, są nawet „szkoły wyższe”!
Wyższa Szkoła Uwodzenia, Wywierania Wpływu i Rozwoju Wewnętrznego funkcjonuje w Krakowie. Pawła Nowickiego, koordynatora do spraw rozwoju zapytałam o to, jaki jest największy problem mężczyzn, którzy szukają u nich pomocy.
Wiele mówi się jednak, że na uprzywilejowanej pozycji są artyści. Jako wrażliwcy mają duże szanse na powodzenie, bo wiedzą tak naprawdę, czego pragną kobiety. Z tego powodu o opinię zapytałam mężczyzn związanych z muzyką: Dionizego Koniecznego, czyli Dj Dio i Pawła Cyza, muzyka z zespołu Fair Weather Friends.
Natomiast Paweł Cyz przyznaje, że nie czuje się ekspertem i zamiast przykładu daje radę, która z mojego punktu widzenia jest bardzo cenna. – Nigdy nie byłem Casanovą, a moje obecne doświadczenia jeżeli chodzi o podryw są raczej znikome, bo jestem w stałym związku od 7 lat. Natomiast czy istnieje coś takiego jak podryw? – zastanawia się.
Co jeszcze dodać? Jeżeli ja, jako dziewczyna, miałabym coś doradzić, to na pewno apelowałabym o więcej fantazji! Nie bójcie się tego. Szalone pomysły, nawet jeżeli nie są do końca trafione, zawsze zostaną zapamiętane, w przeciwieństwie do setnego "czy my się przypadkiem nie znamy?".